czwartek, 26 września 2013

Kiedy nie chce wyjawić ważnej rzeczy ( Lee Jong Suk )


- JongSuk! Proszę przestań! - tarzałaś się ze śmiechu pod wpływem łaskotek.
- A to niby czemu? - chłopak posłał ci kpiący uśmiech i dalej 
doprowadzał twój żołądek do skurczu.

- Karzę ci no! - darłaś się, nie mogąc opanować śmiechu.
- Ty? Nie możesz mi rozkazywać - odparł nachylając się nad tobą.

Wasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Odsunęłaś się gwałtownie.

- Cięcie! - wrzasnął reżyser chyba po raz setny.

Spojrzałaś na wiszącego nad tobą ciągle aktora i szybko spod niego "wypełzłaś".

- Mianhae - powiedziałaś do zdenerwowanego mężczyzny po czterdziestce. 
- Który już raz powtarzamy tą scenę?!

- Na prawdę przepraszam ... 
- Aish! Przerwa! - dodał tylko po czym minął cię, rzucając w twą stronę karcące spojrzenie. 
Nie dziwiłaś mu się. Ta scena była powtarzana już tyle razy.

Zawsze zawalałaś.
Myśl o pocałunku z głównym aktorem, przyprawiała cię o mdlenie. 

- Wszystko w porządku? - poczułaś jego rękę na ramieniu, a ten głos rozszedł się po całym twoim ciele. Zadawałaś sobie tylko pytanie : "Czy to nie anioł?"

- N-ne ...
- Coś musi być nie tak. Cały czas ten sam moment - czułaś, że jego głos lekko się załamywał. 
- To chyba ten stres ... To moja pierwsza rola w dramie. 
- Czy pocałunek ze mną jest nie w porządku? Tego się obawiasz prawda? - spytał. Tego się nie spodziewałaś.

Spaliłaś buraka spuszczając wzrok. 
- To nie to ... ja tylko...
- Nie tłumacz się już. Po prostu zagrajmy to i rozejdźmy się do domu arasso? - dodał ze sztucznym uśmiechem i wrócił na miejsce . Ruszyłaś za nim niepewnie. 

Ustawiliście się z powrotem i zaczęliście od nowa tą scenkę. 
JongSuk zaczął znowu zbliżać się do ciebie. Tym razem musiało ci się udać. Nie chciałaś wylecieć z planu.  Nienawidzenie twojej osoby przez obiekt twych westchnień, też nie było za ciekawym scenariuszem.

Rozmyślałaś tak, kiedy z transu wyrwał cię głos reżysera. Znowu.

- I cięcie! - wrzasnął klaszcząc w dłonie - Nareszcie! A teraz jazda do domu i widzimy się jutro! - pogonił wszystkich, a sam wyszedł z kubkiem kawy w dłoni.

Zamrugałaś kilkakrotnie oczami i zobaczyłaś jak JongSuk odsuwa się od siebie.
TO NA PRAWDĘ SIĘ STAŁO?!

Jak mogłaś to przeoczyć?! Chyba za bardzo się zamyśliłaś ... 

- Widzisz? Chyba nie było źle? - aktor zrobił minkę zbitego pieska, a ty ponownie zamrugałaś nie dowierzając  w to co się dokładnie dzieje. 

- N-ne - podniosłaś się szybko z  ziemi i otrzepałaś. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Do zobaczenia jutro - pomachał ci i wyszedł. 
Stałaś jeszcze chwilę gapiąc się w drzwi , a kiedy się ocknęłaś, złapałaś za torbę i wybiegłaś stamtąd. 

Wracałaś do domu analizując dlaczego to przeoczyłaś.
Jak mogłaś to pominąć?!
Jednak, z drugiej strony, to może dobrze, bo pewnie znowu byś nawaliła, 
a tak, wszystko poszło gładko. 

Wleciałaś do mieszkania niczym torpeda. Byłaś głodna jak nigdy. Od razu skierowałaś się do kuchni i minęłaś ciekawską babcię w korytarzy, która tylko zgromiła cię wzrokiem. 

Zrobiłaś sobie po prostu pyszne spaghetti. 
Usiadłaś do stołu z pachnącym daniem i zabrałaś się do spożywania go. 

- Jak tam na planie? - do jadalni wpadł twój o rok starszy brat. 
- Mhm - odparłaś tylko dalej jedząc. 

- Yah! Odpowiedz mi normalnie! - oburzył się. 
- Było okej  - dodałaś beznamiętnie i zmiotłaś całe jedzenie. 
 Weszłaś na górę do swojego pokoju i zabrałaś się za zapamiętywanie dalej swoich kwestii. 

Nagle usłyszałaś dźwięk sms'a. 
Spojrzałaś na komórkę.

Od: Lee Jong Suk

"Chcesz poćwiczyć razem rolę? :) " 

Twoje serce od razu zwiększyło tępo bicia. Wystukałaś tylko jedno, krótkie słowo. 

Do: Lee Jong Suk

"Ne. ^^ "

Od : Lee Jong Suk

"Stoję pod twoim domem..."

Wybałuszyłaś oczy. Że co?! Rzuciłaś się na okno.

Wyjrzałaś przez nie. On .. tam .. stał.
Wyrwałaś z pokoju jak głupia i szarpnęłaś za drzwi wyjściowe wybiegając w szybkim tempie na dwór. To było ... zbyt szybkie. Wpadłaś na chłopaka przy samym wejściu. 

- U-uważaj bardziej - parsknął śmiechem, a ty tylko odsunęłaś się gwałtownie. 
Zaprosiłaś go gestem dłoni do mieszkania. 

- Kto to? - spytała twoja babcia, kiedy tylko przekroczyliście próg.
- Przyjaciel z planu ... przyszedł , żeby poćwiczyć ze mną rolę. Nic wielkiego - odparłaś dając jej do zrozumienia, że NIC oprócz filmu, was nie łączy. 

- Annyeonghaseyo ... - powiedział zza twoich pleców chłopak i ruszył za tobą na górę. 
- Rozgość się - oznajmiłaś wchodząc do swojego, niewielkiego pokoiku. 
- Ne .. 

- To od czego zaczynamy? - spytałaś chwytając scenariusz w rękę.
JongSuk przekartkował wszystko i zatrzymał się na jednej ze stron. 

- Ta scena ... słabo mi wychodzi - pokazał palcem na chwilę, w której oboje jesteście u niego w domu. Uśmiechnęłaś się pod nosem i usiadłaś na łóżku, a on przy twoim biurku. 
Zaczęliście grać. 

"- Oppa .. oderwij się już od tych lekcji. 
- Ale tylko na chwilkę arasso? - spytał , a ty pokiwałaś głową.
Chłopak usiadł obok ciebie i zapadła niezręczna cisza. 

- _____ ... - zaczął niepewnie. 
-Hm? 

- S-saranghae - wydusił twój przyjaciel i przyciągnął Cię do głębokiego pocałunku."

JongSuk już nachylił się, żeby wykonać tą część scenariusza. 
Zamknęłaś tylko oczy i poczułaś jego wargi na swoich. Po kilku sekundach, powinniście się od siebie oderwać, ale wy nadal trwaliście w tej chwili. 

Nie wiedziałaś ile minęło zanim przerwaliście, ale wiedziałaś, że nigdy tego nie zapomnisz. 
Spojrzałaś na niego tępo, a on oblał się soczystym rumieńcem. 
Ruszałaś przez chwile ustami chcąc coś powiedzieć, ale nie odważyłaś się.

