wtorek, 15 lipca 2014

Jesteś piękna. (J-Hyo - LC9)

Annyeonghaseyo!

Straszliwie się za wami stęskniłam i za pisaniem scenariuszy oczywiście.
Powracam na wakacje z nowym scenariuszem dla Min Jung. 
Mam ogromną nadzieję, że nie zapomniałaś o swoim zamówieniu i że uda
Ci się przeczytać scenariusz o Jongu. ;; 
Miłego czytania~! 
(Twoje myśli zapisane są kursywą.)

Tumblr | via Tumblr

To był twój pierwszy dzień w wytwórni. Nadal nie mogłaś uwierzyć, że naprawdę tu jesteś. 
Wiele ćwiczyłaś by móc się tu znaleźć i udało się. 
Poznałaś 3 dziewczyny, które najprawdopodobniej miały być z tobą w zespole.
Były przemiłe i śliczne. Kim SooRi była z was najstarsza, potem Lee YooKyo,
Lee HaeRa - siostra bliźniczka YooKyo i ty najmłodsza z nich wszystkich. 
Co prawda byłaś Polką, ale ze względu na swoje umiejętności, wytwórnia postanowiła Cię przyjąć. 
Patrzałaś z zachwyceniem na swoje koleżanki. Każda z nich miała długie, piękne włosy i wręcz idealne rysy twarzy. Były bardzo dojrzałe i kobiece, a ty?
Wyglądałaś jak...chłopak. Może dlatego też go nie miałaś? 
Ścięte na krótko włosy, koszulka w kratę i znoszone jeansy to to, co najbardziej lubiłaś nosić.
Lubiłaś swój styl, ale przy SooRi, YooKyo i jej siostrze czułaś się dziwnie męsko. 
Jednak taka już byłaś i nie chciałaś nic w sobie zmieniać, chociaż wiedziałaś, że wytwórnia i tak zrobi swoje i zmieni twój image. 

Biegłaś właśnie na zajęcia. Pierwszy dzień, a ty już byłaś spóźniona. 
Z tego co wiedziałaś, dzisiaj zajęcia taneczne miały odbyć się, z którymś z tutejszych zespołów, ale nie wiadomo było z jakim. Wbiegłaś gwałtownie do sali. Zajęcia niestety już trwały.
Wszyscy stanęli jak wryci, a ich oczy skierowały się ku tobie. 

- A-annyeonghaseyo - ukłoniłaś się. - Bardzo przepraszam za spóźnienie - dodałaś ze skruchą.
Choreograf spojrzał na Ciebie i uśmiechnął się złośliwie. Wiedziałaś już, że na pewno Cię nie polubi.

- Dołącz do zajęć proszę - rzucił jakby od niechcenia i wrócił do pokazywania różnych ruchów. 
Odłożyłaś torbę gdzieś na bok i zgodnie z poleceniem, stanęłaś tam, gdzie było najwięcej miejsca. 
Zaczęłaś robić to co reszta. LC9...to naprawdę oni...Byłaś nimi zachwycona. 
Byli świetni, chociaż zadebiutowali dość nie dawno. 
Przyjrzałaś się dobrze każdemu z nich. Od razu w oko wpadł Ci raper.
Park Jun Young...
Twój wzrok cały czas był zwrócony w jego stronę, a on zauważył to. 
Wasze spojrzenia się skrzyżowały, a Jun obdarzył Cię ciepłym uśmiechem. 
Przez resztę zajęć w ogóle nie mogłaś się skupić nad tym co robisz. Nogi plątały Ci się, tańczyłaś nie do rytmu, przez co wasz choreograf rzucał Ci co chwilę ganiące spojrzenia.
Po dwóch godzinach wreszcie skończyliście. Byłaś wykończona. 
Wszyscy opuścili salę oprócz Ciebie i Juna. 
Usiadłaś zmęczona pod lustrami z wodą w dłoniach.
Już po chwili zobaczyłaś jak YoungJun siada obok Ciebie. Spojrzałaś na niego kątem oka. 

- Pierwszy dzień, co? - chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Ne...- westchnęłaś.
- Później będzie lepiej zobaczysz. Nie wiedziałem, że wasz zespół będzie mieszany - ciągnął dalej, a ty spojrzałaś na niego wzrokiem pełnym irytacji. 
- Yah! - krzyknęłaś, ale po chwili zrozumiałaś, że miał prawo się pomylić. - Nasz zespół nie jest mieszany...

- O-oh...mianhae, nie chciałem...- zagryzł nerwowo wargę, a ty uśmiechnęłaś się do niego.
- To nic, naprawdę. Jestem ______ - podałaś mu dłoń. On natychmiastowo ją ucałował. 
- Park YoungJun - obdarzył Cię szerokim uśmiechem. 
- Tak wiem, znam Cię - zaśmiałaś się i wzięłaś łyka wody. 
- Umiesz śpiewać? - spytał, obserwując Cię dokładnie. 
- M-myślę, że tak, ale wolę rapować, jak ty - odparłaś nieśmiało. 
- Więc zarapuj mi coś. Chcę zobaczyć - poprosił, a ty od razu pokiwałaś przecząco głową.
- Aniyo! Wstydzę się...
- Proszę, zrób to dla mnie...- chłopak zrobił aegyo, a ty momentalnie się zgodziłaś. 
Chciałaś zrobić dobre, pierwsze wrażenie, więc postanowiłaś zarapować dla niego partię
Zelo w piosence Warrior. 
Wzięłaś głęboki wdech. 

-"Ginagin ssaume mogi mareun geu dedeureul wihe nallineun Punch
Soroga dareugo pyoneul gareugo geu mari got mujihan saramdeul marigo simjange
Ullineun ne mari nimalgwa dareuni hwaganani deuro samadi jansori" - wydałaś
z siebie jednym tchem. Chłopak otworzył szeroko oczy. 

- Ta partia jest bardzo trudna. Jesteś wspaniała - uśmiechnął się. - Oby tak dalej.
- Kamsahamnida! - również obdarzyłaś go uśmiechem i skłoniłaś się. 
Nagle do sali wszedł kolega Juna z zespołu, Kim JongHyo.
Chłopak zmierzył waszą dwójkę wzrokiem. 

- Hyung? Co tu robisz? - Jun spojrzał na niego.
- Chciałem zapytać was o to samo - rzucił szorstko. - Zajęcia już się skończyły, zapomniałem torby.
- Właśnie mieliśmy się zbierać - odparłaś i wstałaś z podłogi. 
Skłoniłaś się szybko Junowi, pochwyciłaś torbę z ziemi i ruszyłaś w kierunku wyjścia.
Właśnie przechodziłaś koło J-Hyo i wtedy powiedział coś, co wytrąciło Cię z równowagi.

- Pedał...- mruknął chłopak pod nosem. Nie wytrzymałaś. Stanęłaś na przeciwko niego i z całej siły kopnęłaś go w piszczel. Wiedziałaś, że tego pożałujesz, ale teraz Cię to nie obchodziło.

- Jestem dziewczyną, idioto - warknęłaś do niego. Chłopak podrapał się po głowie.
Żałował tego, co powiedział i było mu dość niezręcznie...widziałaś to po jego minie. 

- Mianhae...- powiedział cicho, a ty tylko prychnęłaś, wyminęłaś go i wyszłaś. 
Byłaś zła jak jeszcze nigdy w życiu. Ludzie zawsze mylili Cię z chłopakiem, ale jeszcze nikt nigdy nie nazwał Cię pedałem, nigdy. Zirytowana do granicy możliwości wróciłaś do domu. Następne zajęcia, tym razem z wokalu, miałaś dopiero o 16.00.

- I jak było? - twoja mama stanęła przed tobą z miską ciasteczek. Zawsze wiedziała czego potrzebujesz i była przy tobie. Za to ją kochałaś. 
- Spóźniłam się, poznałam LC9 w tym Juna i J-Hyo, a trening doszczętnie mnie wykończył - westchnęłaś, wzięłaś od niej przysmak i rozsiadłaś się na kanapie. Mama usiadła obok Ciebie.

