niedziela, 22 grudnia 2013

Kiedy odkrywa twój talent ( Daesung - BigBang )


- ___! Gdzie znowu wychodzisz?! Pora obiadu! - krzyknęła twoja mama z kuchni kiedy właśnie zakładałaś płaszcz. 

- I-idę na plażę! Nie jestem głodna .. - uśmiechnęłaś się szeroko 
do rodzicielki i pomachałaś do niej blokiem technicznym . Kobieta zmarszczyła czoło.

- Aish ... no dobrze, ale na kolację masz wrócić - przestrzegła, a ty skinęłaś głową i wyszłaś z domu. 

Puściłaś się chodnikiem w kierunku miejscowej plaży. 

Ludzie na ulicy obserwowali cię bacznie. 
Przyzwyczaiłaś się do tego już dawno. Byłaś inna . 
Weszłaś wolnym krokiem na molo i spojrzałaś w dal. To była idealna pogoda. 
Wiatr powiewał lekko,  a słońce świeciło na niebie. Był początek jesieni. Chłodno wcale ci nie przeszkadzało. Zeszłaś z pomostu i zaczęłaś iść po piasku, który zapadał się pod twoimi krokami. 

Doszłaś do miejsca, w którym było najciszej. Nie było tu nikogo. 
Tylko ty, blok rysunkowy, ołówek i węgle. 

Usiadłaś na ziemi po turecku i zaczęłaś szkicować widok przed sobą. 
Było to woda. Nie widziałaś jej granic. Nikt nie widział. Tak jakby nigdy się nie kończył. 

Włożyłaś dodatkowo parę słuchawek do uszu. 
Minęło może 10 minut , a może 2 godziny. 
Nie miałaś zegarka. W tym momencie, czas kompletnie nie miał dla ciebie znaczenia. 

Szkic skończony. 
Poczułaś, że nie jesteś sama. 
Obróciłaś się. Twoje przypuszczenie nie były mylne. 
Za tobą stał chłopak. Nie dużo starszy. Rok, dwa? 
Przyglądał się twojej pracy nie zważając nawet na to, że go obserwujesz. 

- Ekhem - odchrząknęłaś, a on spojrzał na ciebie.
- Mwoh? - spytał głupkowato. 
- Co...ty robisz?
- Nie widzisz? Obserwuję jak rysujesz - odparł beznamiętnie.

Wywróciłaś oczami.
- Więc siadaj tu, a nie stoisz - uśmiechnęłaś się i wskazałaś miejsce obok siebie. 
Nieznajomy uczynił to i znowu spojrzał na twoją nieskończoną jeszcze pracę.
Nie zwracając na niego uwagi zbliżyłaś węgiel do kartki i zaczęłaś cieniować wszystko. 

- Jestem DaeSung - usłyszałaś nagle i uśmiechnęłaś się pod nosem. 
- _____ - odparłaś nie patrząc na niego. 

- Dobrze ... Ci to wychodzi ... 
- To moja pasja i tyle - skwitowałaś dalej mażąc po kartce. 
Jeszcze kilka pociągnięć. Rozmazałaś w kilku miejscach palcem i gotowe! Odetchnęłaś i wyrwałaś kartkę z bloku. 

- Proszę - wręczyłaś ją chłopakowi. 
- C-co? Napracowałaś się przy tym ... nie chcę ... - odparł, a ty pokręciłaś przecząco głową rozbawiona jego wypowiedzią. 

- To dla ciebie. Albo bierzesz albo zostanie sobie na piasku - położyłaś pracę na ziemi i zaczęłaś zbierać swoje rzeczy. DaeSung spojrzał na ciebie i wziął kartkę.
- Idziesz już? 
- Ne ... skończyłam rysować więc idę - uśmiechnęłaś się. 

- Zobaczymy się jeszcze? - spytał patrząc gdzieś w dal. Zamyśliłaś się na chwilę.
- Nie wiem .. - wzruszyłaś beznamiętnie ramionami. Chłopak nie spojrzał w twoją stronę.
Rzuciłaś mu ciche "cześć" na pożegnanie i minęłaś go , pogrążając się w swoich rozmyśleniach. 


Oczywiście w domu zastał cię obiad ... niestety do podgrzania. 

- Nic nie namalowałaś? - odezwała się mama, wchodząc do kuchni. Spojrzałaś na nią z lekka oburzona. To nie możliwe, żebyś wychodząc, nic nie namalowała lub naszkicowała. 

- Namalowałam  - odparłaś krótko , obserwując jak twoje danie kręci się w mikrofali. 
- Więc.. gdzie jest twoje dzieło? 
- Oddałam je chłopakowi - chwilę potem zrozumiałaś jak to zabrzmiało i zarumieniłaś się. 
- Masz chłopaka?!

- M-mwoh?! Aniyo... Spotkałam go na plaży i dałam mu mój obraz jako pamiątkę naszego ... dość nietypowego i przypadkowego spotkania - skwitowałaś z uśmiechem i wyjęłaś gotowe jedzenie. 

Twoja mama tylko spojrzała się dziwnie w twoją stronę i nic nie mówiąc, zabrała się za zmywanie naczyń, a ty udałaś się prosto do stołu.
Byłaś głodna jak wilk, więc danie szybko zniknęło z białego talerzyka w różowe kwiatki. 
Ten dzień , aż do wieczora, minął ci niespodziewanie szybko. 

Oprócz spotkania z DaeSungiem, wszystko było tak jak zwykle, nic ciekawego. 
Następnego dnia, z rana, zadzwonił twój budzik. 
Wyłączyłaś go niechętnie i zwlokłaś się z łóżka. Wzięłaś szybki prysznic, powtarzając sobie pod nosem ostatnią lekcję z geografii. 
Ubrałaś koszulę w szaro-czarną kratkę i czarne shorty. Do tego creepersy w tym samym kolorze. 
Jasno niebieskie włosy, upięłaś w kitka. 
Spojrzałaś niechętnie na zegarek. 

- Aigoo .. jeszcze pół godziny.. - westchnęłaś pod nosem. zarzuciłaś plecak na plecy i wyszłaś z pokoju. Przechodząc przez salon, pochwyciłaś kanapkę z talerza i wepchnęłaś ją sobie do ust. 

- Wychodzisz już? - spytała twoja mama wchodząc na korytarz i obserwując jak zakładasz płaszcz.
- Ne. Pouczę się jeszcze przed lekcją - uśmiechnęłaś się, po czym machnęłaś jej ręką na pożegnanie i wyszłaś z domu. Dojazd do szkoły rowerem zajął ci zaledwie 15 minut. No...tak około.

Wgramoliłaś się po schodach i weszłaś do kolorowego budynku liceum plastycznego. 
Pierwsze co zrobiłaś, to udanie się do swojej szafki. Nie wyróżniała się ona na zewnątrz wyglądem , od innych szafek, ale za to w środku była usłana kolorami tęczy. 
Opłacało się siedzieć 6 godzin w szkole w sobotę, dla takiego efektu. Tak, sama to namalowałaś. 

Pierwsza lekcja - rzeźba. Wzięłaś z szafki wszystko co potrzebne i zamknęłaś ją. Ruszyłaś przed siebie szkolnym korytarzem. Każdy zmierzył cię wzrokiem, a ty wbiłaś jak zwykle wzrok w ziemię. To było jedyne miejsce, w którym nie byłaś taka otwarta i pewna siebie. Szkoła. 

Gdybyś wiedziała, że tym zawstydzeniem, zrobisz komuś krzywdę, nawet nie zwróciłabyś wzroku ku podłodze. Poczułaś tylko przeszywający ból na całym ciele. Otworzyłaś oczy.
Spojrzałaś na osobę, z którą się zderzyłaś. Wydawała ci się dziwnie znajoma. 

- Uważaj jak ... - wrzasnął chłopak i momentalnie się zaciął. Podrapałaś się w tył głowy.
- Mianhae ..- rzuciłaś krótko.
- Czy my się przypadkiem nie znamy? - spojrzał na ciebie podejrzliwie, nie zważając uwagi na to, co powiedziałaś - Spotkaliśmy się wczoraj prawda? - odpowiedział na swoje pytanie .. pytaniem . 
- Ne .. - odparłaś, a chłopak uśmiechnął się szeroko. 
- Miło znowu Cię widzieć - zwrócił się do ciebie i machnął ręką, ale zaraz syknął z bólu.
- U- upadłeś na nią? Zaprowadzę cię do pielęgniarki - powiedziałaś os razu i tak też zrobiłaś. 
Siedzieliście teraz w gabinecie i czekaliście na przemiłą blondynkę w białym fartuchu. 
Po niedługim czasie zabandażowała twojemu "znajomemu" rękę. 