- ______ .

- N-ne .. 
- Ja .. na prawdę cię kocham - wydusił z siebie spuszczając delikatnie głowę. Nie wiedziałaś jak zareagować, ale szybko znalazłaś odpowiednie wyjście. Szarpnęłaś go za ramię i mocno wtuliłaś się w jego tors. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.

Byłaś szczęśliwa jak nigdy dotąd. 

2 tygodnie później.....

Tobie i JongSuk'owi układało się idealnie. 
Pomimo tego, że minęły już 2 tygodnie, nadal musiałaś się kontrolować, żeby nie zemdleć w jego towarzystwie. Waszym ostatnim tematem rozmowy było : "Powiedzieć ludziom, czy nie?". 

Chłopak cały czas upierał się, że to wszystko zniszczy, 
ale ty, chciałaś być szczera z ludźmi i nie chciałaś cały czas się z nim ukrywać. 

Szliście właśnie przez park zawzięcie dyskutując. 
Znaczy... on mówił, a ty potakiwałaś głową i śmiałaś się co chwilę. 
Pochłanialiście bubble tea spędzając razem, miło czas. 

Do pewnego momentu. 
Cały czas miałaś wrażenie, że ktoś was obserwuje.
Obracałaś się kilkakrotnie w swoim okropnym przekonaniu. 
JongSuk zauważył to.

- ____ .. czy coś nie tak? - spojrzał na ciebie z troską.
- A-ani .. po prostu mam wrażenie, że nie jesteśmy tu sami ... - odparłaś , a chłopak rozejrzał się dookoła. Miałaś rację. Ku wam szedł wesoły reporter. 
No tak, jemu było wesoło , wam ... już niekoniecznie.

- Witam ... Lee Jong Suk i _____? - spytał uśmiechając się szeroko. 
- Tak - odparł stanowczo twój chłopak .
Spojrzałaś na niego kątem oka po czym przytaknęłaś lekko.

- Jesteś jego dziewczyną? - spytał podejrzliwie mężczyzna. Nareszcie to wyznacie! Tyle czekałaś na tą chwilę! Już chciałaś odpowiedzieć, ale JongSuk cię ubiegł.

- Łączą nas sprawy czysto zawodowe. Jak wiesz nagrywamy następne odcinki dramy. Właśnie coś omawialiśmy - odparł beznamiętnie chłopak. Czułaś jak twoje serce się rozrywa. 
Nie byłaś typem wrednej osoby, ale to cię zabolało i chciałaś się odgryźć. 

- Dokładnie. Nic nas nie łączy, nigdy nie łączyło i nigdy nie będzie. Jesteśmy dla siebie kompletnie obojętni. Ba! Nie przepadamy za sobą, ale mamy w sobie godność i tolerancję, więc nie dochodzi między nami do sporów. Jednak, proszę sobie za dużo nie wyobrażać - rzuciłaś chłodno wbijając swój wzrok to w dziennikarza, to w swojego chłopaka. 

Wiedziałaś, że zadałaś mu ból. 

- Rozumiem, dziękuję - powiedział i odszedł. Ty bez słowa odwróciłaś się na pięcie i z rękoma włożonymi w kieszeń zaczęłaś iść przed siebie. 

- _____! - słyszałaś JongSuk'a za sobą, ale nie chciałaś ulec.
Jak na złość zaczęło padać. Woda lekko spływała po twoich włosach, twarzy i ubraniach.
Krople mieszały się z twoimi łzami, których w takiej pogodzie, nie dało się zauważyć. 

W pewnej chwili poczułaś szarpnięcie za rękę.
Zmierzyłaś chłopaka wściekłym wzrokiem. 

- M-mianhae...
- Nie ma o czym mówić - ucięłaś krótko. 

- N-na prawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. Przecież to co powiedziałem to nie prawda, ale..
- Nie mów nic więcej. Wiem, że to nie była prawda ... i to mnie boli - przerwałaś mu. 
Aktor zamrugał kilkakrotnie oczami nie rozumiejąc o czym mówisz. 

- M-mwoh?
- Po prostu. Zabolało mnie to,że kiedy nadarzyła się okazja, nie powiedziałeś mu prawdy. Wiem, że to co powiedziałeś ... nie ma znaczenia - odparłaś.

- Mianhae ____ ... wyjawię im wszystko obiecuję!
- No nie wiem .. - już mu wybaczyłaś. No cóż, miałaś do niego słabość. 

- _____!
- No dobrze dobrze - uśmiechnęłaś się delikatnie, a on objął cię mocno i pocałował w czółko. 
- Saranghae .. nie zapominaj o tym. 


--------------------------------------------------------
Scenariusz dla Ruda ^^ 
O Krisusie .. tyle czasu nie pisałam.
Mianhae? :<

Nadmiar lekcji z lekka mnie przytłoczył, 
ale w końcu scenariusz jest c: .

Hanae. ♥

piątek, 13 września 2013

Śnieżna noc ( Eunkwang - BTOB )

Najpierw chciałabym powiedzieć, że mój scenariusz został tak jakby skopiowany ;w; 

I przykro mi z tego powodu :c 
Scenariusz, który jest kopią mojego, został wstawiony dzień później,
po moim wstawieniu go.

Został trochę zmieniony, ale od połowy jest prawie identyczny.

Mój :  http://asia-scenarios-pl.blogspot.com/2013/09/tak-blisko-tak-daleko-chanyeol-exo-k.html

 "Prawie kopia" : http://kpopowe-opowiadania.blogspot.com/2013/09/od-przyjaciela-po-chopaka-baro-b1a4.html

No cóż, wydaje mi się, że nic na to nie poradzę, ale po prostu coś zmusiło mnie do opublikowanie tego :c. A teraz przejdźmy do scenariusza dla Mingi ^^:


Była zima. 
Święta dobiegły końca i nadszedł czas, 
by ruszyć szanowne tyłki do szkoły. O dziwo, tego dnia,

wstałaś wypoczęta i uśmiechnięta. Chyba tylko ty. Cieszyłaś się na myśl, że po 
przerwie świątecznej, znowu zobaczysz swojego przyjaciela. 

Stałaś teraz przed bramą szkoły. Śnieg prószył delikatnie osadzając się na ulicach, chodnikach, a także ubraniach. Weszłaś żwawym krokiem do budynku szkoły.

Zdjęłaś z siebie płaszczyk odsłaniając idealnie wyprasowany mundurek. 
Uśmiechnięta weszłaś na górę po schodach. 

Otworzyłaś drzwi od klasy i stanęłaś w progu. 

- Annyeong! - przywitałaś się i usłyszałaś to samo od każdego. No, prawie każdego.
Podeszłaś do ławki, którą dzieliłaś z przyjacielem.
Eunkwang wpatrywał się w okno nie zwracając na ciebie uwagi. Głupek.

- Annyeong - powiedziałaś opierając się o blat biurka. Zero reakcji. Jakby cię tam nie było. 
Nie na to liczyłaś wstając dziś rano.

- Eunkwang oppa - dźgnęłaś go w bark, a on spojrzał na ciebie i od razu się wyprostował. 

- N-ne? Oh! przepraszam, nie zauważyłem jak weszłaś - oznajmił drapiąc się w tył głowy. To, to też zauważyłaś. 