- I? Jacy oni są? - uśmiechnęła się podstępnie, a ty od razu załapałaś. 
- Mamo proszę Cię...są sławni, a ja jestem prawie chłopakiem...- zagryzłaś wargę.
- Przesadzasz - machnęła ręką. - No, ale...nie odpowiedziałaś mi na pytanie. 
- Więc...YoungJun jest przemiły i naprawdę słodki, naprawdę go polubiłam, a JongHyo...- nie wiedziałaś co powiedzieć. Nie zdążyłaś go poznać, bo nie chciałaś dać mu szansy po tym co powiedział, twój błąd. 
 - A JongHyo? - dopytywała twoja rodzicielka.
- Wiem o nim tylko tyle, że jest przystojny...ciężko powiedzieć czy jest miły...- odparłaś zgodnie z prawdą. Czyżby był homofobem? Przecież póki się nie dowiedział, że jesteś dziewczyną, patrzał na Ciebie wręcz z obrzydzeniem i nazwał Cię pedałem. Wolałaś nie wspominać o tym, bo nie wiedziałaś czy to prawda. 
- Podoba Ci się - usłyszałaś głos przyjaciółki, która nie wiadomo kiedy weszła do domu.
- Wcale nie! Co ty tu w ogóle robisz? - rzuciłaś jej zirytowane spojrzenie.
- Drzwi były otwarte. Dzień dobry - ukłoniła się twojej mamie.
- Zostawię was same - rodzicielka wyszła z salonu, zostawiając Cię z -_-_-_-. 
- Ten cały JongHyo Ci się podoba, widzę to. Znam Cię ______.
- Aniyo! Podoba mi się YoungJun oppa...- zarumieniłaś się. To była prawda, Jun od razu Ci się spodobał. Jego wygląd, uśmiech, taniec, głos, wszystko było w nim idealne.
- Niech Ci będzie - westchnęła dziewczyna. - A jak pierwszy dzień? Męcząco?
- Nawet nie wiesz jak bardzo, a jeszcze czekają mnie dzisiaj zajęcia wokalne - skonsumowałaś kolejne ciastko. 
- Poradzisz sobie. Hwaiting! - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. 
Posiedziała jeszcze u Ciebie, zjadłyście obiad, porozmawiałyście i nim się obejrzałyście było już po 15.00. Droga z twojego domu do wytwórni nie była krótka, a tym razem nie chciałaś się spóźnić. 
Wyszłaś z domu razem z przyjaciółką, która pojechała razem z tobą autobusem pod samą wytwórnię.

- To do zobaczenia jutro - pomachałaś jej i weszłaś do budynku. 
Szłaś szybkim krokiem, patrząc w telefon, kiedy nagle zderzyłaś się z kimś. Potem poczułaś już tylko silny ból w plecach i tyle głowy.

- Mianhae! Nic Ci nie jest? - ktoś nachylił się nad tobą. Zmrużyłaś oczy. 
Kim JongHyo.

- Głowa mnie boli - położyłaś rękę na czole. Ból był nie do zniesienia. 
- Możesz wstać? - chłopak spojrzał na Ciebie zmartwiony i wyciągnął dłoń
w twoim kierunku. Chwyciłaś ją i wstałaś.
- Trochę kręci mi się w głowie - przyznałaś. Chłopak posadził Cię na kanapie w holu.
- Zaraz wracam - powiedział i poszedł gdzieś. Wrócił po chwili.
- Gdzie byłeś?
- Na twoich zajęciach. Powiedziałem co się stało i nie musisz dzisiaj iść.
- Komawo...- odparłaś nieśmiało. 
- Zabiorę Cię do naszego dormu.
- A-aniyo! Pojadę do domu...
- Nie ma mowy. To przeze mnie źle się czujesz, więc zaopiekuję się tobą. Chodź - pociągnął Cię za rękę w kierunku wyjścia. Nie miałaś siły się opierać. Bolała Cię każda część ciała.
Okazało się, że cały zespół tu był i właśnie mieli jechać vanem do dormu. 
JongHyo otworzył drzwi wejściowe od vana.
Niestety dla Ciebie nie było już miejsca.

- ______? Co tu robisz? - Jun spojrzał na Ciebie z zaskoczeniem.
- Nagły wypadek, jedzie z nami - odparł J-Hyo i wepchnął Cię lekko do pojazdu. 
W wyniku tego, wylądowałaś na kolanach u YoungJuna. 
Zarumieniłaś się mocno, kiedy ten zachichotał. 
JongHyo niezadowolony, wsiadł do vana i zamknął za sobą drzwi.
Ruszyliście. 
Jak się okazało, dorm nie był daleko od wytwórni. 

- Co takiego się stało? - zapytał AO, kiedy już wszyscy znaleźliście się w dormie. 
- Przez swoją nieuwagę, zderzyłam się z JongHyo oppą...- powiedziałaś nie śmiale. 
Zawsze byłaś niezdarna, ale że coś takiego Ci się przytrafiło.
Na dodatek ten nieszczęsny J-Hyo, czemu akurat on?

- Mała niezdara z Ciebie - zaśmiał się Jun i zmierzwił Ci włosy dłonią. 
Zarumieniłaś się znów. 
- Wystarczy tego - powiedział obojętnie JongHyo, złapał twój nadgarstek
i pociągnął Cię do swojego pokoju.
Poszłaś za nim posłusznie, bo po co się opierać?

- Siadaj - rzekł chłopak chłodno, wskazując na swoje łóżko. Usiadłaś niepewnie. - Poczekaj tu na mnie. - dorzucił. Czemu był taki? Przecież wcześniej przejął się mną...chciał się zaopiekować...był czuły, a teraz? Znów był oziębły w stosunku do Ciebie. 
Wzruszyłaś ramionami.
Po chwili chłopak wrócił z woreczkiem lodu. 
Podszedł do łóżka, kucnął przed tobą i przyłożył lód do twojego czoła. 
- Połóż się - rozkazał, a ty wykonałaś polecenie.
Zostawił woreczek w tym miejscu.
- Już w vanie poczułam się lepiej oppa...nie muszę tu leżeć - powiedziałaś, a gdy chłopak usłyszał określenia "oppa", od razu zaszczycił Cię szerokim uśmiechem.
Twoje serce zabiło szybciej.
O nie nie nie nie!...Czyżbym się zakochała? _____ wróć na ziemię. Niby w J-Hyo? Haha. 

- Widzę po twojej minie, że nie jest lepiej - odrzekł z czułością. Martwił się, widziałaś to. 
- Powinnam być teraz na zajęciach. Na pierwsze się spóźniłam, a na drugie nie poszłam...po prostu świetnie. Jak tak dalej pójdzie to mnie wywalą już po pierwszym dniu! - jęknęłaś zrezygnowana.
Chłopak zaśmiał się. 

- Jesteś za utalentowana, żeby mieli Cię wywalić - JongHyo wyjął z kieszeni batona i zaczął go konsumować, uśmiechając się co chwilę słodko. 
Teraz jest miły, a za chwilę znów będzie zimnym draniem. Nie daj się ____.

- Skąd możesz wiedzieć? Nie słyszałeś mnie - prychnęłaś pod nosem.
- Słyszałem jak rapowałaś przy...YoungJunie - odparł. - Jesteś niesamowita - dodał.
Zarumieniłaś się. Słyszał...podobało mu się...

- K-komawo...- powiedziałaś cicho.
Nagle drzwi od pokoju otworzyły się i stanął w nich Jun.
- ______! Mamy ciasto! Chcesz kawałek? - chłopak posłał ci szeroki uśmiech, a ty skinęłaś głową.
Spojrzałaś przelotnie na J-Hyo. Nie był zadowolony z wtargnięcia swojego przyjaciela, widziałaś to.
Rzuciłaś mu przepraszające spojrzenie i ruszyłaś za YoungJunem.