Szliście przez korytarz w ciszy, tak wolno, aby przeminęła pierwsza lekcja. 
- Co robisz w tej szkole? Nie widziałam cię tu nigdy - zaczęłaś. Będąc w szkole, nawet przy nim nie byłaś tak otwarta, jak wczoraj na plaży. 
- Przeprowadziłem się wczoraj ... to mój pierwszy dzień w szkole.
- Oh .. rozumiem. Również chodzę tu od tego roku, ale od początku. Nie mam tu zbyt wielu znajomych - wbiłaś wzrok w podłogę. 

- Ty? Wydawało mi się, że jesteś towarzyską osobą...
- Nie tutaj. Nie w tym budynku. Strzeliłam gafę już pierwszego dnia i już nie mam odwagi, żeby normalnie z kimś porozmawiać. Jednak ... to długa historia - usłyszałaś tylko ciche westchnięcie.
- Czy po części to nie przez to, ludzie cię odrzucają? - pokazał palcem na twoje szare oczy, potem na delikatne piegi w okolicy nosa i niebieskie włosy.
Przytaknęłaś głową. 

- Nie jesteś stąd. Jesteś inna, więc cię odrzucają, a nie powinni. To banda nietolerancyjnych ludzi.Nie przejmuj się.. - obdarzył cię ciepłym uśmiechem. Jego słowa dodały ci nieco otuchy. 

- Aigoo ... nie chcę tu zostawać ... urwijmy się z lekcji.
- Taka grzeczna dziewczynka i prymuska chce wagarować? - spytał nie dowierzając.

- C-co? - spytałaś. Dae zatrzymał się przy jednej ze szkolnych tablic informacyjnych, na której widniała kartka z 3 najlepszymi uczniami w szkole. Wskazał na twoje imię i nazwisko. Było pierwsze, jak co miesiąc (co miesiąc zostały wywieszane takie rankingi). 

- O-o to chodzi ... no tak - wzruszyłaś ramionami. 
- Zanim pójdziemy i wpakuję się w kłopoty, pokażesz mi szafkę ze swoimi pracami? Słyszałem, że każdy uczeń ma 2 szafki w szkole. Tą na książki i materiały oraz tą na prace. 

- Chętnie - uśmiechnęłaś się szeroko i ruszyłaś w kierunku sali malarskiej, koło której znajdował się poszukiwany przez was obiekt. 

Podwinęłaś rękawy koszuli i odpięłaś od srebrnej bransoletki , mały, lekko zardzewiały kluczyk i otworzyłaś nim szafkę. Twoje malowidła i inne różności , ledwo mieściły się w środku.

- Proszę bardzo. Grzeb do woli - zachęciłaś chłopaka, a ten zaczął wyjmować wszystko i oglądać uważnie. Stałaś w ciszy i obserwowałaś go. 

- Masz wielki talent szkoda, że ludzie tego nie zobaczyli - pochwalił cię. 
- Dziękuję - odparłaś krótko dumna z siebie. Chłopak pochował wszystko starannie i zamknął szafkę. 

- Idziemy? - spytał.
- Chyba tak ... - uśmiechnęłaś się i razem ruszyliście do wyjścia. Zanim opuściliście szkołę, ubraliście się ciepło. Na dworze wiało lecz świeciło słońce. 
Idealna pogoda na spacer w parku. 

Tak minęło pół roku, rok. 
Ty i on. 
Jedno niesamowite spotkanie, potem drugie. 
Byliście sobie pisani. Zostaliście parą. Czy coś w tym dziwnego?

Przez cały ten czas, prac w twojej szafce przybywało. Oczywiście tak samo jak w szafce DaeSunga,
Oby dwoje byliście idealnymi osobami do wyśmiewania w szkole. 
Ty z powodu wyróżniania się, a on z powodu bycia z tobą. Jednak ... kochaliście się i nie zważaliście na to co mówią inni. 

Była sobota. Wiosna. Siedziałaś w ogrodzie za domem i czytałaś jakąś książkę, kiedy przez bramkę wszedł on. 

- ____! - uśmiechnął się wesoło, idą w twoją stronę. Momentalnie wstałaś i rzuciłaś mu się na szyję. 
- Jesteś - powiedziałaś szczęśliwa. 
- Tak ... i ... muszę Cię gdzieś zabrać.
- Hm? Dokąd? 
- Na wystawę - tak długo nie byłaś na wystawie, więc ucieszyłaś się z tej wieści.
Do galerii sztuki poszliście na piechotę. Nie było daleko. Weszliście do budynku, a potem do ogromnej sali. Była ona wypełniona po brzegi ludźmi. Wstęp był wolny, więc dużo się osób zebrało. 
Przeleciałaś wzrokiem po kilku pracach i po prostu Cię zatkało. 

- D-dae .. - zaczęłaś. 
- Ne? 
- T-to są moje prace ... - spojrzałaś na niego.
- Chciałem, żeby ludzie je zobaczyli. Mówiłem ci to tak jakby .. przy naszym drugim spotkaniu, pamiętasz? - zaskoczył cię. Nie spodziewałaś się tego. Wszystkiego, ale nie tego. Na dodatek te tłumy .. na twojej własnej wystawie. 

- Dziękuję .. - przytuliłaś go mocno ze łzami wzruszenia w oczach. 
On pogłaskał cię po głowie. 

- To drobiazg .. moja niebiesko-włosa - odparł i złożył pocałunek na twoich ustach. 

-------------------------------------------------------------------------------------------

 Scenariusz dla Ruda. ^^ 
Tak długo minęło odkąd mnie nie było. 
Miałam tyle na głowie.
Sami wiecie jak szkoła męczy ludzi, prawda? 
Ciężko znaleźć choć odrobinę czasu, żeby od wszystkiego się 
oderwać. Ktoś tu w ogóle zagląda? ;; 
Mam nadzieję, że tak ^^ . Do końca przerwy świątecznej, postaram się
zrealizować wszystkie zamówienia. :3


Hanae. ♥

 

sobota, 19 października 2013

Kiedy jest inny niż myślisz ( G-Dragon - BigBang )

Mianhae. 
Mianhae.
Mianhae.

Brak weny, lekcje .. treningi . Dużo tych powodów, dla którego była tak długa przerwa, ale wracam ze scenariuszem ;;;;; . Wybaczone? :<


- Yah! JiYong! - krzyknęłaś z drugiego końca sali. 
Miałaś dosyć tego, że chłopak wyżywa się na kujonach i słabszych osobach. 
Wszyscy popatrzyli na ciebie jak na kretynkę. No tak , kto by miał odwagę postawić się temu ciołkowi? Właśnie ty. 

- Czego? - warknął chłopak i spojrzał na ciebie spod wymalowanych na czarno rzęs. 
- Przestań znęcać się nad ludźmi. Zachowujesz się jak ostatnia świnia - rzuciłaś wyrzucając do śmietnika butelkę po soku pomarańczowym. Usiadłaś na swoje miejsce, a Ji Yong podszedł do ciebie. 
Trzasnął rękoma o blat twojego biurka i nachylił się nad tobą. 

- Rozkazujesz mi? - wycedził przez zaciśnięte zęby. Prychnęłaś pod nosem.
- Oczywiście, że tak. A teraz usiądź grzecznie na swym zarozumiałym tyłku i daj chłopakowi spokój - spojrzałaś na stojącego na środku sali kujona z kartką na czole : " Kretyn" . 

- Siadaj .. kretynie - odezwał się wandal , a niski chłopak w okularach posłał ci wdzięczne spojrzenie i usiadł przy swoim biureczku . 

Uśmiechnęłaś się wrednie do Ji Yonga . 
- Lepiej ci? - warknął ponownie. 
- Nie ... siadaj na dupie i milcz. Nie chcę słyszeć twojego głosu - odparłaś po czym wyszłaś z sali trzaskając drzwiami. Poprawiłaś plecak i udałaś się do swojej szafki po czym poszłaś do klasy informatycznej na kolejną lekcję. 

Reszta dnia minęła ci dosyć szybko. Oczywiście nie obyło się bez karcących spojrzeń od uczniów.
Wiedziałaś, że o twoim występku będzie głośno co najmniej przez następny tydzień.
Wyszłaś z budynku szkoły i udałaś się prosto do domu swojej przyjaciółki. 