- Aish! - uderzyłaś ręką o blat - pabo! - dodałaś rzucając plecak na ziemię. 
Ze zrezygnowaniem usiadłaś koło niego.
Chłopak znowu odwrócił głowę w stronę okna. Czyżby coś go trapiło?
Patrzyłaś na niego z zaciekawieniem.

- _____ - usłyszałaś po chwili głos przyjaciela, ale nadal nie patrzał na ciebie.
- N-ne? - ocknęłaś się.

- Jest coś... o czym chciałbym ci powiedzieć - odparł. Już chciałaś zapytać się o co chodzi, ale do sali z hukiem wszedł nauczyciel.

- Porozmawiamy o tym później - usłyszałaś szept, a lekcja się zaczęła.
Byłaś sprytną osobą, więc czemu by nie wykorzystać tego typu sytuacji, pod własny cel?

Nie chciałaś wracać do domu sama, więc wpadłaś na pomysł. 
Urwałaś małą karteczkę z tyłu zeszytu.

Napisałaś na niej coś i położyłaś tuż przed chłopakiem. 

"Czy odprowadzenie swojej ukochanej przyjaciółki do domu po lekcjach, nie będzie dobrym momentem do wspólnej rozmowy? ^^ " - przeczytał w myślach.

Spojrzałaś na niego wyczekując. Eunkwang spojrzał na ciebie wzrokiem: "No i co z ciebie wyrośnie?".

Uśmiechnęłaś się szeroko kiedy westchnął. Wiedziałaś, że nie potrafi ci odmówić.
Kiwnął tylko głową potakująco, kiedy nauczycielka zadała mu pytanie. 

Cały dzień zleciał szybko. Chciałaś go spędzić z przyjacielem, ale on cały czas chodził zamyślony i w ogóle nie kontaktował. Było ci nieco przykro, ale wiedziałaś, 
że miał ku temu powód. Przecież to Eunkwang, nie lekceważyłby cię tak po prostu. 

Wyszłaś ze szkoły. Wystawiłaś rękę w przód, a na nią zleciało parę płatków białego puszku. 
Za chwilę, obok ciebie, stanął chłopak. 

Ruszyłaś przed siebie, a on dorównywał ci kroku.  

- Więc ...? - zaczęłaś w końcu, żeby przerwać tą irytującą ciszę.
-Hm?
- Chciałeś coś powiedzieć - przypomniałaś mu, a on spojrzał w chodnik pokryty śnieżkiem. 
- A ... no, bo... - podrapał się w tył głowy.

- Eunkwang! - wrzasnęłaś zniecierpliwiona - No mów rzesz!
- Zakochałem się - szepnął ledwo słyszalnie, ale ty usłyszałaś to bardzo wyraźnie.

Stanęłaś na środku asfaltu wlepiając w niego swój tępy wzrok. 

- Gratuluję! - rzuciłaś mu się na szyję uśmiechnięta.
- M-mwoh? 
- Cieszę się, że kogoś znalazłeś.

- A-ale ____ .... - wiedziałaś o co mu chodzi. Przecież jeszcze przed świętami, wyznałaś mu swoje uczucia względem niego, a teraz tak po prostu mu gratulujesz?

- Aish! Ty to potrafisz zepsuć piękną chwilę na prawdę! - naburmuszyłaś się. 
- Nie ... przeszkadza ci to ani trochę?

- Aniyo - odparłaś z udawanym entuzjazmem. Nie wyczuł tego jednak. 
A co miałaś mu powiedzieć ... że ci to przeszkadza?! Złamałabyś mu serce, a tego nie chciałaś. 

Szliście dalej rozmawiając o wszystkim.
Wiedziałaś, że po swoim wyznaniu już mu ulżyło.

Nie chciałaś wiedzieć w kim był zakochany. To by bardziej cię zraniło. 
Pożegnałaś się z przyjacielem i weszłaś do domu.

- I jak było młoda? - rzucił twój starszy brat. Zawsze żyłaś z nim w zgodzie. 
- Nie chcę teraz z nikim rozmawiać - odparłaś chłodno i wparowałaś do swojego pokoju
rzucając się na łóżko. Wtuliłaś twarz w różowy koc w owieczki, a łzy same wypłynęły spod twoich powiek. 

Byłaś tak bardzo zawiedziona. Sądziłaś, że może to przemyśli, że się uda.
Jednak życie nie było tak kolorowe jak sądziłaś. 
Wstałaś z łóżka i zasiadłaś do biurka. Otworzyłaś szybkim ruchem swojego białego laptopa.

Musiałaś teraz napisać do swojej siostry, która siedziała za granicą. 
Zawsze mogłaś się jej zwierzyć. Była twoją przyjaciółką, której tak na prawdę nie miałaś. 

~ Annyeong ^^ - napisała jak tylko weszłaś na facebook'a.
~ Unni ... 
~ Coś się stało ___ ?
~ Dławię się łzami - lubiłaś dramatyzować. 

~ Mwoh?! Co jest?!
~ Eunkwang się zakochał .. :<

~ To chyba dobrze, prawda? ;o 
~ Aish unnie! Nic nie rozumiesz! - dopisałaś tylko i zamknęłaś klapę laptopa z hukiem. 
Wyjęłaś książki na blat i zaczęła się twoja wojna z zadaniem domowym. 
Zrezygnowana spojrzałaś na zegarek.

Dochodziła 16.00...16.00 ?! Na 16.15 miałaś indywidualne lekcje gry na pianinie w szkole. 
Zerwałaś się z krzesła i rzuciłaś się na szafę z ubraniami. 
Szybko wygrzebałaś z niej coś, żeby tylko nie iść w mundurku.

Wybiegłaś pospiesznie z domu mijając brata pichcącego coś w kuchni. Pewnie robił dla ciebie obiad.
Złapałaś szybko ostatni autobus jaki jechał pod budynek twojej szkoły. 
Wbiegłaś szybko po schodach i wpadłaś z hukiem do sali muzycznej oddychając ciężko.

- E-eunkwang? - spojrzałaś na swojego przyjaciela. 
Był ostatnią osobą, którą chciałaś teraz widzieć. Co on tu w ogóle robił?!

- O! Jesteś! - krzyknął z uśmiechem patrząc na ciebie. Miałaś ochotę prychnąć pod nosem, ale przypomniałaś sobie, że przecież on nie wie ... o tym. 

- Co tu robisz? - spytałaś patrząc na niego podejrzliwie. 
- Twój nauczyciel zadzwonił, że nie może wpaść. Wie , że się przyjaźnimy, więc poprosił mnie, żebym poprowadził dzisiaj lekcje - zostałaś obdarzona wesołym chichotem. 

Weszłaś powoli do sali. Czy mogło być gorzej? Chyba nie. 
Usiadłaś przy pianinie koło Eunkwanga. 

- Więc co mam zagrać dzisiaj? 
- Moonlight Sonata ... znany utwór - pokazał ci nuty.

Twoje palce zaczęły błądzić po klawiaturze dopóki nie zrobiłaś błędu. 
Przyjaciel położył swoje ręce na twoich pokazując ci jak należy to zagrać. 
Byłaś taka czerwona, że gdybyś nie zasłoniła twarzy włosami to chyba byś spłonęła czując na sobie dodatkowo jego wzrok.

W takiej pozycji przegraliście kilkanaście znanych melodii. 
Granie nie szło ci jeszcze za dobrze, za to Eunkwang grał niesamowicie.
Kiedy prezentował ci swoje umiejętności, po prostu zatraciłaś się w melodii i kołysałaś się tylko w prawo i w lewo, w prawo i w lewo, zamykając oczy.