***

Mijały tygodnie, a ty i Jun stawaliście się sobie coraz bliżsi. 
Zapytał Cię nawet, czy chciałabyś być jego dziewczyną, ale odmówiłaś. 
Coś albo raczej ktoś Cię powstrzymywał.
Kim JongHyo.
Kiedy tylko stanęłaś obok Juna, od razu czułaś na sobie zirytowany wzrok J-Hyo. 
Czasami nawet wychodził z pomieszczenia, kiedy ty i YoungJun staliście blisko siebie. 
Tak było też tego dnia. 
Razem z całym LC9 pałaszowaliście lody na sali treningowej w wytwórni.
Jako, że byłaś fanką lodów i mogłaś jeść je kilogramami, zjadłaś swój kubełek najszybciej ze wszystkich. Rozmawiałaś właśnie z JongHyo o jakiś głupotach, kiedy nagle zobaczyłaś plastikową łyżeczkę z lodem tuż przed swoimi ustami. Spojrzałaś na Juna, który wyciągał ją w twoją stronę, uśmiechając się ciepło. Rozchyliłaś wargi i zjadłaś zawartość łyżeczki.
- Komawo - zarumieniłaś się lekko. Usłyszałaś huk. To J-Hyo rzucił z całej siły swoim opakowaniem pełnym lodów w róg sali po czym wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami. 
Na sali nastała cisza. Każdy patrzał się tępo na wyjście, za którym zniknął J-Hyo.
Poderwałaś się z ziemi i wybiegłaś z pomieszczenia za chłopakiem.

Zobaczyłaś jak wychodzi z budynku.
Na wasze nieszczęście, lało jak z cebra. 
Wyszłaś za nim z wytwórni. Wystarczyło kilka sekund i już byłaś cała przemoczona. 
Podbiegłaś do JongHyo i złapałaś go za nadgarstek. 

- O co Ci znowu chodzi?! - wrzasnęłaś. Miałaś dość jego zachowania.
- O co mi chodzi?! Naprawdę tego nie widzisz?! 
- Czego?!
- Lubię Cię jasne?! Podobasz mi się! Ale ty tego nie zauważasz! Nie widzisz mnie, tylko YoungJuna! - wykrzyczał. Otworzyłaś szeroko oczy ze zdumienia. 

- Jak mogłabym się komuś podobać?! - kilka łez spłynęło po twoich policzkach. - Wyglądam jak chłopak...- powiedziałaś cicho i spuściłaś głowę. Chłopak ujął twój podbródek w palce, zmuszając Cię do spojrzenia sobie w oczy.

- Dla mnie...jesteś piękna - powiedział i uśmiechnął się do Ciebie tak, jak lubiłaś najbardziej.
- T-ty mi też się podobasz oppa...zakochałam się w tobie - zarumieniłaś się. 
- Co? Nie usłyszałem, możesz powtórzyć? - JongHyo uśmiechnął się szeroko, udając, że nie usłyszał twojego wyznania. 

- Już tego nie powtórzę! Pabo! - udałaś naburmuszoną, trzepnęłaś go w ramię i szybkim krokiem ruszyłaś z powrotem do wytwórni.

- Yah! Powinnaś mi teraz dać buziaka!- krzyknął jeszcze i pobiegł za tobą.

------------------------------------------------------------------------------
Scenariusz na zamówienie dla Min Jung ♥.
Podobało się? Mam nadzieję. :3 
Zabierałam się, zabierałam i w końcu się udało. 

Hanae.♥





środa, 30 kwietnia 2014

Ogłoszenia (nie)parafialne.

Kochani Moi!

Informuję was niechętnie, że na jakiś czas zawieszam bloga.
Nie mam ani weny, ani czasu. 
Wrócę niebawem (mam nadzieję) i wtedy zrealizuję wasze zamówienia, 
chociaż pewnie ich nie zobaczycie, ale postaram się was o nich poinformować.

Strasznie mi przykro jak to piszę, no ale właśnie ;;. 
Już za wami tęsknię kochani! 
Odwiedzajcie mojego bloga raz na jakiś czas, żeby zobaczyć czy wróciłam...proooszę :3. 

Kocham was bardzo i do "zobaczenia"! ♥

Hanae. ♥

sobota, 1 marca 2014

Nie odchodź aniele (Kris - EXO-M)

NOTKA AUTORSKA ;-; 
(proszę o przeczytanie :> ) 
 Jak widzicie, zamknęłam kolejkę bardzo szybko. 
Zrobiłam to, ponieważ nie chciałam, aby sytuacja z poprzedniej kolejki się powtórzyła. 
Mianowicie, poprzednim razem miałam baaardzo dużo zamówień i napisanie wszystkiego zajęło mi około 2 lub 3 miesięcy. Wiele osób nawet nie zobaczyło swoich zamówionych scenariuszy ;-; . 
Druga sprawa, ten scenariusz będzie trochę inny niż wcześniejsze. 
Będzie o tematyce fantasy, więc mam nadzieję, że taki scenariusz Wam odpowiada, a tym bardziej Moo DoRa ;-; . Tak wiem, fantasy z Krisem, na pewno zryje mózg XDD .
Przejdźmy do opowiadanka ^^ . Miłego czytania ~ ♥ . 

- Kris! - krzyknęłaś z daleka, biegnąc korytarzem i machając w górze kawałkiem papieru.
Podbiegłaś do blondyna cała w skowronkach, a on uśmiechnął się na twój widok.
 - Dobrze cię widzieć. Co tam masz? - wskazał na kartkę. Przytknęłaś mu ją do twarzy tak, że nic nie widział. 
 - I co?! Dostałam 5+ ! A ty we mnie nie wierzyłeś - oburzyłaś się, a Yi Fan wziął od ciebie sprawdzian. Byłaś z siebie najzwyczajniej w świecie dumna. 
- Poradziłaś sobie bez mojej pomocy? Z fizyką? Co? - pytał z niedowierzaniem.
- Tak! I należy mi się nagroda! - uśmiechnęłaś się szeroko.
- Hm? Co byś chciała? 
- Musisz przyjść na moje urodziny, za tydzień - powiedziałaś, a uśmiech z twarzy Krisa, zaczął powoli znikać. Nie wiedziałaś czemu.

- Przecież i tak bym przyszedł ... 
- Aish, ty to potrafisz wszystko zepsuć - oburzyłaś się z lekka.
- Ale mnie kochasz - znowu uśmiechnął się szeroko. Miał rację. 
Szkoda, że w tym momencie miał na myśli tylko przyjaźń. Wu zawsze był przy tobie,
bronił cię i pomagał ci we wszystkim. Ludzie w szkole 
często dokuczali ci z tego powodu, a dokładniej z tego, że masz "ochroniarza". 
Jednak ty kompletnie ich ignorowałaś lub odpowiadałaś im zgryźliwie. 

- Bez dwóch zdań - posłałaś mu słaby uśmiech. - Wpadniesz po lekcjach? 
- Ne, jak zawsze. 
- Spotkamy się przy wyjściu. Do zobaczenia! - krzyknęłaś odbiegając i machając do niego. 
Od razu pobiegłaś na geografię. To była twoja ostatnia lekcja tego dnia. 
Przez cały czas siedziałaś bezczynnie, wgapiając się w tykający zegar
i rozmyślałaś o Krisie. Dokładniej o jego reakcji na twoje urodziny, nie rozumiałaś tego kompletnie. Miałaś szczęście, że siedziałaś w ostatniej ławce i nauczycielka nie zauważyła, jak bujasz w obłokach. W końcu lekcja dobiegła końca, o czym oznajmił wszystkim dźwięk dzwonka. Wyrwałaś z sali jako pierwsza, niemal rzucając się na drzwi, pozostawiając swoją klasę w osłupieniu.

Szybkim krokiem ruszyłaś prosto do wyjścia ze szkoły i już z daleka zauważyłaś czekającego na ciebie blondyna. Podeszłaś do niego szybko i uczepiłaś się jego ramienia. Chłopak od razu się zreflektował. 

- Już jesteś. Chodźmy - uśmiechnął się lekko, a ty kiwnęłaś głową. 
Cały czas szliście w ciszy. Nie miła atmosfera. Pogoda była ładna i dobrze było przejść się na piechotę do domu w taki dzień jak ten. 
Yi Fan nucił coś pod nosem, a ty tylko rozglądałaś się to w prawo to w lewo, obserwując ludzi spieszących się gdzieś lub dzieci bawiące się na placu zabaw. 
Wciągnęłaś głęboko powietrze.