No cóż, projekt na historię sam się nie zrobi prawda? 
Siedziałyście teraz przed laptopem, szukając ciekawostek o Mieszku II Lambercie.
Cisza między wami była przerażająca, ale w końcu została przerwana. 

- Słyszałam o Yongu .. - odezwała się nagle twoja przyjaciółka. 
- Aish .. zamknij się . . . 
- No już .. podoba ci się .. wiem to ___ - odparła. Gdybyś miała w buzi sok to na pewno oplułabyś nim ekran laptopa. ŻE CO?!

- Że co?! - wrzasnęłaś.
- Oj .. no przecież wiem, że ci się podoba. 
- Jesteś kretynką. Myślisz, że jak go opieprzyłam to mi się podoba? - spojrzałaś na nią jak na downa. 
- Aniyo ... dobra .. nie ważne. Zabierzmy się za ten projekt - rzuciła. Przewróciłaś oczami tylko. 

Minęło zaledwie 1.5 godziny , a skończyłyście. 
- Dobra. Zostawiam ci to, a ty przyniesiesz go we wtorek arasso? - uśmiechnęłaś się szeroko.
- Yhh .. niech będzie , a teraz zmiataj, bo późno już - zaśmiałyście się, a ona odprowadziła cię do wyjścia. 

- To do poniedziałku - wyszłaś z jej mieszkania. Właśnie zaczął się upragniony dla wszystkich weekend. Mogłaś wrócić spokojnie do domu z myślą, że jak wejdziesz, nie będziesz musiała zabierać się do tej okrutnej pracy domowej . 

Było już ciemno, a ty musiałaś przejść przez najgorszą z uliczek w Seulu .. wcale ci się to nie uśmiechało, ale jakoś musiałaś wrócić. Innej drogi nie było. Weszłaś w ciemną alejkę. Dłużyła ci się ona niemiłosiernie. Nagle przystanęłaś widząc czyiś cień. Wiedziałaś, że to był chłopak ... siedział na krawężniku. To co zobaczyłaś sprawiło, że twoje serce stanęło. 

Do cienia dołączyła żyletka, którą trzymał w ręku. Nie chciałaś, żeby ktoś stracił życie na twoich oczach. Twój brak odpowiedzialności wygrał. Rzuciłaś się na chłopaka za rogiem i wyrwałaś mu ostre narzędzie, rzucając je gdzieś w bok. Zamknęłaś oczy, bojąc się, co teraz będzie. 

Nie poczułaś żadnego ruchu, ale wiedziałaś, że na nim leżysz . Na tym .. kimś. 
Zaczynało cię to niepokoić jeszcze bardziej. Otworzyłaś powoli oczy, a po chwili prawie ci wypadły.

- J-ji yong .. - szepnęłaś patrząc na chłopaka leżącego pod tobą.
- Zeszłabyś ze mnie z łaski swojej? - spytał zgryźliwie. 
Otrząsnęłaś się i przysiadłaś obok niego. Nadal nie mogłaś uwierzyć, że to na prawdę on. 

- C-co ty ... próbowałeś zrobić? - zająknęłaś się. 
- Nie twój interes - warknął, sięgając z powrotem po narzędzie , a ty tylko uderzyłaś go w rękę. Chłopak syknął z bólu.

- Kretyn - mruknęłaś pod nosem.
- Co ci do tego? Nienawidzisz mnie .. tak jak inni - w jednej sekundzie,
zrobiło ci się go żal. Wstałaś z miejsca i wyciągnęłaś do niego rękę, uśmiechając się serdecznie. 

- Rusz dupę, nie będziemy tu siedzieć. Mam w domu dużo kakaa. 
- Mwoh? - chłopak prychnął. 
- Chcesz czy nie? Nie będę tu sterczeć - odrzekłaś, a on momentalnie się podniósł. 
Zaczęliście iść przez tą mroczną alejkę, aż doszliście do twojego domu. Otworzyłaś drzwi. 
Było późno, ale twojej mamy nie było. No tak ... kolejne spotkanie biznesowe. 

Jak się jest właścicielem megakorporacji, to trzeba zostawać po nocach w pracy. 
Wskazałaś chłopakowi kanapę w salonie , a sama poszłaś do kuchni zrobić kakao. 
Nie zajęło ci to dużo czasu. 
Już po kilku minutach, wróciłaś z dwoma kubkami, z których wystawały pianki. 
Postawiłaś je na stole i pobiegłaś jeszcze po koc. Podałaś go Ji Yongowi. 

- Masz ... pewnie zmarzłeś - powiedziałaś. 
- Dzięki - mruknął pod nosem i okrył się czerwonym kocem. 

- Na prawdę ... masz problemy? - zaczęłaś temat. Wiedziałaś, że on nie chce o tym rozmawiać, ale chciałaś się dowiedzieć czegoś o nim . 

- Ciężko to zauważyć prawda? - uśmiechnął się kpiąco pod nosem, a łzy napłynęły mu do oczu. 
Obserwowałaś go bacznie, każdy jego ruch. 

- Po twoim codziennym zachowaniu? Tak. 
- W-wiem ... ja tylko ... nie mam na kim się wyżyć. Nie mam komu powiedzieć, jak strasznie się czuję. Nie mam rodziny, nie mam przyjaciół - schował twarz w dłoniach. 
Co mogłaś zrobić? Po prostu przytuliłaś go z całej siły , a w odpowiedzi usłyszałaś cichy chichot.

- Zamknij mordę - ucięłaś krótko. 
- To jest zabawne ... rano mnie ochrzaniasz i oczerniasz, a teraz mnie przyjmujesz i pocieszasz.

- Co w tym dziwnego? Wtedy tamten chłopak był słaby .. teraz ty jesteś słaby ... łatwo to zrozumieć nie uważasz? - wyjaśniłaś mu , a on przytaknął i upił łyk kakaa. 

- Dobre .. - powiedział, a ty uśmiechnęłaś się delikatnie. 
- Nie czuj się słaby Ji Yong ... - rzuciłaś nagle. W pewnej chwili ... naszło cię na sprawdzenie pewnej rzeczy. Złapałaś jego ręce i podwinęłaś znienacka rękawy jego bluzy. 
Łzy mimowolnie napłynęły ci do oczu. 
Chłopak spuścił wzrok zawstydzony. Czuł się strasznie z tym, że to widzisz.

- T-to ... nic - powiedział cicho. 

- T-ty kretynie. Aish .. czekaj tu .. - otarłaś łzy i pobiegłaś do łazienki po apteczkę. Wyjęłaś stamtąd bandaże i delikatnie owinęłaś je wokół przemytych wcześniej ran na jego rękach. 

- Komawo - powiedział gdy już skończyłaś. 
- Nie rób tego nigdy więcej . Nie pozwalam ci - ucięłaś. 

- Arasso - westchnął cicho - powinienem się już zbierać - dopił kakao i wstał. 
- Dobrze ... - zrobiłaś to samo i odprowadziłaś go do drzwi. Przytuliłaś go mocno na wyjściu. 
- Dziękuję za wszystko ... s-spotkamy się jutro? - spytał z nadzieją. 

- Napiszę do ciebie ... - odparłaś , a on pomachał ci delikatnie i wyszedł. Zamknęłaś za nim drzwi. 
Było ci przykro , źle. Marne szanse, żebyś tego dnia, zasnęła spokojnie. 
Jak przypuszczałaś, tak było. Godzinę później , położyłaś się do łóżka, ale nie mogłaś nawet zmrużyć oka. Co by było gdybyś nie szła tą alejką? Wszystko by wyglądało tak, jak tego samego dnia rano.

Traktowałabyś go jak ostatniego egoistę. W sumie ... był egoistą, ale on ... po prostu chciał zrozumienia. A ty ... postanowiłaś mu je dać. 

Następnego dnia, obudziłaś się kompletnie niewyspana. Całą noc męczyła cię ta cała sytuacja.
Zwlokłaś się z łóżka i poczłapałaś w swoich różowych kapciach do łazienki. 

- I jak ty wyglądasz maszkaro? - powiedziałaś sama do siebie, wbijając zażenowany wzrok w lustro. Miałaś wrażenie, że zaraz po prostu pęknie. 
Chwyciłaś za szczoteczkę i umyłaś zęby po czym rozczesałaś włosy. 
Pobiegłaś się ubrać, a potem napisałaś do Ji Yonga. 

Umówiliście się na punkt 11.00 . Zjadłaś na śniadanie kilka naleśników i wypiłaś szklankę soku pomarańczowego... jak zawsze. Wyszłaś z domu około 10.43 i udałaś się na pobliskie, opuszczone boisko do koszykówki. 