- I jak? - spytał nagle wyrywając cię z transu. Zamrugałaś kilkakrotnie. 
- Woah - wydusiłaś z siebie, a on się zaśmiał. 

- Ty też grasz coraz lepiej. Jeszcze trochę, a będziesz grała lepiej ode mnie ... martwi mnie to - znowu usłyszałaś ten ciepły śmiech. 

- Tak tak .. te marzenia.
- Na prawdę! Aish, nigdy w siebie nie wierzysz ___.
- Co fakt to fakt - westchnęłaś. 

- Ciemno już - spojrzał w okno, a twój wzrok skierował się w tą samą stronę. 
Faktycznie. Tyle czasu minęło.
Jutro była sobota, więc nie spieszyło ci się do domu.

- Zbierajmy się ... mam klucze od szkoły. Woźna mi je dała gdybyśmy późno skończyli - wytłumaczył. Skinęłaś tylko głową. Wstałaś i przerzuciłaś torbę przez ramię. 
Razem skierowaliście się w stronę wyjścia.

Zbiegliście po schodach. Eunkwang coś do ciebie mówił, ale ty tylko przystanęłaś i wgapiałaś się tępo w wyjście ze szkoły. 

- Halo! Mówię do ciebie! - przyjaciel zaczął machać ci rękoma przed twarzą. Ty nadal nie spuszczałaś wzroku z drzwi. 
Pokazałaś na nie palcem. Chłopaka nie za bardzo zadowolił ten widok.

- O! Jak wyjdziemy?! - wrzasnął kiedy zobaczył przysypane na metr, grubym śniegiem,wejście.
Zastanowiłaś się przez chwilę. Nic nie przychodziło ci do głowy. 

- Zostajemy na noc - rzucił nagle wchodząc z powrotem na górę.
- M-mwoh?! W szkole?! - krzyknęłaś doganiając go na schodkach.  

- Masz lepszy pomysł? - odparł nerwowo. 
- Ani.
- Więc właśnie. W szafie w sali muzycznej są koce więc nimi się przykryjemy, a rano, kiedy pan z łopatą przyjdzie i odkopie wyjście, to wrócimy do domu.

- Arasso - westchnęłaś wchodząc do klasy. Podeszłaś do dużej, zielonej szafy
i wyjęłaś z niej 4 koce. Po 2 dla każdego z was.
Położyłaś się na środku podłogi owijając w kocyki. 

Eunkwang usiadł koło ciebie na ziemi i przypatrywał ci się uważnie.
Zarumieniłaś się.

- C-co?

- Wybacz, że do tego wracam, ale ...
- O nie . Ani mi się waż!

- Nie jesteś ani zła, ani smutna po tym co usłyszałaś rano.
Trochę mnie to dziwi. Nie wydajesz mi się, aż taka twarda, żeby
tak długo trzymać w sobie emocje, ani żebyś w ogóle negatywnych nie odczuwała - nerwy ci wtedy puściły.

- Co ty możesz wiedzieć?! - wrzasnęłaś na zaskoczonego w tym momencie przyjaciela.
- A jednak - posmutniał, ale ty już się tym nie przejęłaś. 

- Miałam ci powiedzieć, że mnie to boli?! Co byś wtedy zrobił?! No co byś zrobił?! - krzyczałaś dalej, ale po chwili zostałaś uciszona pocałunkiem. 
Był on niebywale delikatny, ale ... ale ... no musiałaś. 
Odepchnęłaś go szybko od siebie patrząc na niego z zaskoczeniem w oczach.

- To bym właśnie zrobił - powiedział oblizując wargi.
- M-mwoh? jeszcze dzisiaj rano ...
- Osobą , w której się zakochałem jesteś ty ___ - przerwał ci.

No to chyba jakiś żart!

- Śmieszne, a tak na serio? - prychnęłaś. 
- Mówię całkiem poważnie. To co powiedziałaś mi przed świętami ... dało mi wiele do myślenia - wyznał. 
- To po co to było? Nie mogłeś od razu mi powiedzieć? Wiesz jak bardzo się napłakałam?!
- Żeby zobaczyć twoją reakcję - uśmiechnął się. 
Miałaś ochotę mu strzelić w twarz. 

- Pabo! - wrzasnęłaś i odwróciłaś się tyłem do niego.
- Ale jaki przystojny pabo - usłyszałaś przy swoim uchu, a potem poczułaś oplatające cię w pasie ręce. 

-----------------------------------------------------------
Scenariusz dla Mingi ^^ .
Przepraszam, że tak długo ;; 
Ale tyle lekcji miałam , że nie było kiedy. 
Udało się jednak to skończyć! c:

Hanae. ♥

sobota, 7 września 2013

Tyle gwiazd, ale to jedną kocham najmocniej ( SungJae - BTOB )


"Była przyjemna wiosna.
Siedziałaś pod swoim ulubionym drzewem w parku.
W rękach trzymałaś książkę, która była połączeniem fantasy i romansu. 
( Nie wiedziałam jaką dać, więc wstawiłam swój ulubiony gatunek) 

Śledziłaś wzrokiem po drobnych literkach na kartce papieru.
Wydawało ci się, że nic nie może zakłócić tego spokoju. 
 No właśnie ... wydawało się.

Przeczytałaś ostatnie zdanie lektury i nagle TRZASK!.
Coś tak mocno uderzyło w twoją głowę, że straciłaś przytomność.

Słyszałaś tylko jakieś krzyki, ale nie mogłaś się przebudzić.
Nie wiedziałaś ile czasu minęło. Kiedy tylko otworzyłaś oczy zobaczyłaś nad sobą
spanikowanego chłopaka. 

Wyglądał jakby zobaczył ducha, a nie człowieka. 
Był cały blady, a koło niego leżała .... piłka. Do kosza. 

- G-gwenchana?! - krzyknął i potrząsnął tobą. 
Chciałaś usiąść, ale gdy tylko się podniosłaś, przeszył cię ból.

Złapałaś się za głowę. Nieznajomy delikatnie ułożył cię na trawie. 
 - M-mianhae. Grałem z kolegami i ... jeden z nich rzucił piłką pod wpływem złości.
Trafiła w ciebie - wyjaśnił nieco zażenowany zaistniałą sytuacją.

- T-to nic takiego - odparłaś i uśmiechnęłaś się wyrozumiale. Nie chciałaś jeszcze bardziej dobijać człowieka. Minęło około pół godziny, a mogłaś już normalnie wstać. 

- Odprowadzę cię - powiedział SungJae. Tak właśnie się nazywał. 
- Ależ nie trzeba! - wykrzyknęłaś speszona wymachując rękoma. Musiało to wyglądać na prawdę komicznie. Chłopak zaśmiał się pod nosem. 

- Przynajmniej jakoś wynagrodzę ci to wszystko, tym małym gestem, więc nie zaprzeczaj już tylko chodźmy - obdarzył cię szczerym uśmiechem. 
Nie mogłaś odmówić. 

Szliście powoli rozmawiając i śmiejąc się w najlepsze. Był bardzo zabawny. 
Nie, nie, nie! Czyżbyś się zakochała?!

- Komawo - rzuciłaś, kiedy staliście już pod domem. SungJae nie odpowiedział tylko szukał czegoś po kieszeniach. Wyjął z jednej z nich, swój telefon. Wręczył ci go do ręki.