-Kris...
- Ne?
- Nic po prostu ... jesteśmy na miejscu - obdarzyłaś go uśmiechem i otworzyłaś drzwi wejściowe od domu. Wpuściłaś chłopaka do środka. 
Od razu udaliście się do twojego pokoju. 
Rodziców jak zwykle nie było w domu, nic specjalnego. Cały czas pracowali, a ty już zdążyłaś do tego przywyknąć przez tyle lat. Miałaś Krisa i to ci w zupełności wystarczało. 

Opadłaś od razu na krzesło i zaczęłaś się na nim bujać. 
Ta cisza między wami była dla ciebie zbyt niezręczna, musiałaś to przerwać.

- Więc...może chcesz coś zjeść?
- Chętnie.
- To chodź - złapałaś go za rękę i pociągnęłaś w stronę kuchni.
Przyjaciel poszedł posłusznie za tobą. Zaczęłaś wyciągać różne składniki z lodówki i szafek. 
- Hm.. naleśniki? - zgadł Wu.
- Ne. Masz ochotę? 
- Na twoje zawsze - zaśmiał się, a ty z nim. Od razu zabraliście się do roboty. 
Szczerze mówiąc jedyne co umiałaś zrobić w kuchni to naleśniki lub kisiel ... ewentualnie stłuczenie czegoś, co zdarzało się dosyć często. 

Parę składników, mieszanie, smażenie i gotowe. 
Zasiedliście razem do stołu. Śmiałaś się z "dzieł" jakie Kris tworzył z dżemu na naleśnikach. 
Ta artystyczna dusza. Tak upłynęło wam całe popołudnie. Obejrzeliście film, zjedliście, pograliście trochę na konsoli. Jeszcze nigdy nie widziałaś, żeby Wu Fan był tak dziecinny, a przecież wygląda na tak poważnego. Nie spodziewałaś się tego po  nim.

- Będę się zbierał - powiedział po jakimś czasie. - Późno już.
- Arasso...Dobrze, że przyszedłeś. Dobrze się bawiłam - uśmiechnęłaś się szeroko. 
- Ja również. Kiedy twoi rodzice będą?
- Nie wiem ... powinni niedługo wrócić. No już, zmykaj, bo będziesz musiał wracać bardzo późno po ciemku, a tego nie chcemy.
- Ty wyganiasz mnie? No nie wierzę - zaśmiał się. 
- A żebyś wiedział! Dobranoc kolego - pocałowałaś go przelotnie w policzek, wypchnęłaś Krisa za drzwi i zamknęłaś je za nim. Uśmiechnęłaś się sama do siebie i zaczęłaś skakać z radości po całym domu jak wariatka. W końcu nikogo nie było to po co miałabyś się powstrzymywać. 

Nareszcie calutki tydzień wolnego, a zaraz po nim twoje 16 urodziny.
Przerwa minęła ci bardzo szybko. Niestety nie mogłaś spotykać się z Wu, ponieważ wyjechał na ten czas z rodzicami za granicę.  W końcu nadszedł ten upragniony dla ciebie dzień. 
Wszystko przyszykowałaś: przekąski, serpentyny, baloniki, muzykę oraz dwa śpiwory, ponieważ Kris miał zostać na noc. 

Wieszałaś właśnie ostatni balon, kiedy usłyszałaś dzwonek do drzwi.
Od razu rzuciłaś się w ich stronę i otworzyłaś je.

- Wszystkiego najlepszego - Yi Fan przytulił cię mocno i wręczył ci prezent.
- Komawo ... zapraszam do środka - uśmiechnęłaś się i zamknęłaś za nim drzwi.
- Woah ... wszystko przygotowałaś - rozejrzał się wokół, dostrzegając dekoracje.
- Chciałam, żeby wszystko było idealne.
- I jest. No dobra, szybko otwórz prezent - ponaglił cię.
- A-ale już? 
- Tak! Już! - podał ci znowu torebkę z prezentem.
Wzięłaś ją od niego i zajrzałaś do środka. Uśmiechnęłaś się szeroko, wyciągając z niej szklaną, przezroczystą figurkę w kształcie aniołka.

- Jest śliczna! Dziękuję Krisu.. - zwróciłaś się do niego nieco "pieszczotliwie".
- To nic... na prawdę. 
- Oj nie takie nic! No dobrze, to co robimy najpierw? - i zaczęła się zabawa. 
Wszystko szło tak jak zaplanowałaś, było idealnie. Skąd mogłaś wiedzieć, że ktoś kogo tak bardzo kochasz "zabije" ten dzień, że uczyni go najgorszym jaki przeżyłaś?

Nie wiedziałaś ile godzin minęło 2-3? Zbyt dobrze się bawiliście byś miała czas, aby patrzeć; na przemijające szybko godziny. Właśnie tarzaliście się razem ze śmiechu, kiedy Kris nagle spoważniał.

- ____ ... - zaczął.
- Ne? - usiadłaś na przeciwko niego z uśmiechem na ustach.
- M-musimy porozmawiać - podrapał się po karku, spuszczając wzrok. Spojrzałaś
na niego, przekrzywiając lekko głowę. Mnóstwo dziwnych scenariuszy przeszło ci przez myśl.

Chłopak nagle wstał.
- Dzisiaj widzimy się po raz ostatni. Odchodzę.
- S-słucham?
- Skończyłaś 16 lat, nie potrzebujesz mnie już. Wybacz, że robię to w twoje urodziny, ale muszę. To koniec naszej znajomości - Yi Fan wstał, pocałował cię w czoło i wyszedł. Po prostu wyszedł i zostawił cię samą ze łzami w oczach. Kiedy zrozumiałaś co właśnie usłyszałaś, zerwałaś się z miejsca i wybiegłaś pędem z domu, licząc na to, że on nadal tam będzie, że jeszcze zdążysz go złapać i żądać jakichkolwiek wyjaśnień. 
Rozejrzałaś się dookoła. Zero. Ani chłopaka, ani żadnego śladu po nim. Odszedł na zawsze i już nigdy nie wróci. Łzy spłynęły po twoich policzkach. Wpatrywałaś się teraz w dal, czekając na cud, że może za chwilę wróci i powie, że to był tylko głupi żart. 
Jednak nic takiego się nie stało. Wyciągnęłaś z kieszeni telefon. Od razu znalazłaś numer do Wu i zadzwoniłaś. Poczta głosowa. Wybrałaś numer kolejne 27 razy i za każdym to samo.

Ta sytuacja była dla ciebie niezrozumiała. Po tylu latach znajomości on po prostu wyszedł? 
Była jeszcze jedna nadzieja, że spotkasz go w szkole. 

Następnego dnia obudziłaś się z rozmazanym makijażem i "workami" pod oczami.
Doprowadziłaś się jakimś cudem do ładu i wyszłaś z domu. 
Pognałaś czym prędzej do szkoły, a dokładniej do sekretariatu. 

- Uhm...przepraszam - zwróciłaś się do 40 letniej kobiety, siedzącej za biurkiem.
- W czym mogę pomóc młoda damo? - uśmiechnęła się. 
- Czy był tu może dzisiaj Wu Yi Fan? - spytałaś z nadzieją, że może nie odszedł ze szkoły.
- Przepraszam, kto? 
- Wu Yi Fan. Blondyn, wysoki, rok starszy ode mnie. Uczęszcza do tej szkoły.
- Przykro mi. Na prawdę nie mam pojęcia o kim mówisz, pierwsze słyszę o takim uczniu.
- To niemożliwe! Pomagał chętnie w bibliotece i często przychodził tu po kserówki dla klasy, był przewodniczącym szkoły!
- ______ czy czasami ci się coś nie uroiło? Dobrze się czujesz? - tego już było za wiele. Miałaś dość.
- Faktycznie trochę boli mnie głowa ... powinnam wrócić do domu - przyznałaś jej rację, tak dla świętego spokoju. Nie chciałaś być postrzegana za chorą psychicznie, chociaż w sumie teraz już sama w siebie zwątpiłaś. 