Chłopak już tam był. Siedział na środku betonu, bawiąc się butelką po tymbarku. 
Usiadłaś przed nim po turecku . 

- A więc jestem - uśmiechnęłaś się wesoło. 
- Dobrze - pierwszy raz ujrzałaś jego szczery uśmiech. Twoje serce po prostu skakało z radości widząc, że jest szczęśliwy. 

- J-jak ci się spało?
- Okropnie - rzekł w prost. Pokiwałaś głową na znak zrozumienia. 
- Myślałem o wszystkim.
- Ja też 

- I doszedłem do pewnej rzeczy - zamyślił się na chwilę. 
- Hm? O co chodzi? 
- Lubię cię - spojrzał w twoje oczy. 
Od razu spłonęłaś rumieńcem. Nie dlatego, że właśnie wyznał ci swoje uczucia, ale ze wstydu.
Do cholery! On robił kreski lepiej od ciebie! 

- W-w jakim sensie?
- Yah... nie karz mi tego mówić - odparł, a ty uśmiechnęłaś się lekko. 
- Nie wiem co powiedzieć .. 

- Nic nie mów ... po prostu się mną zaopiekuj. Spraw, bym był szczęśliwy - spuścił wzrok, a ty przytuliłaś go mocno. 

- Już nigdy nie zapłaczesz. Obiecuję . 

-------------------------------------------------------------------------------------
Scenariusz dla Ruda ^^ . 
No tak .. jakoś to napisałam. 
Mam nadzieję, że takie .. cuś, przypadło ci do gustu. 

Hanae.

czwartek, 26 września 2013

Kiedy nie chce wyjawić ważnej rzeczy ( Lee Jong Suk )


- JongSuk! Proszę przestań! - tarzałaś się ze śmiechu pod wpływem łaskotek.
- A to niby czemu? - chłopak posłał ci kpiący uśmiech i dalej 
doprowadzał twój żołądek do skurczu.

- Karzę ci no! - darłaś się, nie mogąc opanować śmiechu.
- Ty? Nie możesz mi rozkazywać - odparł nachylając się nad tobą.

Wasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Odsunęłaś się gwałtownie.

- Cięcie! - wrzasnął reżyser chyba po raz setny.

Spojrzałaś na wiszącego nad tobą ciągle aktora i szybko spod niego "wypełzłaś".

- Mianhae - powiedziałaś do zdenerwowanego mężczyzny po czterdziestce. 
- Który już raz powtarzamy tą scenę?!

- Na prawdę przepraszam ... 
- Aish! Przerwa! - dodał tylko po czym minął cię, rzucając w twą stronę karcące spojrzenie. 
Nie dziwiłaś mu się. Ta scena była powtarzana już tyle razy.

Zawsze zawalałaś.
Myśl o pocałunku z głównym aktorem, przyprawiała cię o mdlenie. 

- Wszystko w porządku? - poczułaś jego rękę na ramieniu, a ten głos rozszedł się po całym twoim ciele. Zadawałaś sobie tylko pytanie : "Czy to nie anioł?"

- N-ne ...
- Coś musi być nie tak. Cały czas ten sam moment - czułaś, że jego głos lekko się załamywał. 
- To chyba ten stres ... To moja pierwsza rola w dramie. 
- Czy pocałunek ze mną jest nie w porządku? Tego się obawiasz prawda? - spytał. Tego się nie spodziewałaś.

Spaliłaś buraka spuszczając wzrok. 
- To nie to ... ja tylko...
- Nie tłumacz się już. Po prostu zagrajmy to i rozejdźmy się do domu arasso? - dodał ze sztucznym uśmiechem i wrócił na miejsce . Ruszyłaś za nim niepewnie. 

Ustawiliście się z powrotem i zaczęliście od nowa tą scenkę. 
JongSuk zaczął znowu zbliżać się do ciebie. Tym razem musiało ci się udać. Nie chciałaś wylecieć z planu.  Nienawidzenie twojej osoby przez obiekt twych westchnień, też nie było za ciekawym scenariuszem.

Rozmyślałaś tak, kiedy z transu wyrwał cię głos reżysera. Znowu.

- I cięcie! - wrzasnął klaszcząc w dłonie - Nareszcie! A teraz jazda do domu i widzimy się jutro! - pogonił wszystkich, a sam wyszedł z kubkiem kawy w dłoni.

Zamrugałaś kilkakrotnie oczami i zobaczyłaś jak JongSuk odsuwa się od siebie.
TO NA PRAWDĘ SIĘ STAŁO?!

Jak mogłaś to przeoczyć?! Chyba za bardzo się zamyśliłaś ... 

- Widzisz? Chyba nie było źle? - aktor zrobił minkę zbitego pieska, a ty ponownie zamrugałaś nie dowierzając  w to co się dokładnie dzieje. 

- N-ne - podniosłaś się szybko z  ziemi i otrzepałaś. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Do zobaczenia jutro - pomachał ci i wyszedł. 
Stałaś jeszcze chwilę gapiąc się w drzwi , a kiedy się ocknęłaś, złapałaś za torbę i wybiegłaś stamtąd. 

Wracałaś do domu analizując dlaczego to przeoczyłaś.
Jak mogłaś to pominąć?!
Jednak, z drugiej strony, to może dobrze, bo pewnie znowu byś nawaliła, 
a tak, wszystko poszło gładko. 

Wleciałaś do mieszkania niczym torpeda. Byłaś głodna jak nigdy. Od razu skierowałaś się do kuchni i minęłaś ciekawską babcię w korytarzy, która tylko zgromiła cię wzrokiem. 

Zrobiłaś sobie po prostu pyszne spaghetti. 
Usiadłaś do stołu z pachnącym daniem i zabrałaś się do spożywania go. 

- Jak tam na planie? - do jadalni wpadł twój o rok starszy brat. 
- Mhm - odparłaś tylko dalej jedząc. 

- Yah! Odpowiedz mi normalnie! - oburzył się. 
- Było okej  - dodałaś beznamiętnie i zmiotłaś całe jedzenie. 
 Weszłaś na górę do swojego pokoju i zabrałaś się za zapamiętywanie dalej swoich kwestii. 

Nagle usłyszałaś dźwięk sms'a. 
Spojrzałaś na komórkę.

Od: Lee Jong Suk

"Chcesz poćwiczyć razem rolę? :) " 

Twoje serce od razu zwiększyło tępo bicia. Wystukałaś tylko jedno, krótkie słowo. 

Do: Lee Jong Suk

"Ne. ^^ "

Od : Lee Jong Suk

"Stoję pod twoim domem..."

Wybałuszyłaś oczy. Że co?! Rzuciłaś się na okno.

Wyjrzałaś przez nie. On .. tam .. stał.
Wyrwałaś z pokoju jak głupia i szarpnęłaś za drzwi wyjściowe wybiegając w szybkim tempie na dwór. To było ... zbyt szybkie. Wpadłaś na chłopaka przy samym wejściu. 

- U-uważaj bardziej - parsknął śmiechem, a ty tylko odsunęłaś się gwałtownie. 
Zaprosiłaś go gestem dłoni do mieszkania. 

- Kto to? - spytała twoja babcia, kiedy tylko przekroczyliście próg.
- Przyjaciel z planu ... przyszedł , żeby poćwiczyć ze mną rolę. Nic wielkiego - odparłaś dając jej do zrozumienia, że NIC oprócz filmu, was nie łączy. 

- Annyeonghaseyo ... - powiedział zza twoich pleców chłopak i ruszył za tobą na górę. 
- Rozgość się - oznajmiłaś wchodząc do swojego, niewielkiego pokoiku. 
- Ne .. 

- To od czego zaczynamy? - spytałaś chwytając scenariusz w rękę.
JongSuk przekartkował wszystko i zatrzymał się na jednej ze stron. 

- Ta scena ... słabo mi wychodzi - pokazał palcem na chwilę, w której oboje jesteście u niego w domu. Uśmiechnęłaś się pod nosem i usiadłaś na łóżku, a on przy twoim biurku. 
Zaczęliście grać. 

"- Oppa .. oderwij się już od tych lekcji. 
- Ale tylko na chwilkę arasso? - spytał , a ty pokiwałaś głową.
Chłopak usiadł obok ciebie i zapadła niezręczna cisza. 

- _____ ... - zaczął niepewnie. 
-Hm? 

- S-saranghae - wydusił twój przyjaciel i przyciągnął Cię do głębokiego pocałunku."