- Zapisz mi swój numer - powiedział, a ty przytaknęłaś nieśmiało głową i  wystukałaś kilka cyfr na małej klawiaturce. Oddałaś mu urządzenie. 

- Jeszcze raz przepraszam za wszystko. Napisze do ciebie, arasso? - spytał, a ty znowu tylko kiwnęłaś głową. Jego głos sprawiał, że brakowało ci języka w buzi. 

Pomachał ci na pożegnanie i zaraz zniknął za rogiem. Weszłaś powoli do domu.
Zaczęłaś skakać ze szczęścia. 
Siostra patrzyła na ciebie tępo, a ty tylko pobiegłaś do swojego pokoju."

.....................................................................................................................

- Nasze pierwsze spotkanie było nieco ... nietypowe - uśmiechnął się do ciebie twój przyjaciel. Przyjaciel .... Zakochana w nim od pierwszego dnia ... ty ... musiałaś
od 2 lat skrywać swoje uczucia.

- Ne - przyznałaś mu rację, nie mogąc opanować śmiechu.
Chodziliście teraz po mieście, wspominając dawne czasy. 

- Tyle się zmieniło - powiedział SungJae. No tak, jego kariera zmieniła tu najwięcej.

Chłopak został piosenkarzem w zespole BTOB. Od zawsze miał wspaniały głos i teraz, mógł spełniać swoje marzenia. Nie chciałaś mu w tym przeszkodzić.

Wspierałaś go we wszystkim. Jeździłaś z zespołem w każdą trasę, na każdy wywiad, dla niego.
Dzisiaj był dzień, w którym się poznaliście, dlatego też SungJae ubłagał menadżera, o jeden dzień wolnego, żeby spędzić go właśnie z tobą. 

- To prawda - odparłaś wlepiając wzrok w beton.
- Jednak ty - wskazał palcem na ciebie - w ogóle się nie zmieniłaś ____. 

- A ty tak - wytknęłaś mu język. 
- Jak to? - zdziwił się.

- Nic, nic - speszyłaś się nieco. Bo co? Miałaś mu powiedzieć, że jest jeszcze bardziej idealny niż w dniu, w którym go spotkałaś?! 

- Yah! Ty nigdy nie kończysz no! - oburzył się nieco.

- O! Popatrz! - krzyknęłaś i podbiegłaś do witryny jednego z miejskich butików. Tak na prawdę chciałaś tylko zmienić temat ... i udało się. 

- Co ...? - spytał chłopak stając obok ciebie. Szybko wypatrzyłaś wzrokiem coś, co mogło ci się podobać. Był to naszyjnik z zawieszką w kształcie małej lunety.

- Spójrz jakie śliczne - wskazałaś na wisiorek.
- Podoba ci się? - ożywił się przyjaciel i spojrzał na ciebie pytająco.
Kiwnęłaś głową, ale za chwilę posmutniałaś.

- Chodźmy dalej - rzuciłaś odklejając się od szyby. 
- Nie weźmiesz go? 
- Ani. Nie mam tyle pieniędzy. Znajdę coś innego - uśmiechnęłaś się do niego.

Jednak on nadal stał przy witrynie. Złapałaś go więc za ramię i pociągnęłaś za sobą w kierunku budki z lodami.

- Poproszę jedną gałkę czekoladowych i jedną jagodowych - uśmiechnęłaś się wesoło do kobiety za ladą. 

- Ja to samo - dodał SungJae.
- Komawo Ajumma - powiedziałaś odbierając wasze lody. 
Poszliście dalej. 

- O! Czy to nie tutaj ... - zaczęłaś wskazując na stare boisko. 
Nikt już tam nie grał.

- Ne .... niezdara - zaśmiał się chłopak. Ty tylko udałaś obrażoną. Przypomniał ci. 

" - Aish! No to jeszcze raz spróbuj! - krzyknął w twoją stronę SungJae.
Widać męczyło go już twoje zachowanie.
Siedziałaś teraz na asfalcie, obrażona na cały świat. 
Jednak posłuchałaś go. Podniosłaś się z ziemi i próbowałaś utrzymać równowagę na tych badziewiastych rolkach. Co podkusiło SungJae, żeby nauczyć cię jeździć na tym ... na tym CZYMŚ?!

Tylko spróbowałaś ruszyć, a znowu upadłaś na tyłek.

- To boli! - krzyknęłaś rozmasowując obolałe miejsce.
- Chodź tu moja niezdaro - zaśmiał się przyjaciel wyciągając ręce w twoim kierunku."

- _____ ! Idziesz?! - z transu wyrwał cię głos chłopaka. No tak, cały czas stałaś i wspominając, gapiłaś się na boisko. Jakby nie patrzeć, było całkiem zabawnie, 
a ty w końcu nauczyłaś się jeździć.

- Tak, tak! - krzyknęłaś po czym podbiegłaś do uśmiechniętego SungJae. 

Tego dnia, dosyć szybko zrobiło się ciemno. Przypadek? Nie. Po prostu tak świetnie spędziliście rzem ten dzień, że minął on strasznie szybko.  

- Za tydzień w czwartek też mam wolne - powiedział twój przyjaciel , kiedy staliście już pod twoim domem. Uśmiechnęłaś się szeroko na tę wieść. 
Nie często mieliście okazję i czas, żeby spędzić razem czas. Taki los. 

- To ...
- To spotkamy się u mnie w dormie. Zespół wybywa na miasto i już wszystko z nimi uzgodniłem. Nie wpadną nam tak jak ostatnio - zaśmiał się, a ty z nim. 
Faktycznie, ostatnio jak powiedział, że chłopcy wybywają na miasto, to wrócili kiedy akurat SungJae siedział na tobie. Nie żeby coś! Po prostu cię łaskotał, ale oni ... zrozumieli to inaczej. 

- Nie chcę cię poganiać, ale lepiej już idź.
- Wae?
- Moja mama stoi w oknie. Wiesz jaka ona jest. Skończy się tak , że zmusi cię na zostanie na kolacji - odpowiedziałaś na pytanie, a on znowu zachichotał. 
Już chciał iść, ale oboje usłyszeliście dźwięk przekręcania kluczy w zamku.

- Za późno - szepnął najwidoczniej rozbawiony chłopak.

- SungJae! - usłyszałaś za sobą. Ten głos ... ' mamo proszę cię' - jęknęłaś w myślach.
- Dobry wieczór - uśmiechnął się twój przyjaciel. 
- Jadłeś już? - spytała.
- Mamo proszę cię - spojrzałaś na nią błagalnie, ale wiedziałaś, że w tej sprawie nie wygrasz. SungJae nie lubił kłamać, a nic nie jadł. No to mogiła.

- Nie - odparł nieco zmieszany. 
- To gdzie się wybierasz?! Dobrze cię znowu widzieć. Zostań na kolację.

- Aniyo. O tej porze, to dodatkowy kłopot dla pani. Na prawdę dziękuję - widziałaś, że próbował jakoś z tego wybrnąć. Serio SungJae? Nie znasz mojej mamy?
Nie uda ci się. 

- Bez gadania - twoja mama klepnęła go w ramię - zapraszam - wskazała na drzwi, a chłopak posłusznie wszedł do wszego mieszkania. 

- Dobry wieczór - ukłonił się również twojemu tacie. 
- SungJae! A jednak o nas nie zapomniałeś! - zaśmiał się twój tata.