- Tak, racja. Czy to już wszystko?
- Ne, bardzo pani dziękuję - odparłaś, wymuszając uśmiech i wyszłaś z pomieszczenia. 
Jak to go nie zna? Yi Fan, przewodniczący szkoły... każdy go znał. Miałaś mętlik w głowie. Jeszcze jednym sposobem było zapukanie do jego drzwi. 
Wyszłaś ze szkoły i ruszyłaś prosto na przystanek autobusowy. Stamtąd pojechałaś pod dom przyjaciela. Stanęłaś tuż przed wejściem i zastukałaś kilka razy. 

Otworzyła ci nieznajoma kobieta.

- Annyeonghaseyo .. bardzo przepraszam za najście, ale czy zastałam Wu Yi Fana?
- Przepraszam, kogo? - znowu usłyszałaś to pytanie. 
- Mieszka tutaj z rodzicami Wu Yi Fan ...
- Pierwsze słyszę. Mieszkam tu od urodzenia - odparła kobieta.
- Dobrze, dziękuję i jeszcze raz przepraszam - ukłoniłaś się i odeszłaś. Kris zniknął z życia wszystkich z dnia na dzień, jak to w ogóle było możliwe? 

Wróciłaś do domu cała załzawiona. Rzuciłaś spakowanym plecakiem w kąt i weszłaś do swojego pokoju. Uniosłaś lekko wzrok i stanęłaś jak wryta. 

- Yi Fan... - powiedziałaś ledwo słyszalnie i rzuciłaś się na chłopaka. 
Zaczęłaś okładać go pięściami wylewając łzy. - Ty egoistyczny dupku! - wrzasnęłaś. 

- ______ uspokój się - chłopak złapał cię za nadgarstki i spojrzał na ciebie. 
- Dlaczego odszedłeś i wróciłeś? Niczego nie rozumiem! - krzyknęłaś znowu. To wszystko cię już przerastało.

- Wystarczyła jedna noc abym zatęsknił, chciałem cię zobaczyć, ale nie mogę zostać.
- Jak to nie?! 
- Daj mi wytłumaczyć - odparł spokojnie.   
- Więc słucham - opanowałaś się nieco. 
- Możesz mi nie uwierzyć, ale jeżeli będę się z tobą spotykał, będziesz w wielkim niebezpieczeństwie... - spojrzałaś na niego jak na idiotę. Jakie znowu niebezpieczeństwo? - Masz już 16 lat i według kodeksu, nie potrzebujesz już mojej opieki...
- Chwila moment - przerwałaś mu. - O czym ty mówisz? 
- Nie jestem człowiekiem _____ ... - powiedział bardzo cicho, ale słyszalnie. Parsknęłaś śmiechem, ale widząc jego powagę od razu się ogarnęłaś.

- Nie żartuj sobie ze mnie. 
- Mówię samą prawdę. 
- Więc kim jesteś? 

Chłopak rozejrzał się po pokoju, a jego wzrok przykuła figurka, którą od niego dostałaś.
Patrzał na nią, póki nie zrozumiałaś tej aluzji. 

- O nie nie nie ... - zaczęłaś zaprzeczać w szybkim tempie. - To niemożliwe. 
- Nie wierzysz mi? 
- Oczywiście, że nie! - krzyknęłaś. 
- Więc udowodnię ci, że jestem aniołem. 
- Proszę bardzo, czekam - odparłaś zgryźliwie. Nie wiedziałaś, co chce zrobić.
Kris pociągnął cię za rękę i wyszedł razem z tobą z mieszkania.
Ciągnął cię w nieznaną ci stronę. 
Nie miałaś siły się opierać, chciałaś się dowiedzieć, o co chodzi w tym wszystkim.
Anioł? Jasne. 

Staliście teraz przed najwyższym budynkiem w Beijingu.
- Po co tu przyszliśmy? - spytałaś, spoglądając niepewnie na blondyna.
- Zobaczysz. Jedziemy na górę - odparł. Weszliście razem do budynku, a następnie wjechaliście windą na samą górę, na dach.

Wiatr na samej górze dawał się we znaki. Wiało niemiłosiernie. Miałaś wrażenie, że zaraz się przewrócisz. Stąd mieliście idealny widok na całe miasto. Rozmyślałaś tak i patrzałaś w przestrzeń, kiedy Wu przerwał ciszę. 

- ______.
- Ne?
- Teraz na pewno mi uwierzysz - chłopak stanął na samej krawędzi budynku. 
- Wu Yi Fan! Nie pogrywaj tak i odejdź stamtąd! - wrzasnęłaś.
Przyjaciel tylko uśmiechnął się ... kpiąco? 
Cofnął jedną nogę poza krawędź wieżowca. Rzuciłaś się w kierunku chłopaka, 
ale było już za późno. Po prostu rzucił się do tyłu.
Krzyknęłaś przerażona, wyciągając gwałtownie rękę przed siebie. 
Bałaś się wychylić, miałaś lęk wysokości. Cofnęłaś dłoń i spojrzałaś w niebo. 
Eottoke? 
Nagle ujrzałaś coś, co tylko mogło ci się przyśnić. 
Blondyn, najzwyczajniej w świecie, unosił się w powietrzu.
Otworzyłaś szeroko oczy, kiedy on znów stanął koło ciebie.

- T-to ... przecież to niemożliwe... - szepnęłaś, wbijając w niego zszokowany wzrok. 
- Wiesz co widziałaś. Wierzysz mi teraz?
- Tak.
- Sytuacja jest na prawdę poważna. Szczerze, jestem twoim aniołem stróżem. Miałem za zadanie pilnować cię na każdym kroku. Jednak w naszym kodeksie wyraźnie stoi, że gdy podopieczny skończy 16 lat, trzeba go opuścić. Jeżeli nie odejdę, demony wrócą, ponieważ będę bezsilny, a kiedy cię zostawię, one również cię zostawią. Wiem, to pokręcone, ale tak jest - wyjaśnił.

- D-demony? 
- Owszem. 
- Dlaczego ja? Czego one chcą?
- Każdy człowiek, na którym im zależy, nie zostaje wybrany przypadkowo, ale my nie wiemy co nimi kierowało. Wiemy tylko, że wybranym przydziela się anioła, każdemu jednego. 
Przybieramy postać człowieka i udajemy, że jesteśmy normalni jak oni. 

- To dlatego byłeś ze mną cały ten czas? 
- Ne. 
- Ale czemu ... czemu ci, których pytałam dzisiaj o ciebie, nie wiedzieli kim jesteś? 
- Zostałem usunięty z ich pamięci zaraz po twoich urodzinach, ponieważ moje życie tutaj powinno się już skończyć, a jednak stoję tu, bo nie potrafię odejść. 

- Więc oni nawet nie wiedzą, że istniejesz?
- Nie. Do mózgów została im wprowadzona inna historia, jakby w ogóle mnie nie było. 

- Czemu ja cię pamiętam? 
- Chcesz wiedzieć o niebo za dużo. Wystarczająco ci powiedziałem.
- I co teraz? Odejdziesz? - spytałaś z nutką nadziei, że może tego nie zrobi.
Chłopak tylko podszedł do ciebie i objął cię swoimi ramionami. 
- Nigdy. Coś wymyślimy, obiecuję. 

Minął może tydzień. Cały czas byliście razem, jednak wiedziałaś, że najgorsze jeszcze przyjdzie.
Świadczyły o tym nocne stukania do twojego okna, drzwi, roki w twoim mieszkaniu, kiedy byłaś tam sama oraz nieznajome krzyki w twojej głowie. 
Przetrwałaś to wszystko, chociaż strasznie się bałaś. 

W końcu nadszedł ten dzień. Siedziałaś z Krisem u siebie w domu i oglądaliście telewizję, kiedy nagle usłyszeliście dzwonek do drzwi. Wstałaś z kanapy i ruszyłaś leniwie do drzwi.
Otworzyłaś je, a kilka ubranych na czarno postaci odepchnęło cię i weszło w głąb mieszkania.
- Yah! Co jest?! - krzyknęłaś. 
Poszłaś za nimi, a obrazek, który zastałaś wcale ci się nie spodobał.
Jedna z osób trzymała twojego przyjaciela za kołnierzyk od koszuli, po czym rzuciła Krisem o ścianę, na co ten syknął z bólu.