JongSuk już nachylił się, żeby wykonać tą część scenariusza. 
Zamknęłaś tylko oczy i poczułaś jego wargi na swoich. Po kilku sekundach, powinniście się od siebie oderwać, ale wy nadal trwaliście w tej chwili. 

Nie wiedziałaś ile minęło zanim przerwaliście, ale wiedziałaś, że nigdy tego nie zapomnisz. 
Spojrzałaś na niego tępo, a on oblał się soczystym rumieńcem. 
Ruszałaś przez chwile ustami chcąc coś powiedzieć, ale nie odważyłaś się.

- ______ .

- N-ne .. 
- Ja .. na prawdę cię kocham - wydusił z siebie spuszczając delikatnie głowę. Nie wiedziałaś jak zareagować, ale szybko znalazłaś odpowiednie wyjście. Szarpnęłaś go za ramię i mocno wtuliłaś się w jego tors. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.

Byłaś szczęśliwa jak nigdy dotąd. 

2 tygodnie później.....

Tobie i JongSuk'owi układało się idealnie. 
Pomimo tego, że minęły już 2 tygodnie, nadal musiałaś się kontrolować, żeby nie zemdleć w jego towarzystwie. Waszym ostatnim tematem rozmowy było : "Powiedzieć ludziom, czy nie?". 

Chłopak cały czas upierał się, że to wszystko zniszczy, 
ale ty, chciałaś być szczera z ludźmi i nie chciałaś cały czas się z nim ukrywać. 

Szliście właśnie przez park zawzięcie dyskutując. 
Znaczy... on mówił, a ty potakiwałaś głową i śmiałaś się co chwilę. 
Pochłanialiście bubble tea spędzając razem, miło czas. 

Do pewnego momentu. 
Cały czas miałaś wrażenie, że ktoś was obserwuje.
Obracałaś się kilkakrotnie w swoim okropnym przekonaniu. 
JongSuk zauważył to.

- ____ .. czy coś nie tak? - spojrzał na ciebie z troską.
- A-ani .. po prostu mam wrażenie, że nie jesteśmy tu sami ... - odparłaś , a chłopak rozejrzał się dookoła. Miałaś rację. Ku wam szedł wesoły reporter. 
No tak, jemu było wesoło , wam ... już niekoniecznie.

- Witam ... Lee Jong Suk i _____? - spytał uśmiechając się szeroko. 
- Tak - odparł stanowczo twój chłopak .
Spojrzałaś na niego kątem oka po czym przytaknęłaś lekko.

- Jesteś jego dziewczyną? - spytał podejrzliwie mężczyzna. Nareszcie to wyznacie! Tyle czekałaś na tą chwilę! Już chciałaś odpowiedzieć, ale JongSuk cię ubiegł.

- Łączą nas sprawy czysto zawodowe. Jak wiesz nagrywamy następne odcinki dramy. Właśnie coś omawialiśmy - odparł beznamiętnie chłopak. Czułaś jak twoje serce się rozrywa. 
Nie byłaś typem wrednej osoby, ale to cię zabolało i chciałaś się odgryźć. 

- Dokładnie. Nic nas nie łączy, nigdy nie łączyło i nigdy nie będzie. Jesteśmy dla siebie kompletnie obojętni. Ba! Nie przepadamy za sobą, ale mamy w sobie godność i tolerancję, więc nie dochodzi między nami do sporów. Jednak, proszę sobie za dużo nie wyobrażać - rzuciłaś chłodno wbijając swój wzrok to w dziennikarza, to w swojego chłopaka. 

Wiedziałaś, że zadałaś mu ból. 

- Rozumiem, dziękuję - powiedział i odszedł. Ty bez słowa odwróciłaś się na pięcie i z rękoma włożonymi w kieszeń zaczęłaś iść przed siebie. 

- _____! - słyszałaś JongSuk'a za sobą, ale nie chciałaś ulec.
Jak na złość zaczęło padać. Woda lekko spływała po twoich włosach, twarzy i ubraniach.
Krople mieszały się z twoimi łzami, których w takiej pogodzie, nie dało się zauważyć. 

W pewnej chwili poczułaś szarpnięcie za rękę.
Zmierzyłaś chłopaka wściekłym wzrokiem. 

- M-mianhae...
- Nie ma o czym mówić - ucięłaś krótko. 

- N-na prawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. Przecież to co powiedziałem to nie prawda, ale..
- Nie mów nic więcej. Wiem, że to nie była prawda ... i to mnie boli - przerwałaś mu. 
Aktor zamrugał kilkakrotnie oczami nie rozumiejąc o czym mówisz. 

- M-mwoh?
- Po prostu. Zabolało mnie to,że kiedy nadarzyła się okazja, nie powiedziałeś mu prawdy. Wiem, że to co powiedziałeś ... nie ma znaczenia - odparłaś.

- Mianhae ____ ... wyjawię im wszystko obiecuję!
- No nie wiem .. - już mu wybaczyłaś. No cóż, miałaś do niego słabość. 

- _____!
- No dobrze dobrze - uśmiechnęłaś się delikatnie, a on objął cię mocno i pocałował w czółko. 
- Saranghae .. nie zapominaj o tym. 


--------------------------------------------------------
Scenariusz dla Ruda ^^ 
O Krisusie .. tyle czasu nie pisałam.
Mianhae? :<

Nadmiar lekcji z lekka mnie przytłoczył, 
ale w końcu scenariusz jest c: .

Hanae. ♥

piątek, 13 września 2013

Śnieżna noc ( Eunkwang - BTOB )

Najpierw chciałabym powiedzieć, że mój scenariusz został tak jakby skopiowany ;w; 

I przykro mi z tego powodu :c 
Scenariusz, który jest kopią mojego, został wstawiony dzień później,
po moim wstawieniu go.

Został trochę zmieniony, ale od połowy jest prawie identyczny.

Mój :  http://asia-scenarios-pl.blogspot.com/2013/09/tak-blisko-tak-daleko-chanyeol-exo-k.html

 "Prawie kopia" : http://kpopowe-opowiadania.blogspot.com/2013/09/od-przyjaciela-po-chopaka-baro-b1a4.html

No cóż, wydaje mi się, że nic na to nie poradzę, ale po prostu coś zmusiło mnie do opublikowanie tego :c. A teraz przejdźmy do scenariusza dla Mingi ^^:


Była zima. 
Święta dobiegły końca i nadszedł czas, 
by ruszyć szanowne tyłki do szkoły. O dziwo, tego dnia,

wstałaś wypoczęta i uśmiechnięta. Chyba tylko ty. Cieszyłaś się na myśl, że po 
przerwie świątecznej, znowu zobaczysz swojego przyjaciela. 

Stałaś teraz przed bramą szkoły. Śnieg prószył delikatnie osadzając się na ulicach, chodnikach, a także ubraniach. Weszłaś żwawym krokiem do budynku szkoły.

Zdjęłaś z siebie płaszczyk odsłaniając idealnie wyprasowany mundurek. 
Uśmiechnięta weszłaś na górę po schodach. 

Otworzyłaś drzwi od klasy i stanęłaś w progu. 

- Annyeong! - przywitałaś się i usłyszałaś to samo od każdego. No, prawie każdego.
Podeszłaś do ławki, którą dzieliłaś z przyjacielem.
Eunkwang wpatrywał się w okno nie zwracając na ciebie uwagi. Głupek.

- Annyeong - powiedziałaś opierając się o blat biurka. Zero reakcji. Jakby cię tam nie było. 
Nie na to liczyłaś wstając dziś rano.

- Eunkwang oppa - dźgnęłaś go w bark, a on spojrzał na ciebie i od razu się wyprostował. 

- N-ne? Oh! przepraszam, nie zauważyłem jak weszłaś - oznajmił drapiąc się w tył głowy. To, to też zauważyłaś. 

- Aish! - uderzyłaś ręką o blat - pabo! - dodałaś rzucając plecak na ziemię. 
Ze zrezygnowaniem usiadłaś koło niego.
Chłopak znowu odwrócił głowę w stronę okna. Czyżby coś go trapiło?
Patrzyłaś na niego z zaciekawieniem.

- _____ - usłyszałaś po chwili głos przyjaciela, ale nadal nie patrzał na ciebie.
- N-ne? - ocknęłaś się.

- Jest coś... o czym chciałbym ci powiedzieć - odparł. Już chciałaś zapytać się o co chodzi, ale do sali z hukiem wszedł nauczyciel.

- Porozmawiamy o tym później - usłyszałaś szept, a lekcja się zaczęła.
Byłaś sprytną osobą, więc czemu by nie wykorzystać tego typu sytuacji, pod własny cel?