- Jak bym śmiał? - zażartował przyjaciel i usiadł na swoje stałe miejsce przy stole. 
Zaczęliście jeść. 

- A więc jesteś piosenkarzem tak? - spytała twoja mama, a ty strzeliłaś facepalma. 
- Tak - odparł z uśmiechem.
- To musi być na prawdę ciężka praca. Wieczne treningi, brak czasu dla bliskich.
- Tak, ale ... tego właśnie chciałem. Chciałem takiej, a nie innej kariery. Tak na prawdę, gdyby nie państwo oraz ____ , nie byłoby mnie tam teraz - oświadczył. 

Twoi rodzice lubili SungJae. Mimo, że znali ich tylko 2 lata, tak jak i ty, często im pomagał, więc traktowali go jak członka rodziny. 

- Będę się zbierał - powiedział chłopak po zjedzeniu posiłku.
- Odwiedź nas czasem - odparł twój tata. Ty siedziałaś cicho. 

- Postaram się, kiedy tylko będę miał więcej czasu. Dziękuję za posiłek - dodał po czym wstał i skierował się w stronę wyjścia. Odprowadziłaś go , aż po  bramę. 

- Przepraszam cię za to wszystko - skrzywiłaś się.
- To nic, na prawdę. Lubię twoich rodziców. Są zawsze tacy weseli i życzliwi.

- Ne ... To do zobaczenia.
- Na razie. Trzymaj się! - pomachał ci na pożegnanie i poszedł przed siebie.

*tydzień później*

- To ja skoczę do kuchni po herbatę, a ty tu zostań arasso?
- Ne - przytaknęłaś. 
Był późny wieczór. Musiałaś zostać na noc, bo było już za późno, żeby wrócić. 
Zespół wybył, tak jak SungJae powiedział tydzień wcześniej.
Położyłaś się na podwórku, na zielonej trawie i spoglądałaś w niebo. Było dzisiaj wyjątkowo czyste.
Całe usypane gwiazdami.

- Co robisz? - spytał twój przyjaciel trzymając 2 kubki w ręku. 
- Patrzę na gwiazdy - odparłaś.

- Zauważyłem to.
- Co ...?

- Że lubisz patrzeć w gwiazdy - powiedział. Miał rację. Kochałaś to robić. Mogłaś wtedy spokojnie pomyśleć. Odprężyć się. 

- Ne ... 
- Więc chodź - oznajmił szybko, wyciągając do ciebie dłoń.
- Hm?
- Po prostu chodź - ponaglił cię. Złapałaś jego rękę i wstałaś, po czym puściłaś ją szybko.
Poszłaś za SungJae po schodach i weszliście na dach.
Stąd wszystko było widać lepiej.

- O tam - wskazał palcem przed siebie. Prawie na samym skraju dachu stała luneta.
Podbiegłaś do niej i spojrzałaś przez wizjer. 

Mogłaś zobaczyć każdą gwiazdę. 
- Woah! - krzyknęłaś wniebowzięta. 

- Podoba ci się? 
- Ne ... bardzo - przyznałaś z uśmiechem. 

- Tak w sumie ... mam coś jeszcze - dodał nieco zarumieniony. Tak słodko teraz wyglądał. 
Spojrzałaś na niego pytająco.

SungJae wyciągnął rękę zaciśniętą w pięść, zza pleców. Otworzył ją lekko. 
Na dłoni chłopaka leżał wisiorek z lunetą.

- T-to ten sam co wtedy! 
- Pomyślałem, że szkoda przepuścić coś tak ładnego - odparł i założył ci naszyjnik.

- Komawo.
- Kupiłem ci go, ponieważ chciałbym, żeby ci przypominał o tym, 
że jedyną gwiazdą, którą możesz kochać ... jestem ja ______ - wyszeptał ci prosto do ucha. 

- A- ale , skąd ty - nie dokończyłaś. SungJae złożył pełen miłości pocałunek, na twoich ustach. 

- Moja słodka niezdara. 

------------------------------------------------------------
Scenariusz dla Mingi. :3

Nie znam za bardzo SungJae. 
W takim sensie, że ciężko mi powiedzieć jaki jest, 
ale to nawet ... pasowało mi jakoś do niego c:

Jakieś uwagi może? ^^ 

Hanae. ♥

piątek, 6 września 2013

Tak blisko, a tak daleko ( Chanyeol - EXO-K)

http://data3.whicdn.com/images/32388420/tumblr_m4xmsv99yO1qancddo4_250_large.gif 


Chusteczki, chusteczki.... WSZĘDZIE TE DURNE, ZASMARKANE CHUSTECZKI. 

Zostawił cię, po prostu zostawił. Ufałaś mu bezgranicznie. W twoich oczach, to był szczęśliwy związek. Zawsze cię przytulał, całował i szeptał do ucha, 

a za plecami? Obściskiwał się z innymi. 
 Twój były chłopak. TERAZ,  już były .... jak on mógł?!

Starałaś się dla niego, a on tak ... tak ... tak po prostu. 

Zalałaś się kolejną falą głośnego płaczu. Nie mogłaś przestać.
Tylko, czy kochałaś go na prawdę? Niby tak, ale ... jakby bardziej się nad tym zastanowić.
NIE! KOCHAŁAŚ GO! Bardzo ... 

Siedziałaś tak na swoim łóżku i użalałaś się nad sobą, gdy nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

Za nimi stał twój kochany przyjaciel Chanyeol.

- Niespo .. oaoa - przeciągnął widząc cię w TAKIM stanie. 
No tak, nie dziwiłaś się mu. Twój makijaż był kompletnie rozmazany,
ubrania wymiętolone, a łzy cały czas płynęły. Już nawet nie zwróciłaś na to uwagi. 

- N-no .. -powiedziałaś cicho.

- Co się stało?! - wykrzyczał niespodziewanie , a ty aż odskoczyłaś. 
- N-nic ...
- Ty to nazywasz nic?! - wrzasnął jeszcze głośniej. Widział, że tylko pogarsza sprawę. Delikatnie otarł twoje łzy zmieszane z tuszem do rzęs.

Wszedł powoli do mieszkania, a ty zamknęłaś za nim drzwi. 
Odwrócił się do ciebie i spojrzał z wyrzutem. 

- Powiedz mi .. co się dzieje? - spytał ponownie. Chanyeol był teraz jedyną osobą, którą chciałaś widzieć. Zawsze cię wspierał i pomagał ci we wszystkim. 

Uśmiech nigdy nie schodził mu z twarzy. 

- Z- zostawił mnie ... zdradził ... - wydukałaś i opadłaś bezsilnie na kolana. 
Ten płacz już cie zmęczył, ale nie potrafiłaś go opanować. 

- Ten dupek! - chyba pierwszy raz w życiu widziałaś swojego przyjaciela, tak wściekłego.
- Nie zawracaj sobie tym głowy - powiedziałaś opierając się rękoma o ziemię.

- Ej ... nie płacz już - wyszeptał kucając obok ciebie. Podniósł delikatnie twoją głowę tak, żebyś mogła spojrzeć mu w oczy. 

Przyciągnął cię mocno do siebie.

- Wszystko będzie okej ... znajdziesz nową miłość. Przynajmniej się o tym dowiedziałaś. Nie sądzisz, że to dobrze, że zobaczyłaś to? Inaczej dalej byś była oszukiwana - w sumie miał rację. Jego ciepło i słowa, były teraz dla ciebie jak przytulny domek, 

w którym jesteś zawsze bezpieczna. 