- _____ uciekaj - powiedział cicho Yi Fan, widząc jak patrzysz na to wszystko.
- Zostawcie go w spokoju!
- To demony, nie wiesz z kim zadzierasz! - krzyknął do ciebie Wu. - Chodzi im o mnie, nie o ciebie!
Cztery potworne twarze zwróciły się do twojej osoby. Jedna z nich wyciągnęła rękę w kierunku zbolałego blondyna, na co ten jeszcze bardziej się skulił, a krew wypłynęła z jego wargi. 

Nie wiedziałaś co oni mu robią...krzywdzą go mentalnie? Nie wiedziałaś także, co masz teraz zrobić. Po prostu kucnęłaś i zwinęłaś się w kłębek z bezradności. Nie patrzałaś na to co się dzieje. 
Słyszałaś tylko okrzyki bólu. Zatknęłaś uszy, ale na nic się to nie zdało. 

Nie miałaś pojęcia ile czasu minęło, ale odczuwałaś to tak, jakby przeminęły całe wieki.
Wrzaski ustały. Otworzyłaś powoli oczy i usłyszałaś trzask drzwiami. Wyszli. 
Spojrzałaś na Yi Fana. Krew lała się ciurkiem z jego ust, rąk, brzucha, a najbardziej z głowy.
Podczołgałaś się szybko do niego. 

- Wu Yi Fan! - zapłakałaś. Chłopak otworzył lekko oczy i uśmiechnął się lekko do ciebie.
- _______...
- Zaraz wezwę lekarza! Nic ci nie będzie!
- Jest już za późno. Wiesz? To zabawne, że zakochałem się w śmiertelniczce - Kris dotknął dłonią twojego policzka. Podniósł się delikatnie i złożył czuły pocałunek na twoich ustach, po czym osunął się na ziemię. Dotknęłaś jego dłoni, a ona momentalnie zrobiła się zimna niczym lód.

- K-kris ... - potrząsnęłaś nim lekko. - Obudź się proszę! - wrzasnęłaś. 
To na nic. Twoje łzy lały się strumieniami, lądując na policzkach chłopaka. 
W pewnym momencie blondyn po prostu się rozpłynął. Złotawy pył uniósł się w powietrze i zniknął. 

On zginął, z twojego powodu, dla ciebie. 
Wiedziałaś, że już nigdy go nie zobaczysz. 

Twój anioł opuścił cię ... na zawsze.

 ---------------------------------------------------------------------------------
Jak już wspomniałam wyżej, scenariusz dla Moo DoRa ^^ 
Pewnie liczyłaś na happy end, ale przyznam szczerze, że
mnie one nieco znudziły, a wpadłam na taki pomysł, więc
postanowiłam go zrealizować. 
Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe ;; . 

Hanae. ♥ 

czwartek, 30 stycznia 2014

Kiedy spędza z tobą mało czasu (Baekhyun - EXO-K) + Mały Bonusik ♥


- Wróciliśmy! - usłyszałaś głos chłopaków. Siedziałaś właśnie w ich dormie i czekałaś na nich. 
Po wczorajszej imprezie u przyjaciółki, nie miałaś siły, żeby jechać z nimi na sesję zdjęciową. 
Cała banda wkroczyła do salonu. 
Cieszyłaś się, że jak na razie, koreański zespół i chiński są razem. 
Kochałaś ich wszystkich, ale z Baekkiem dogadywałaś się najlepiej. 
Jak to się stało, że poznałaś EXO? Nigdy nie zapomnisz tego dnia, choćby nie wiem co. 

*retrospekcja*

- Stresuje się unni .. - marudziłaś swojej starszej siostrze. 
Jak tylko zamieszkałaś z rodziną w Korei, zdobyłaś bilety na koncert swojego ulubionego zespołu k-pop'owego : EXO. Rodzice zgodzili się, pod warunkiem, że _-_-_- (twoja starsza siostra) zaopiekuje się tobą podczas koncertu. Nie mogłaś uwierzyć w to, że w jednym z konkursów na miejskim festynie, wygrałaś spędzenie dnia z członkami zespołu. 
Właśnie szykowałaś się do wyjścia. Mieli podjechać po ciebie vanem, dokładnie o 12.00. 
Była 11.41 , a ty stałaś przed lustrem, stresując się jak nigdy dotąd. 
Za 19 minut miało spełnić się twoje marzenie i chciałaś zrobić na chłopcach jak najlepsze wrażenie. 

- Nie marudź już, będzie dobrze - pocieszała cię siostra. No cóż, przynajmniej się starała, ale jej słowa ani trochę nie poprawiły twojego nastawienia do tego spotkania. 
11.53 - stres jeszcze bardziej się nasilił. 
Byłaś już w pełni gotowa. Czekałaś już tylko na dzwonek do drzwi, który przyprawi cię o pierwszy w życiu zawał serca. I tak miałaś wrażenie, że ono zaraz wyskoczy. 
Do pokoju weszła mama. 

- Kochanie nie stresuj się tak, przecież to tylko twoi idole, na których spotkanie musiałaś zbierać całe 8 lat, to nic takiego - odezwała się twoja rodzicielka , a ty zgromiłaś ją wzrokiem. 
- Komawo umma, przyda mi się twoje wsparcie - rzuciłaś ironicznie zirytowana jej wypowiedzią. 

Punktualnie o 12.00 usłyszałaś dzwonek do drzwi. Niemal podskoczyłaś na kanapie i zerwałaś się z niej. Ostatnia poprawa włosów i podbiegłaś do drzwi. 
Otworzyłaś je powoli, a twoim oczom ukazał się menadżer zespołu. 

- A-annyeonghaseyo.. - ukłoniłaś się mu nieśmiało, a mężczyzna uśmiechnął się szeroko. 
- Myślę, że nie będę ci się przedstawiać, bo na pewno wiesz kim jestem - zaśmiał się. - Możemy jechać? Jesteś już gotowa? Chłopcy czekają w dormie - oznajmił. 
Przytaknęłaś tylko głową i ruszyłaś za nim. 
Wsiedliście razem do vana, był bardzo duży. No tak, musiał pomieścić 6 członków zespołu i menadżera. Patrzałaś teraz przez okno, a serce waliło ci coraz mocniej i szybciej. 

- Stresujesz się? - mężczyzna spojrzał na ciebie i zaśmiał się. 
- Cz-czemu pan tak uważa? 
- Bo za każdym razem kiedy stanę na czerwonym świetle to ty rozglądasz się nerwowo dookoła, myśląc, że jesteśmy już na miejscu - usłyszałaś kolejny napad śmiechu. Doprawdy, jak dziecko. 
Twoje policzki nabrały rumianych kolorów.
- M-może trochę - odwróciłaś głowę z powrotem w stronę okna, a menadżer już się  nie odezwał. 
W końcu van zatrzymał się na dobre. Mężczyzna otworzył ci drzwi od pojazdu (słowo 'pojazd' jest tu dedykowane dla pewnej osoby o inicjałach HS , ona będzie wiedziała o co chodzi , KC ~ ♥ ) . 
Wysiadłaś z niego i rozejrzałaś się. Przed tobą stał "żywy" i prawdziwy dorm EXO. 

- Spróbuj się opanować dobrze? Nie chcemy mieć problemów ... wiesz o czym mówię - usłyszałaś. Przewróciłaś oczami. Przecież nie byłaś jakąś napaloną fanką. 
Ruszyłaś powoli w kierunku drzwi wejściowych z menadżerem zespołu u boku. 
On otworzył drzwi i zaprosił cię do środka. Usłyszałaś szmery z oddali. 

Zdjęłaś kurtkę i buty, po czym powiesiłaś je na jednym z wieszaków. 
Mężczyzna ruchem dłoni zaprosił cię dalej. Zaczęłaś iść powoli, aż natrafiłaś na salon.
Oczy całej 12 ideałów, skierowały się w twoją stronę. Wstali szybko z miejsca.

- Annyeong! - odezwali się niczym chórek i ukłonili się równocześnie. 
Tyle czasu czekałaś na ten moment, aż w końcu ich poznasz. 