Nie chciałaś wracać do domu sama, więc wpadłaś na pomysł. 
Urwałaś małą karteczkę z tyłu zeszytu.

Napisałaś na niej coś i położyłaś tuż przed chłopakiem. 

"Czy odprowadzenie swojej ukochanej przyjaciółki do domu po lekcjach, nie będzie dobrym momentem do wspólnej rozmowy? ^^ " - przeczytał w myślach.

Spojrzałaś na niego wyczekując. Eunkwang spojrzał na ciebie wzrokiem: "No i co z ciebie wyrośnie?".

Uśmiechnęłaś się szeroko kiedy westchnął. Wiedziałaś, że nie potrafi ci odmówić.
Kiwnął tylko głową potakująco, kiedy nauczycielka zadała mu pytanie. 

Cały dzień zleciał szybko. Chciałaś go spędzić z przyjacielem, ale on cały czas chodził zamyślony i w ogóle nie kontaktował. Było ci nieco przykro, ale wiedziałaś, 
że miał ku temu powód. Przecież to Eunkwang, nie lekceważyłby cię tak po prostu. 

Wyszłaś ze szkoły. Wystawiłaś rękę w przód, a na nią zleciało parę płatków białego puszku. 
Za chwilę, obok ciebie, stanął chłopak. 

Ruszyłaś przed siebie, a on dorównywał ci kroku.  

- Więc ...? - zaczęłaś w końcu, żeby przerwać tą irytującą ciszę.
-Hm?
- Chciałeś coś powiedzieć - przypomniałaś mu, a on spojrzał w chodnik pokryty śnieżkiem. 
- A ... no, bo... - podrapał się w tył głowy.

- Eunkwang! - wrzasnęłaś zniecierpliwiona - No mów rzesz!
- Zakochałem się - szepnął ledwo słyszalnie, ale ty usłyszałaś to bardzo wyraźnie.

Stanęłaś na środku asfaltu wlepiając w niego swój tępy wzrok. 

- Gratuluję! - rzuciłaś mu się na szyję uśmiechnięta.
- M-mwoh? 
- Cieszę się, że kogoś znalazłeś.

- A-ale ____ .... - wiedziałaś o co mu chodzi. Przecież jeszcze przed świętami, wyznałaś mu swoje uczucia względem niego, a teraz tak po prostu mu gratulujesz?

- Aish! Ty to potrafisz zepsuć piękną chwilę na prawdę! - naburmuszyłaś się. 
- Nie ... przeszkadza ci to ani trochę?

- Aniyo - odparłaś z udawanym entuzjazmem. Nie wyczuł tego jednak. 
A co miałaś mu powiedzieć ... że ci to przeszkadza?! Złamałabyś mu serce, a tego nie chciałaś. 

Szliście dalej rozmawiając o wszystkim.
Wiedziałaś, że po swoim wyznaniu już mu ulżyło.

Nie chciałaś wiedzieć w kim był zakochany. To by bardziej cię zraniło. 
Pożegnałaś się z przyjacielem i weszłaś do domu.

- I jak było młoda? - rzucił twój starszy brat. Zawsze żyłaś z nim w zgodzie. 
- Nie chcę teraz z nikim rozmawiać - odparłaś chłodno i wparowałaś do swojego pokoju
rzucając się na łóżko. Wtuliłaś twarz w różowy koc w owieczki, a łzy same wypłynęły spod twoich powiek. 

Byłaś tak bardzo zawiedziona. Sądziłaś, że może to przemyśli, że się uda.
Jednak życie nie było tak kolorowe jak sądziłaś. 
Wstałaś z łóżka i zasiadłaś do biurka. Otworzyłaś szybkim ruchem swojego białego laptopa.

Musiałaś teraz napisać do swojej siostry, która siedziała za granicą. 
Zawsze mogłaś się jej zwierzyć. Była twoją przyjaciółką, której tak na prawdę nie miałaś. 

~ Annyeong ^^ - napisała jak tylko weszłaś na facebook'a.
~ Unni ... 
~ Coś się stało ___ ?
~ Dławię się łzami - lubiłaś dramatyzować. 

~ Mwoh?! Co jest?!
~ Eunkwang się zakochał .. :<

~ To chyba dobrze, prawda? ;o 
~ Aish unnie! Nic nie rozumiesz! - dopisałaś tylko i zamknęłaś klapę laptopa z hukiem. 
Wyjęłaś książki na blat i zaczęła się twoja wojna z zadaniem domowym. 
Zrezygnowana spojrzałaś na zegarek.

Dochodziła 16.00...16.00 ?! Na 16.15 miałaś indywidualne lekcje gry na pianinie w szkole. 
Zerwałaś się z krzesła i rzuciłaś się na szafę z ubraniami. 
Szybko wygrzebałaś z niej coś, żeby tylko nie iść w mundurku.

Wybiegłaś pospiesznie z domu mijając brata pichcącego coś w kuchni. Pewnie robił dla ciebie obiad.
Złapałaś szybko ostatni autobus jaki jechał pod budynek twojej szkoły. 
Wbiegłaś szybko po schodach i wpadłaś z hukiem do sali muzycznej oddychając ciężko.

- E-eunkwang? - spojrzałaś na swojego przyjaciela. 
Był ostatnią osobą, którą chciałaś teraz widzieć. Co on tu w ogóle robił?!

- O! Jesteś! - krzyknął z uśmiechem patrząc na ciebie. Miałaś ochotę prychnąć pod nosem, ale przypomniałaś sobie, że przecież on nie wie ... o tym. 

- Co tu robisz? - spytałaś patrząc na niego podejrzliwie. 
- Twój nauczyciel zadzwonił, że nie może wpaść. Wie , że się przyjaźnimy, więc poprosił mnie, żebym poprowadził dzisiaj lekcje - zostałaś obdarzona wesołym chichotem. 

Weszłaś powoli do sali. Czy mogło być gorzej? Chyba nie. 
Usiadłaś przy pianinie koło Eunkwanga. 

- Więc co mam zagrać dzisiaj? 
- Moonlight Sonata ... znany utwór - pokazał ci nuty.

Twoje palce zaczęły błądzić po klawiaturze dopóki nie zrobiłaś błędu. 
Przyjaciel położył swoje ręce na twoich pokazując ci jak należy to zagrać. 
Byłaś taka czerwona, że gdybyś nie zasłoniła twarzy włosami to chyba byś spłonęła czując na sobie dodatkowo jego wzrok.

W takiej pozycji przegraliście kilkanaście znanych melodii. 
Granie nie szło ci jeszcze za dobrze, za to Eunkwang grał niesamowicie.
Kiedy prezentował ci swoje umiejętności, po prostu zatraciłaś się w melodii i kołysałaś się tylko w prawo i w lewo, w prawo i w lewo, zamykając oczy.

- I jak? - spytał nagle wyrywając cię z transu. Zamrugałaś kilkakrotnie. 
- Woah - wydusiłaś z siebie, a on się zaśmiał. 

- Ty też grasz coraz lepiej. Jeszcze trochę, a będziesz grała lepiej ode mnie ... martwi mnie to - znowu usłyszałaś ten ciepły śmiech. 

- Tak tak .. te marzenia.
- Na prawdę! Aish, nigdy w siebie nie wierzysz ___.
- Co fakt to fakt - westchnęłaś. 

- Ciemno już - spojrzał w okno, a twój wzrok skierował się w tą samą stronę. 
Faktycznie. Tyle czasu minęło.
Jutro była sobota, więc nie spieszyło ci się do domu.

- Zbierajmy się ... mam klucze od szkoły. Woźna mi je dała gdybyśmy późno skończyli - wytłumaczył. Skinęłaś tylko głową. Wstałaś i przerzuciłaś torbę przez ramię. 
Razem skierowaliście się w stronę wyjścia.

Zbiegliście po schodach. Eunkwang coś do ciebie mówił, ale ty tylko przystanęłaś i wgapiałaś się tępo w wyjście ze szkoły. 

- Halo! Mówię do ciebie! - przyjaciel zaczął machać ci rękoma przed twarzą. Ty nadal nie spuszczałaś wzroku z drzwi. 
Pokazałaś na nie palcem. Chłopaka nie za bardzo zadowolił ten widok.

- O! Jak wyjdziemy?! - wrzasnął kiedy zobaczył przysypane na metr, grubym śniegiem,wejście.
Zastanowiłaś się przez chwilę. Nic nie przychodziło ci do głowy. 

- Zostajemy na noc - rzucił nagle wchodząc z powrotem na górę.
- M-mwoh?! W szkole?! - krzyknęłaś doganiając go na schodkach.  