- Ale ... to tak bardzo boli - wyszlochałaś.

- Wiem wiem .... dobra, wstawaj już - powiedział żywo po czym wstał, a ty spojrzałaś na niego z dołu.

- Hm?

- Idziemy się przewietrzyć. Musisz wyjść do świata kobieto - uśmiechnął się szeroko. 
Podniosłaś się niechętnie z ziemi i poszłaś do łazienki się ogarnąć.

Spojrzałaś w lustro. 

Przez chwilę miałaś wrażenie, że to nie jesteś ty, że to tylko jakiś koszmar, ale jednak nie.
Wyglądałaś tak przy Chanyeolu!? Co za porażka! .... Chwila, co?!
I co z tego?! To przyjaciel .. tak!

Poprawiłaś szybko makijaż i związałaś włosy w koka.
Ubrałaś zwykły t-shirt i shorty.

Zbiegłaś na dół po schodach. Pomimo świeżego wyglądu, nadal byłaś w okropnym dołku.
Wyszliście na zewnątrz. Od razu uderzył cie blask słońca.

No tak, jak się siedzi od rana w ciemnicy , to można oślepnąć przy takim świetle.
Nogi poniosły was do ogromnego, 
miejskiego parku. 

Często spędzaliście tam razem czas. Nieopodal była budka z lodami i hot-dogami. 
Zazwyczaj cały czas rozmawialiście, ale teraz.....

było cicho.

Żadne z was nie odezwało się ani słowem od początku drogi. 
Patrzałaś na trzymające się za rękę pary, które szeptały sobie coś co chwilę.

Zaczynało ci już brakować takich chwil. 
Teraz byłaś kompletnie sama. Cofnij! ...  Z Chanyeolem , byliście sami. 

Nawet nie zauważyłaś kiedy chłopak wyciągnął w twoja stronę, ciepłego hot-doga.
Wzięłaś go do ręki.

- Komawo - westchnęłaś ciężko. Przyjaciel spojrzał na ciebie zmartwiony.

- Aish! Weź się w garść kobieto - uśmiechnął się wesoło, a kąciki twoich ust mimowolnie uniosły się w górę. Właśnie tak działał jego uśmiech. 

- Arasso arasso - westchnęłaś po raz drugi i usiadłaś na pierwszej lepszej ławce.

Ugryzłaś kawałek spieczonej bułki. Byłaś tak głodna, że zjadłaś w mgnieniu oka. 

- J-już? - spojrzał na ciebie Chanyeol. 
- Ne ... byłam strasznie głodna - odparłaś z naciskiem na słowo "strasznie".
Chłopak zaśmiał się cicho. 

Czy to było aż tak śmieszne? Nie. 

- Wracajmy - rzucił nagle chłopak patrząc w przestrzeń.
- Ne - odparłaś. Wstałaś z ławki i już chciałaś iść, ale głos chłopaka ci przerwał.

- W druga stronę.

- Mwoh? Przecież mój dom jest tam - wskazałaś kierunek, w który chciałaś udać się jeszcze przed chwilą. Chanyeol pokręcił głową nieco rozbawiony.

- Idziemy do mnie - powiedział uśmiechnięty i zaczął iść w przeciwną stronę, a ty za nim. 
Musiałaś tam iść, nie chciałaś reszty dnia spędzić sama.
Przy przyjacielu, mogłaś chociaż na jakiś czas oderwać się od codziennych problemów.

Weszliście wolnym krokiem do mieszkania chłopaka.
Usiałaś od razu na kanapie, a on poszedł do kuchni zrobić coś do picia.

Po około 10 minutach wrócił do ciebie z kubkiem gorącej czekolady.

- Śmiało - powiedział bardzo poważnie, a ty nie załapałaś o co może chodzić - wypłacz się - dodał. Nareszcie. Tak długo się powstrzymywałaś, a teraz?

Jak na zawołanie strumień łez spłynął po twoich jasnych policzkach. Chanyeol objął cię tak, żebyś mogła wypłakać się na jego ramieniu.

Tego właśnie ci było trzeba.

5 minut ... 10 minut .. 15 ... 24 i tak dalej, aż minęło pół godziny.
Uspokoiłaś się nieco.
Odchyliłaś się do tyłu. Spojrzałaś na Chanyeola zażenowanym wzrokiem.
On tylko obdarzył cię szczerym uśmiechem.

- Wiesz ... to może być dla ciebie szokujące, ale ja ....
- Wiem - przerwałaś mu. Wiedziałaś, że od zawsze nie traktował cię jak przyjaciółkę.

Widziałaś to po tym co robił, jak się do ciebie odnosił.

- A-ale s-skąd?
- Po tylu latach można się domyślić Yeolii - odparłaś po czym złożyłaś delikatny pocałunek na jego policzku.

- D-dopiero co z kimś zerwałaś.
- Uświadomiłam sobie, że to wszystko było bez sensu, a osobę, którą kochałam, miałam zawsze przy sobie - uśmiechnęłaś się szczerze, a Chanyeol przyciągnął cię mocno do siebie.

- Nareszcie mam cię jeszcze bliżej.

---------------------------------------------------------------------
Scenariusz dla XOXO ~~

No ... w sumie nie wiem czy to było zamówienie XD.
Jednakże , tak to potraktowałam, więc napisałam ^^

Hanae. ♥






środa, 4 września 2013

Błąd dzieciństwa ( Dayehun - B.A.P)


Czy widok dwójki dzieciaków nie jest przesłodki? 
Zwłaszcza, gdy jest to chłopczyk i dziewczynka? Oboje ubrani w shorty 
i bluzeczki z krótkim rękawem.

Biegaja po boisku z kolorową piłką i śmieją się w najlepsze.

To byłaś ty i Daehyun. Wtedy mieliście po 7 lat ... on miał 8. Kochałaś go jak braciszka.

- Daehyun! - pisnęłaś wyciągając małe rączki w stronę chłopca.
Odbierając ci piłkę, po prostu popchnął cię, a ty wpadłaś w kałużę błota. Wszystko było zasyfione.

- O! Przepraszam - powiedział mały i podał ci rękę, żebyś mogła wstać.

- Dzieci, obiad! - zawołały wasze mamy z kuchni.
Pobiegliście wesoło jeść. 

- Dziecko kochane! Co ci się stało - zmartwiła się twoja umma, gdy tylko zobaczyła twoje ubłocone ręce, nóżki i ubranie. 

- Em .... potknęłam się - podrapałaś się po policzku, a Daehyun spojrzał na ciebie pytająco. 
Zarumieniłaś się delikatnie i pobiegłaś do łazienki, 
w celu umycia się i przebrania w ulubioną różową sukieneczkę w kwiatki. 


Nigdy nie skarżyłaś na swojego przyjaciela. Bardzo go kochałaś i nie lubiłaś kiedy ktoś na niego się złościł. On również starał się ciebie bronić, gdy dziewczynki w twojej klasie śmiały się, że zadajesz się z chłopakiem. 

Płakałaś wtedy, że go obrażają, a on wmawiał ci, że nic takiego się nie dzieje.


Po jedzeniu, usiedliście we dwójkę w twoim pokoju, na łóżku.  Graliście sobie w jakieś planszówki.

- ___ ... - odezwał się cicho chłopczyk.
- Ne?
- T-to dla ciebie - powiedział podając ci mały bryloczek w kształcie koniczynki. 
- Komawo! - krzyknęłaś i objęłaś go swoimi małymi rączkami.  
Zawsze nosiłaś go przy sobie. 