- A-annyeong - również ukłoniłaś się nisko, nie wiedząc dokładnie, co powinnaś teraz zrobić, ale oni wiedzieli. Zapewnili ci mnóstwo atrakcji, śpiewaliście, tańczyliście i dużo rozmawialiście. 
Na jednym spotkaniu się nie skończyło. 

*Koniec retrospekcji* 

- Jak było na sesji? - spytałaś wesoło. Miło było ich zobaczyć po całym dniu.
Oczywiście pierwszy podskoczył do ciebie Baek. 
- Męcząco - odezwał się Lay za nim twój najlepszy przyjaciel zdążył cokolwiek powiedzieć. 
Chanyeol poczłapał do zamrażarki, wyciągając z niej pudełko z lodami. 
Zerwałaś się szybko z kanapy, podbiegłaś do niego i wyrwałaś mu z rąk smakołyk. 
- Yah! Oddaj mi...- chłopak zrobił minę zbitego pieska. Oparłaś ręce na biodrach i pokręciłaś głową. 

- Aniyo. Nie po to się nastałam w kuchni, żebyś teraz się obżerał lodami.
- Zrobiłaś coś dla nas? - podszedł do ciebie Kyungsoo. 
- Tak, owszem - uśmiechnęłaś się do niego szeroko. 
- Nie ma żarcia! - krzyknął Kris. - Jedliście przed chwilą no ludzie! Rozejść się i odpocząć - zarządził. 

- Hyung ... tylko trochę ... - Tao zrobił aegyo. 
- Zitao, nie - zaprzeczył Kris. Chyba pierwszy raz aegyo Tao , na niego nie zadziałało. 
Wszyscy wielcy zawiedzeni rozeszli się do pokoi. No, prawie wszyscy. 
Zostałaś ty, Baekhyun, Chanyeol i Chen, który ani trochę nie był zmęczony. 

- Baekkie , spędzimy teraz razem trochę czasu prawda? - uśmiechnęłaś się do swojego przyjaciela, a on podrapał się z tyłu po karku. 
- Mianhae, ale wychodzę z Chanyeolem na miasto.
- Mwo? Myślałam, że ...
- Przykro mi. Umówiliśmy się już z Yeolem, prawda? - zwrócił się do olbrzyma. 
- Ne. Wybacz ____ - Chan zrobił przepraszającą minkę, a ty westchnęłaś ciężko. 
- Dobrze, może innym razem sobie posiedzimy - dokończyłaś i poszłaś na górę do pokoju. 

To się zaczęło jakiś czas temu. Kiedy chłopcy wracali z sesji zdjęciowej, koncertu lub z kręcenia EXO's Show Time, Baek wychodził z Chanyeolem na miasto. Spędzali ze sobą wystarczająco czasu kiedy EXO miało swoje obowiązki, więc poza grafikiem Byun mógł poświęcać nieco czasu tobie. Jednak nie robił tego. Bolało cię to. Był twoim przyjacielem, ale czułaś, że coś się zmieniło. Brakowało ci waszych wspólnych wygłupów. 

Lubiłaś Yeola i nie chciałaś go znienawidzić. Swego czasu byłaś w nim nawet zakochana, ale to stare dzieje. Teraz "obiektem" twojego zainteresowania był teraz Byun Baekhyun. Tak, dla ciebie nie był tylko i wyłącznie przyjacielem. Był kimś znacznie więcej.

Nie wiedziałaś co możesz zrobić, żeby go odzyskać. Oczywiście rozmowa z nim byłaby dobrym rozwiązaniem, ale ty to ty i musiałaś wymyślić coś, co tylko pogorszy sytuację. 
Zazdrość. 

Wiedziałaś, że tylko Luhan pomoże ci z twoim planem. Szybko napisałaś do niego sms'a , aby przyszedł do ciebie do pokoju. Pojawił się niemal po 3 minutach.
- Co jest? - przysiadł na brzegu twojego łóżka. Siada na twoje, a sam nie lubi jak ktoś siada na jego... co za człowiek. 

- Baekhyun woli spędzać wolny czas z Chanyeolem niż ze mną - powiedziałaś prosto z mostu. 
Blondyn zaśmiał się. I spojrzał na ciebie. 
- Jesteś zazdrosna? - spytał, a ty spaliłaś buraka, ale wiedziałaś, że jesteś. 
- T-tak jestem i co z tego? Wiesz co do niego czuję...- przyznałaś. Luhan był jedynym, który o tym wiedział, oprócz ciebie oczywiście. Jemu mogłaś powiedzieć wszystko. 

- Wiem _____. Więc ... jak mogę ci pomóc? 
- Chciałabym, żebyś udawał, że jesteś mną zainteresowany - wypaliłaś. 
- Mwoh?! - krzyknął chłopak. Jego mina w tym momencie była bezcenna. Parsknęłaś śmiechem, ale zaraz się uspokoiłaś. 
- Wtedy Baek zrobi się zazdrosny i zacznie poświęcać mi więcej uwagi oraz czasu... - wyjaśniłaś. 
- Nie możesz z nim po prostu porozmawiać? To byłoby o wiele prostsze.
- Aish oppa, nie wiesz jaka jestem? Nie porozmawiam z nim o tym... nie mogę.
- Arasso - westchnął, czując się pokonany. 
- Chincha? - krzyknęłaś, a on przytaknął. Rzuciłaś się mu na szyję.
- Dobra wystarczy, dusisz mnie - powiedział z trudem,a ty odsunęłaś się od niego. - Zadowolona?
- Tak, komawo. Zawsze mogę na ciebie liczyć - powiedziałaś z wdzięcznością, a jelonek zmierzwił ci włosy. Nie lubiłaś kiedy to robił, ale on chciał cię podrażnić. 
- Idź już spać. Jutro wcielamy twój złowieszczy plan w życie - zaśmiał się i przykrył cię kołdrą. - Dobranoc _____ - dodał.

- Dobranoc - odparłaś, a on wyszedł z pokoju. Zamknęłaś oczy i odpłynęłaś. 

"Następny dzień."

Wstałaś rano niechętnie i ruszyłaś do łazienki. Musiałaś się ogarnąć, żeby zejść do chłopców na dół. Wiedziałaś, że wszyscy już wstali, bo kiedy tylko wyszłaś z pokoju, usłyszałaś ich chichot na dole. 
Zapukałaś do drzwi od toalety, tak na wszelki wypadek. Nikt się nie odezwał. Nacisnęłaś na klamkę, ale było zamknięte. Postanowiłaś poczekać. Nie minęło 6 minut, a drzwi otworzyły się. 

- _______ - usłyszałaś głos Baeka. Stanęłaś przed nim z szerokim uśmiechem. - Już wstałaś? 
- Ne. Dobrze spałeś? - spytałaś. 
- Dobrze. Przepraszam, że wczoraj nie spędziłem z tobą czasu - zarumienił się. - Yeol nalegał ... 
- W porządku, rozumiem - nie rozumiałaś. Obdarzyłaś go jeszcze jednym-sztucznym, ale wyglądającym na szczery-uśmiechem, wyminęłaś go i weszłaś do łazienki. 

Przeczesałaś włosy szczotką parę razy, ubrałaś się i umyłaś. Kiedy zrobiłaś już wszystko, zeszłaś do chłopców. Zobaczyłaś wolne miejsce koło Luhana, idealnie. 

- Annyeong! - przywitałaś się wesoło i zajęłaś miejsce. 
- Annyeong! - odpowiedzieli chórkiem chłopcy. 
 Wszyscy zajęli się jedzeniem śniadania i głośnymi rozmowami. 
Nikt nie zauważył kiedy zaczęłaś mówić coś na ucho Luhanowi. 

 - Idziemy dzisiaj na miasto, na cały dzień? - szepnęłaś, a on uśmiechnął się i kiwnął potwierdzająco głową. Nigdy nie spędzałaś całego dnia z nim. Pomimo tego, że chodziło o zazdrość Baekhyuna, cieszyłaś się, że wychodzisz z Luhanem, to miła odmiana.