- Masz lepszy pomysł? - odparł nerwowo. 
- Ani.
- Więc właśnie. W szafie w sali muzycznej są koce więc nimi się przykryjemy, a rano, kiedy pan z łopatą przyjdzie i odkopie wyjście, to wrócimy do domu.

- Arasso - westchnęłaś wchodząc do klasy. Podeszłaś do dużej, zielonej szafy
i wyjęłaś z niej 4 koce. Po 2 dla każdego z was.
Położyłaś się na środku podłogi owijając w kocyki. 

Eunkwang usiadł koło ciebie na ziemi i przypatrywał ci się uważnie.
Zarumieniłaś się.

- C-co?

- Wybacz, że do tego wracam, ale ...
- O nie . Ani mi się waż!

- Nie jesteś ani zła, ani smutna po tym co usłyszałaś rano.
Trochę mnie to dziwi. Nie wydajesz mi się, aż taka twarda, żeby
tak długo trzymać w sobie emocje, ani żebyś w ogóle negatywnych nie odczuwała - nerwy ci wtedy puściły.

- Co ty możesz wiedzieć?! - wrzasnęłaś na zaskoczonego w tym momencie przyjaciela.
- A jednak - posmutniał, ale ty już się tym nie przejęłaś. 

- Miałam ci powiedzieć, że mnie to boli?! Co byś wtedy zrobił?! No co byś zrobił?! - krzyczałaś dalej, ale po chwili zostałaś uciszona pocałunkiem. 
Był on niebywale delikatny, ale ... ale ... no musiałaś. 
Odepchnęłaś go szybko od siebie patrząc na niego z zaskoczeniem w oczach.

- To bym właśnie zrobił - powiedział oblizując wargi.
- M-mwoh? jeszcze dzisiaj rano ...
- Osobą , w której się zakochałem jesteś ty ___ - przerwał ci.

No to chyba jakiś żart!

- Śmieszne, a tak na serio? - prychnęłaś. 
- Mówię całkiem poważnie. To co powiedziałaś mi przed świętami ... dało mi wiele do myślenia - wyznał. 
- To po co to było? Nie mogłeś od razu mi powiedzieć? Wiesz jak bardzo się napłakałam?!
- Żeby zobaczyć twoją reakcję - uśmiechnął się. 
Miałaś ochotę mu strzelić w twarz. 

- Pabo! - wrzasnęłaś i odwróciłaś się tyłem do niego.
- Ale jaki przystojny pabo - usłyszałaś przy swoim uchu, a potem poczułaś oplatające cię w pasie ręce. 

-----------------------------------------------------------
Scenariusz dla Mingi ^^ .
Przepraszam, że tak długo ;; 
Ale tyle lekcji miałam , że nie było kiedy. 
Udało się jednak to skończyć! c:

Hanae. ♥

sobota, 7 września 2013

Tyle gwiazd, ale to jedną kocham najmocniej ( SungJae - BTOB )


"Była przyjemna wiosna.
Siedziałaś pod swoim ulubionym drzewem w parku.
W rękach trzymałaś książkę, która była połączeniem fantasy i romansu. 
( Nie wiedziałam jaką dać, więc wstawiłam swój ulubiony gatunek) 

Śledziłaś wzrokiem po drobnych literkach na kartce papieru.
Wydawało ci się, że nic nie może zakłócić tego spokoju. 
 No właśnie ... wydawało się.

Przeczytałaś ostatnie zdanie lektury i nagle TRZASK!.
Coś tak mocno uderzyło w twoją głowę, że straciłaś przytomność.

Słyszałaś tylko jakieś krzyki, ale nie mogłaś się przebudzić.
Nie wiedziałaś ile czasu minęło. Kiedy tylko otworzyłaś oczy zobaczyłaś nad sobą
spanikowanego chłopaka. 

Wyglądał jakby zobaczył ducha, a nie człowieka. 
Był cały blady, a koło niego leżała .... piłka. Do kosza. 

- G-gwenchana?! - krzyknął i potrząsnął tobą. 
Chciałaś usiąść, ale gdy tylko się podniosłaś, przeszył cię ból.

Złapałaś się za głowę. Nieznajomy delikatnie ułożył cię na trawie. 
 - M-mianhae. Grałem z kolegami i ... jeden z nich rzucił piłką pod wpływem złości.
Trafiła w ciebie - wyjaśnił nieco zażenowany zaistniałą sytuacją.

- T-to nic takiego - odparłaś i uśmiechnęłaś się wyrozumiale. Nie chciałaś jeszcze bardziej dobijać człowieka. Minęło około pół godziny, a mogłaś już normalnie wstać. 

- Odprowadzę cię - powiedział SungJae. Tak właśnie się nazywał. 
- Ależ nie trzeba! - wykrzyknęłaś speszona wymachując rękoma. Musiało to wyglądać na prawdę komicznie. Chłopak zaśmiał się pod nosem. 

- Przynajmniej jakoś wynagrodzę ci to wszystko, tym małym gestem, więc nie zaprzeczaj już tylko chodźmy - obdarzył cię szczerym uśmiechem. 
Nie mogłaś odmówić. 

Szliście powoli rozmawiając i śmiejąc się w najlepsze. Był bardzo zabawny. 
Nie, nie, nie! Czyżbyś się zakochała?!

- Komawo - rzuciłaś, kiedy staliście już pod domem. SungJae nie odpowiedział tylko szukał czegoś po kieszeniach. Wyjął z jednej z nich, swój telefon. Wręczył ci go do ręki.

- Zapisz mi swój numer - powiedział, a ty przytaknęłaś nieśmiało głową i  wystukałaś kilka cyfr na małej klawiaturce. Oddałaś mu urządzenie. 

- Jeszcze raz przepraszam za wszystko. Napisze do ciebie, arasso? - spytał, a ty znowu tylko kiwnęłaś głową. Jego głos sprawiał, że brakowało ci języka w buzi. 

Pomachał ci na pożegnanie i zaraz zniknął za rogiem. Weszłaś powoli do domu.
Zaczęłaś skakać ze szczęścia. 
Siostra patrzyła na ciebie tępo, a ty tylko pobiegłaś do swojego pokoju."

.....................................................................................................................

- Nasze pierwsze spotkanie było nieco ... nietypowe - uśmiechnął się do ciebie twój przyjaciel. Przyjaciel .... Zakochana w nim od pierwszego dnia ... ty ... musiałaś
od 2 lat skrywać swoje uczucia.

- Ne - przyznałaś mu rację, nie mogąc opanować śmiechu.
Chodziliście teraz po mieście, wspominając dawne czasy. 

- Tyle się zmieniło - powiedział SungJae. No tak, jego kariera zmieniła tu najwięcej.

Chłopak został piosenkarzem w zespole BTOB. Od zawsze miał wspaniały głos i teraz, mógł spełniać swoje marzenia. Nie chciałaś mu w tym przeszkodzić.

Wspierałaś go we wszystkim. Jeździłaś z zespołem w każdą trasę, na każdy wywiad, dla niego.
Dzisiaj był dzień, w którym się poznaliście, dlatego też SungJae ubłagał menadżera, o jeden dzień wolnego, żeby spędzić go właśnie z tobą. 

- To prawda - odparłaś wlepiając wzrok w beton.
- Jednak ty - wskazał palcem na ciebie - w ogóle się nie zmieniłaś ____. 

- A ty tak - wytknęłaś mu język. 
- Jak to? - zdziwił się.

- Nic, nic - speszyłaś się nieco. Bo co? Miałaś mu powiedzieć, że jest jeszcze bardziej idealny niż w dniu, w którym go spotkałaś?! 

- Yah! Ty nigdy nie kończysz no! - oburzył się nieco.

- O! Popatrz! - krzyknęłaś i podbiegłaś do witryny jednego z miejskich butików. Tak na prawdę chciałaś tylko zmienić temat ... i udało się. 

- Co ...? - spytał chłopak stając obok ciebie. Szybko wypatrzyłaś wzrokiem coś, co mogło ci się podobać. Był to naszyjnik z zawieszką w kształcie małej lunety.

- Spójrz jakie śliczne - wskazałaś na wisiorek.
- Podoba ci się? - ożywił się przyjaciel i spojrzał na ciebie pytająco.
Kiwnęłaś głową, ale za chwilę posmutniałaś.

- Chodźmy dalej - rzuciłaś odklejając się od szyby. 
- Nie weźmiesz go? 
- Ani. Nie mam tyle pieniędzy. Znajdę coś innego - uśmiechnęłaś się do niego.