Z latami stawaliście się coraz starsi. Daehyun się zmienił, tak jak ty. 
To czego zawsze się obawiałaś, stało się z biegiem czasu. Przyjaciel znalazł sobie kolegów.

Widywaliście się coraz rzadziej. Wasze mamy z resztą też. 
Bolało cię to bardzo, ale gdy tylko do niego podchodziłaś, szybko cię spławiał. 
Doszłaś do wniosku, że dla niego teraz, przyjaźń z dziewczyną, to wiocha przy kolegach. 

 Zakochałaś się w nim, a on tak po prostu cie zostawił.
Jednak nie to było najgorsze.

Dokuczanie tobie wraz ze swoimi nowymi przyjaciółmi, stało się jego hobby.
Zachowywał się, jakbyście nigdy nie mieli ze sobą nic wspólnego.

Jakbyście nigdy się nie przyjaźnili. 
To już ie był twój słodki, mały Dae. Był kimś zupełnie innym. 

Twoim własnym koszmarem. 

---------------------------------------------------------------

Biegłaś najszybciej jak mogłaś w swoich nowych butach na obcasach, że też musiałaś ubrać je akurat dzisiaj. Jako dorosła już kobieta pędziłaś jak wiatr, żeby zdążyć na ostatni autobus. 

Dzisiaj miałaś rozmowę z dyrektorem megakorporacji, w której chciałaś pracować.
Pech chciał, że twój budzik się rozwalił i teraz musiałaś jak najszybciej dostać się do budynku. 

Udało się! Wsiadłaś do pojazdu, a on ruszył. Wystarczyło 10 minut, a byłaś na miejscu.
Odetchnęłaś z ulgą, gdy znalazłaś się w siedzibie.

Weszłaś powoli do biura i ukłoniłaś się lekko. Mężczyzna wskazał ci krzesło po drugiej stronie masywnego biurka. 

- Annyeonghaseyo, nazywam się ____ ____ - powiedziałaś uśmiechnięta, ale w rzeczywistości, stresowałaś się jak nigdy dotąd. 

Jednak po 30 minutach rozmowy, cały stres zniknął. Rozmawiałaś z dyrektorem kompletnie na luzie. 
Wyszłaś stamtąd cała w skowronkach.
Powiedział, że zadzwonią. No tak, nie byłaś jedyną, która ubiegała się o tę pracę. 

Wracałaś teraz do domu, podśpiewując sobie wesoło pod nosem.
Myślałaś, że ten dzień będzie spokojny i bez żadnych dodatkowych wrażeń, a jednak. 

Przymknęłaś delikatnie oczy, wdychając świeże powietrze, gdy nagle poczułaś silny ból w ramieniu. 
Straciłaś równowagę i upadłaś. Uchyliłaś powieki. 

Wszystko cię bolało. Nad tobą stał młody chłopak. Może w twoim wieku?
Złapałaś się za głowę, nie zważając na nieznajomego. 

- Mianhae, wszystko w porządku? - spytał nieco przejętym głosem. 
- Tak... jest dobrze- odparłaś powoli, patrząc w jego czekoladowe oczy.

Podniosłaś się z ziemi otrzepując ubrania z piachu. 

- Będę leciała - rzuciłaś szybko, żeby nie upaść z powrotem pod wpływem jego wzroku. Już chciałaś odejść, ale ON cie zatrzymał. 
Spojrzałaś na chłopaka pytająco.

- Czy my się przypadkiem nie znamy? 
- Tani podryw hę? - prychnęłaś słysząc tak żałosne pytanie. 

- A-aniyo! - speszył się nieco - Na prawdę, mógłbym przysiąc, że gdzieś cię już widziałem.

- To raczej niemożliwe. Nie kojarzę cię za bardzo - odparłaś i uwolniłaś dłoń z jego uścisku.
Postawiłaś zaledwie jeden krok.

- _____ - usłyszałaś cichy szept. Odwróciłaś się gwałtownie, a chłopak obdarzył cię szczerym uśmiechem. Do oczu napłynęły ci łzy.

- D-DaeHyun - powiedziałaś ledwo słyszalnie. On wyciągnął do ciebie ręce i zbliżył się nieco.
Chciał cię przytulić, ale ty wyrwałaś się tylko. 
Widziałaś, że nie wiedział czemu to zrobiłaś. 

- Tęskniłem za tobą - rzekł wesoło. 
Jedna łza, druga łza, trzecia .... 

- Nie zbliżaj się do mnie! - wrzasnęłaś i odsunęłaś się od niego. 
- C-coś nie tak? - spytał nieco zdezorientowany - nie cieszysz się, że mnie widzisz?

- A mam jakiś powód?!

- Nie rozumiem - mogłaś dostrzec w jego oczach ból. Tak! Cierp  Jung Daehyun!

- Zrobiłeś z mojego życia koszmar ... porzuciłeś mnie! Tak łatwo twoja pamięć zanikła?! Masz czelność w ogóle się do mnie odzywać?! - twoja cierpliwość kończyła się coraz szybciej. Po prostu wybuchłaś. 

- J-ja .... oh - wydał z siebie. Wiedziałaś jedno, zrozumiał.
- Tylko tyle?!

- Przepraszam ... na prawdę przepraszam. Byłem wtedy gówniarzem i zależało mi tylko na relacjach z kolegami. Tak na prawdę ... było mi ciebie, żal, ale ... chciałem , żeby mnie polubili. Kompletnie cie porzuciłem. Tak bardzo mi przykro - usłyszałaś coś, co zawsze chciałaś usłyszeć.

- Daehyun - ah ...

- _____ ... jebal - spuścił głowę. Po prostu zmiękłaś. Twoje serce było teraz flakiem, które napełniało się ciepłem i miłością. 

Przytuliłaś się mocno do chłopaka. On zamrugał tylko kilkakrotnie oczami, ale po chwili objął cie mocno. Pocałował cię delikatnie w czoło. 

- Czekałem, aż znowu cię zobaczę i ci to powiem - zaczął.
- A- ale co?

- Zależy mi na tobie ____ , bardzo mi zależy.

- Mi na tobie także - uśmiechnęłaś się szeroko. 

- Chodźmy! - wykrzyczał chłopak. 
- Hm?
- Na nasze boisko - oznajmił wesoło. Najpierw zaszliście do ciebie, żebyście oboje mogli przebrać się w coś wygodniejszego, a później pobiegliście na miejsce.

Stara kolorowa piłka latała w te i wewte po zielonej murawie. 
Oczywiście standardowo wylądowałaś w wodzie. 

Szybkimi krokami zbliżał się wieczór. 
Kupiliście sobie lody gałkowane i usiedliście na murku fontanny.
Było już ciemno, a kolorowe światełka migały wokoło wznoszącej się wody. 

- Saranghae - usłyszałaś nagle tuż obok swojego ucha. Wyjęłaś zimną, kolorową kulę z buzi.
Odwróciłaś głowę w stronę przyjaciela, ale jedyne co poczułaś to jego miękkie usta. 

Przymknęłaś oczy oddając się tej wspaniałej chwili. 

Czy mogło być lepiej? 


----------------------------------------------------------------
Scenariusz na zamówienie dla Martha Styles. 

Takie tam wyszło ;3 No. C:
Trochę krótkie, wiem :cccc mianhae 


Kolejka nadal zamknięta !!!

Hanae. ♥