Skonsumowałaś z Lulu tosty i odeszliście od stołu. 11 par oczu skierowało się na was. 
- Zjadłaś już _____? Więc może wybierzemy się gdzieś? - odezwał się Baekhyun.   Tak bardzo chciałaś krzyknąć: "Tak Baek! Nareszcie chcesz spędzić ze mną trochę czasu!" , ale musiałaś być twarda. Chciałaś, żeby poczuł się tak jak ty.
- Przykro mi, wychodzę teraz z Luhanem - odparłaś. Złapałaś Luhana za rękę i wyszliście z pokoju. Ubraliście buty i opuściliście dorm.

- Myślę, że trochę przesadzasz - odezwał się wokalista, kiedy szliście chodnikiem przed siebie. 
- Ja wcale tak nie sądzę. Chcesz się wycofać? - spojrzałaś na niego z wyrzutem. 
- Co? Nie, nie o to mi chodzi. Dla ciebie wszystko - obdarzył cię ciepłym uśmiechem.
Nie odezwałaś się już. Najpierw wybraliście się do parku na lody, potem do salonu gier następnie do luna parku i cyrku oraz do wielu innych miejsc. 
Dzień uznałaś za udany. Nie pamiętałaś, kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłaś. 
Była 20:07, kiedy wróciliście do dormu.
Przekroczyliście jego próg, trzymając się za ręce i śmiejąc się w najlepsze. 

- Widzę, że miło było? - z miłego klimatu wyrwał was głos Baekhyuna.
Spojrzałaś na chłopaka cała szczęśliwa. 
- Nawet bardzo. Luhan jest taki uroczy - nie udawałaś. Mówiłaś to wszystko prosto z serca.
- Cieszę się, że dobrze spędziłaś dzień z Lu - rzekł nieco przybity i ruszył do salonu. 
Nie lubiłaś kiedy był smutny, ale musiałaś to zrobić. Zemścić się. 

Przybiłaś Luhanowi piątkę i zadowolona z siebie ruszyłaś do reszty członków EXO. 

Tak to wszystko ciągnęło się przez 2 tygodnie. Ty i Luhan nie opuszczaliście siebie ani na chwilę, aby wzbudzić jak największą zazdrość w Baekhyunie, ale tym razem sprawy zaszły za daleko. 
Siedziałaś z Luhanem w salonie na kanapie i oglądaliście telewizję. Zobaczyliście, jak twój najlepszy przyjaciel schodzi ze schodów. Momentalnie przysunęłaś się do Luhana i zaczęliście chichotać. Baek wyminął kanapę i ruszył do kuchni. Kiedy wziął to co chciał i wrócił z powrotem do dużego pokoju, zastał nie za ciekawy widok. Ty i Lu siedzieliście na przeciwko siebie, a wasze usta były złączone w pocałunku. Biłaś się w środku ze sobą, czy dobrze robicie, ale zemsta to zemsta. 

Byun rzucił się w stronę Luhana i odciągnął go od ciebie. Odsunęłaś się od tej dwójki gwałtownie.
Baek uniósł rękę w górę i zamachnął się, jednak zatrzymał dłoń zaciśniętą w pięść, zanim uderzył nią w słodką twarz jelonka.
Chłopak puścił starszego, rzucił ci obolałe spojrzenie i pobiegł na górę. 
Nigdy nie widziałaś go tak złego. 

- W-wszystko w porządku? - nachyliłaś się nad Lu. 
- Tak ...
- Przepraszam ... to moja wina.
- Idź i porozmawiaj z nim zanim będzie na to za późno - nawet nie zaprzeczył, tylko posłał ci delikatny uśmiech. Przytaknęłaś, wstałaś i weszłaś po schodach na piętro. 
Stanęłaś przed drzwiami od pokoju Baekhyuna. Wiedziałaś, że teraz siedział tam sam, a towarzystwo gdzieś wybyło. Zapukałaś lekko, ale nie usłyszałaś żadnej odpowiedzi. 
Weszłaś do środka. Światło było zgaszone, a rolety opuszczone. Totalna ciemność. 
- B-baek? - odezwałaś się widząc postać skuloną pod ścianą. 
Podeszłaś do chłopaka i kucnęłaś na przeciwko niego. Teraz widziałaś go dokładnie. 
Jego twarz była zalana łzami, a eyeliner spływał mu z nimi po policzkach. 

- T-to nie jest tak jak wygląda ja .. 
- A jak?! - przerwał ci. Nie spodziewałaś się takiego wybuchu z jego strony. 
- Byłam zazdrosna - powiedziałaś. Chciałaś mieć to już za sobą. Baekhyun spojrzał na ciebie, nie rozumiejąc o czym właściwie mówisz. 

- Spędzałeś więcej czasu z Chanyeolem niż ze mną, a potem w ogóle przestaliśmy go razem spędzać. To bolało. Chciałam, żebyś poczuł się tak samo, więc poprosiłam Luhana o przysługę. Wiem, to zaszło za daleko. Mianhae .. - otarłaś jego łzy z policzków po czym spuściłaś głowę w zażenowaniu. Było ci wstyd. 

-- Nie spędzałem z tobą czasu, bo się bałem - chłopak spojrzał gdzieś w bok, a twój wzrok znowu skierował się ku niemu.
- Mwo? Czego? 
- Ja...moje serce bije tak szybko kiedy jestem z tobą. To się dzieje od niedawna. Nie chciałem się w tobie zakochać, bo wiedziałem, że nie odwzajemnisz moich uczuć, więc postanowiłem odsunąć się od ciebie, ż-żeby to się nie stało, ale kiedy zobaczyłem cię z Lu, coś we mnie pękło - przyznał. 
- Chincha, co za kretyn - rzuciłaś w jego stronę. 
- C-co? Ja ci się tu wyżalam! - oburzył się.
- Kocham cię Byun Baekhyun ...pabo z ciebie - fuknęłaś. 
On tylko uśmiechnął się szeroko, ujął twoją twarz w swoje dłonie i złączył wasze usta w pocałunku.

- Saranghae _____ . 

--------------------------------------------------------------------------
BONUS: 


Jedna z moich koleżanek oglądała jakiś talkshow z EXO i Luhan opowiadał o swoim pierwszym pocałunku. Później rozmawiała o tym z moją inną koleżanką i wyszło im hahah , takie coś: 

A: Woow Luhan opowiada o swoim first kiss.
B:  Omgomgomg, to było ze mną! Pamiętam jakby to było wczoraj <3
A: Opowiadaj xD 
B: Więc siedziałam sama w domu i się straaaasznie nudziłam i wtedy zadzwonił do mnie Luhan. Zaproponował wyjście do Starbucks. Pomyślałam, że to trochę hipsterskie i gimbiarskie , ale najważniejsze było to, że byłam z Luhanem. Podjechał pod mój dom na czarnym motorze. Luhan nie musiał mieć kasku na głowie, bo już miał helmet na głowie z włosów.
- Daj mi kask, żeby mi się nic nie stało.
 Pojechaliśmy do Starbucks, wypiliśmy wspólnie kawę (kasjerka miała pewną trudność z zapisaniem jego imienia na zamówieniu). Po wspólnie wypitej kawie, poszliśmy na spacer nad morze. Usiedliśmy na kocu, na plaży i oglądaliśmy fale, rozbijające się o brzeg. Mewy lekko unosiły się na tle zachodzącego słońca. W tym momencie, Luhan złapał mnie za rękę, spojrzał mi głęboko w oczy swoimi tycimi oczkami, rozszerzył usta i szepnął " saranghejo " (moja koleżanka była w etapie koreańskiego zwanym : poziom 0 , więc no XDD ). Zbliżył się i mnie pocałował . KONIEC.


Taaaak , więc to był taki bonusik xD. ♥ 

----------------------------------------------------------------------------
Scenariusz z Baekhyunem dla XOXO~~.
Wiem, zajęło mi to bardzo dużo czasu :< . 
Niestety lenistwo zwyciężyło ;;;; . 
Jednak wstawiłam w końcu ten scenariusz. Byłaś 
na samym końcu kolejki, więc czekałaś tak długo.
Mam nadzieję, że chociaż zobaczysz ten scenariusz ;/ . 

Chciałabym , żebyście częściej komentowali moje scenariusze, 
bo nie wiem czy wam się podobają lub czy jest coś, co powinnam
w nich zmienić ;;; . 
+
Otwieram kolejkę ^^ . 

Hanae. ♥