Jednak on nadal stał przy witrynie. Złapałaś go więc za ramię i pociągnęłaś za sobą w kierunku budki z lodami.

- Poproszę jedną gałkę czekoladowych i jedną jagodowych - uśmiechnęłaś się wesoło do kobiety za ladą. 

- Ja to samo - dodał SungJae.
- Komawo Ajumma - powiedziałaś odbierając wasze lody. 
Poszliście dalej. 

- O! Czy to nie tutaj ... - zaczęłaś wskazując na stare boisko. 
Nikt już tam nie grał.

- Ne .... niezdara - zaśmiał się chłopak. Ty tylko udałaś obrażoną. Przypomniał ci. 

" - Aish! No to jeszcze raz spróbuj! - krzyknął w twoją stronę SungJae.
Widać męczyło go już twoje zachowanie.
Siedziałaś teraz na asfalcie, obrażona na cały świat. 
Jednak posłuchałaś go. Podniosłaś się z ziemi i próbowałaś utrzymać równowagę na tych badziewiastych rolkach. Co podkusiło SungJae, żeby nauczyć cię jeździć na tym ... na tym CZYMŚ?!

Tylko spróbowałaś ruszyć, a znowu upadłaś na tyłek.

- To boli! - krzyknęłaś rozmasowując obolałe miejsce.
- Chodź tu moja niezdaro - zaśmiał się przyjaciel wyciągając ręce w twoim kierunku."

- _____ ! Idziesz?! - z transu wyrwał cię głos chłopaka. No tak, cały czas stałaś i wspominając, gapiłaś się na boisko. Jakby nie patrzeć, było całkiem zabawnie, 
a ty w końcu nauczyłaś się jeździć.

- Tak, tak! - krzyknęłaś po czym podbiegłaś do uśmiechniętego SungJae. 

Tego dnia, dosyć szybko zrobiło się ciemno. Przypadek? Nie. Po prostu tak świetnie spędziliście rzem ten dzień, że minął on strasznie szybko.  

- Za tydzień w czwartek też mam wolne - powiedział twój przyjaciel , kiedy staliście już pod twoim domem. Uśmiechnęłaś się szeroko na tę wieść. 
Nie często mieliście okazję i czas, żeby spędzić razem czas. Taki los. 

- To ...
- To spotkamy się u mnie w dormie. Zespół wybywa na miasto i już wszystko z nimi uzgodniłem. Nie wpadną nam tak jak ostatnio - zaśmiał się, a ty z nim. 
Faktycznie, ostatnio jak powiedział, że chłopcy wybywają na miasto, to wrócili kiedy akurat SungJae siedział na tobie. Nie żeby coś! Po prostu cię łaskotał, ale oni ... zrozumieli to inaczej. 

- Nie chcę cię poganiać, ale lepiej już idź.
- Wae?
- Moja mama stoi w oknie. Wiesz jaka ona jest. Skończy się tak , że zmusi cię na zostanie na kolacji - odpowiedziałaś na pytanie, a on znowu zachichotał. 
Już chciał iść, ale oboje usłyszeliście dźwięk przekręcania kluczy w zamku.

- Za późno - szepnął najwidoczniej rozbawiony chłopak.

- SungJae! - usłyszałaś za sobą. Ten głos ... ' mamo proszę cię' - jęknęłaś w myślach.
- Dobry wieczór - uśmiechnął się twój przyjaciel. 
- Jadłeś już? - spytała.
- Mamo proszę cię - spojrzałaś na nią błagalnie, ale wiedziałaś, że w tej sprawie nie wygrasz. SungJae nie lubił kłamać, a nic nie jadł. No to mogiła.

- Nie - odparł nieco zmieszany. 
- To gdzie się wybierasz?! Dobrze cię znowu widzieć. Zostań na kolację.

- Aniyo. O tej porze, to dodatkowy kłopot dla pani. Na prawdę dziękuję - widziałaś, że próbował jakoś z tego wybrnąć. Serio SungJae? Nie znasz mojej mamy?
Nie uda ci się. 

- Bez gadania - twoja mama klepnęła go w ramię - zapraszam - wskazała na drzwi, a chłopak posłusznie wszedł do wszego mieszkania. 

- Dobry wieczór - ukłonił się również twojemu tacie. 
- SungJae! A jednak o nas nie zapomniałeś! - zaśmiał się twój tata.

- Jak bym śmiał? - zażartował przyjaciel i usiadł na swoje stałe miejsce przy stole. 
Zaczęliście jeść. 

- A więc jesteś piosenkarzem tak? - spytała twoja mama, a ty strzeliłaś facepalma. 
- Tak - odparł z uśmiechem.
- To musi być na prawdę ciężka praca. Wieczne treningi, brak czasu dla bliskich.
- Tak, ale ... tego właśnie chciałem. Chciałem takiej, a nie innej kariery. Tak na prawdę, gdyby nie państwo oraz ____ , nie byłoby mnie tam teraz - oświadczył. 

Twoi rodzice lubili SungJae. Mimo, że znali ich tylko 2 lata, tak jak i ty, często im pomagał, więc traktowali go jak członka rodziny. 

- Będę się zbierał - powiedział chłopak po zjedzeniu posiłku.
- Odwiedź nas czasem - odparł twój tata. Ty siedziałaś cicho. 

- Postaram się, kiedy tylko będę miał więcej czasu. Dziękuję za posiłek - dodał po czym wstał i skierował się w stronę wyjścia. Odprowadziłaś go , aż po  bramę. 

- Przepraszam cię za to wszystko - skrzywiłaś się.
- To nic, na prawdę. Lubię twoich rodziców. Są zawsze tacy weseli i życzliwi.

- Ne ... To do zobaczenia.
- Na razie. Trzymaj się! - pomachał ci na pożegnanie i poszedł przed siebie.

*tydzień później*

- To ja skoczę do kuchni po herbatę, a ty tu zostań arasso?
- Ne - przytaknęłaś. 
Był późny wieczór. Musiałaś zostać na noc, bo było już za późno, żeby wrócić. 
Zespół wybył, tak jak SungJae powiedział tydzień wcześniej.
Położyłaś się na podwórku, na zielonej trawie i spoglądałaś w niebo. Było dzisiaj wyjątkowo czyste.
Całe usypane gwiazdami.

- Co robisz? - spytał twój przyjaciel trzymając 2 kubki w ręku. 
- Patrzę na gwiazdy - odparłaś.

- Zauważyłem to.
- Co ...?

- Że lubisz patrzeć w gwiazdy - powiedział. Miał rację. Kochałaś to robić. Mogłaś wtedy spokojnie pomyśleć. Odprężyć się. 

- Ne ... 
- Więc chodź - oznajmił szybko, wyciągając do ciebie dłoń.
- Hm?
- Po prostu chodź - ponaglił cię. Złapałaś jego rękę i wstałaś, po czym puściłaś ją szybko.
Poszłaś za SungJae po schodach i weszliście na dach.
Stąd wszystko było widać lepiej.

- O tam - wskazał palcem przed siebie. Prawie na samym skraju dachu stała luneta.
Podbiegłaś do niej i spojrzałaś przez wizjer. 

Mogłaś zobaczyć każdą gwiazdę. 
- Woah! - krzyknęłaś wniebowzięta. 

- Podoba ci się? 
- Ne ... bardzo - przyznałaś z uśmiechem. 

- Tak w sumie ... mam coś jeszcze - dodał nieco zarumieniony. Tak słodko teraz wyglądał. 
Spojrzałaś na niego pytająco.

SungJae wyciągnął rękę zaciśniętą w pięść, zza pleców. Otworzył ją lekko. 
Na dłoni chłopaka leżał wisiorek z lunetą.

- T-to ten sam co wtedy! 
- Pomyślałem, że szkoda przepuścić coś tak ładnego - odparł i założył ci naszyjnik.

- Komawo.
- Kupiłem ci go, ponieważ chciałbym, żeby ci przypominał o tym, 
że jedyną gwiazdą, którą możesz kochać ... jestem ja ______ - wyszeptał ci prosto do ucha. 

- A- ale , skąd ty - nie dokończyłaś. SungJae złożył pełen miłości pocałunek, na twoich ustach. 

- Moja słodka niezdara. 

------------------------------------------------------------
Scenariusz dla Mingi. :3

Nie znam za bardzo SungJae. 
W takim sensie, że ciężko mi powiedzieć jaki jest, 
ale to nawet ... pasowało mi jakoś do niego c:

Jakieś uwagi może? ^^ 

Hanae. ♥