Annyeong ^^ Jestem Midori Daishi. Będę tu również dodawać scenariusze. Mam nadzieje, że sie Wam spodobają :)
Midori
wtorek, 25 czerwca 2013
Kiedy wstydzi się nawet przed tobą. ( Yoseob - B2ST )
Siedziałaś na kanapie rozmyślając jak idzie chłopakom z zespołu.
B2ST szykowało się do comebacku. Pracowali nad każdą piosenką.
Jednak dzisiaj każdy z nich w tym twój chłopak Yoseob, mieli mieć robione fryzury.
Byłaś ciekawa jak wszyscy będą wyglądać.
Trochę się nasiedziałaś w poczekalni wyszli.
Wyglądali świetnie, ale kogoś ci brakowało.
- Gdzie jest Yoseob ? - powiedziałaś do Kikwanga.
- Jeszcze robią mu fryzurę. Nie czekaj na niego, to trochę potrwa. - powiedział ci przyjaciel po czym wyszłaś z resztą zespołu do ich dormu.
Kiedy rano obudziłaś się, Yoseoba nadal nie było. Dochodziła 8:00, a ktoś krzątał się po domu.
Zeszłaś zaniepokojona na dół. Stał tam Yoseob.
- Czemu wczoraj nie wróciłeś ? - spytałaś ze złością.
- Mianhae, musiałem coś załatwić. - przeprosił ze skruchą. Miałaś jednak wrażenie, że jakoś się zmienił. Ubrał czarną bluzę i miał kaptur na głowie. Nie pomyślałaś jednak, że coś może się pod nim kryć.
- Czemu masz kaptur na głowie ? - spytałaś unosząc jedną brew.
- Bo.............zmieniłem styl. ZOSTAJĘ DRESEM.
- Nie żartuj.! - wyśmiałaś go. Nie umiał kłamać. - Mów. Natychmiast!
- Polubiłem bluzy i już.
- Yoseob. Pokaż mi. - powiedziałaś wyciągając ręce w stronę kaptura, ale on zatrzymał twoją dłoń.
- POWIEDZIAŁEM NIE ! - krzyknął na ciebie chyba pierwszy raz w życiu. Zrobiło ci się przykro. Zauważył to. - M-mianhae. Po prostu nie mogę. - dodał tylko i zaczął iść w stronę schodów. Jednak ty byłaś sprytniejsza od niego. Zaskoczyłaś go od tyłu i zdjęłaś kaptur.
Opadła ci szczęka. Spod kaptura wyleciały rudawo-czerwone włosy.
- YAH ! - wydarł się Yoseob. - CO ROBISZ ?!
- Oppa............to tego się tak wstydziłeś ?
- Ne. Wyglądam jakby moje włosy płonęły. Beznadzieja. To jest okropne. Wszyscy wyglądają normalnie tylko nie ja. Nie lubię się aż tak wyróżniać.
- Yoseob. Wyglądasz idealnie nie ważne z jakimi włosami. Nie ukrywaj nigdy takich rzeczy przede mną.
- Sądziłem, że zaczniesz się śmiać. - powiedział spuszczając wzrok.
- Mój kochany pabo. - dodałaś tylko czochrając Yoseoba po jego ognistych teraz włosach.
---------------------------------------------------------------------
Scenariusz z Yoseobem dla Och Ha Ni.
Nie miałam weny więc trochę mi to zajęło. Mianhae.
Hanae. ♥
---------------------------------------------------------------------
Scenariusz z Yoseobem dla Och Ha Ni.
Nie miałam weny więc trochę mi to zajęło. Mianhae.
Hanae. ♥
poniedziałek, 24 czerwca 2013
I hate you. I love you. - Nowa znajomość.
Momentalnie zrobiłaś się cała czerwona.
- M - mianhae. - wykrztusiłaś.
- To nic takiego. Zdarza się. - powiedział z uśmiechem zdejmując koszulkę i zakładając nową.
- Nosisz zapasową koszulkę?
- Jak już mówiłem...........zdarzają się takie rzeczy więc wolę być przygotowany. - zaśmiał się, a ty z nim.
- Więc od początku. Jestem Donghae, a ty?
- Mitsuyo, ale wolę Mitsu lub Uyo. - przedstawiłaś się.
- Ładnie. .....może masz ochotę gdzieś wyskoczyć dzisiaj wieczorem?
- Z miłą chęcią. - zgodziłaś się lekko speszona.
- Chincha ?! To super. Tu masz mój numer. Zdzwonimy się. - dodał i wręczył ci małą karteczkę z cyferkami, a potem oddalił się. Drugi dzień w szkole, a tu już jakiś przystojniak.
Nie to co ten obleśny kretyn.
Wkrótce zadzwonił dzwonek. Niechętnie usiadłaś do ławki z Kiseopem. Nienawidziłaś tego miejsca, ale postanowiłyście z Yurą, że w przyszłym roku ona nie skarze cię na takie cierpienia.
Angielski się zaczął. Taka nuda. W końcu z tej nudy , zasnęłaś. Najgorsze w tym wszystkim to, że twoja głowa opadła na ramie "nieprzyjaciela". Oczywiście, nie wiedziałaś o tym.
Obudziło cię szturchnięcie. Otworzyłaś powoli oczy......i wtedy zobaczyłaś na czym leżysz, a raczej na kim. Podniosłaś się w mgnieniu oka, a wszyscy w klasie spojrzeli na ciebie.
- KOZA ! - krzyknął nauczyciel do ciebie, a uczniowie zaczęli się śmiać. Miałaś ochotę zapaść się pod ziemię.
- Meeee ! - wołali wszyscy, a ty z płaczem wybiegłaś z sali.
- Kiseop ! Idź sprawdzić ! - powiedział pan Marchewa....tak na niego mówiliście, bo był rudy.
- Dlaczego ja ?!
- Bo....bo....bo tak ! - anglista nie umiał dobrze argumentować swoich decyzji. Kiseopowi nie chciało się z nim dyskutować i wyszedł z sali.
Usłyszał twój płacz ze schowka na szczotki. Otworzył go z hukiem , a ty
zapłakanymi oczyma spojrzałaś na niego przestraszona.
- I czego ryczysz bekso ? - docinał ci chłopak.
- Odwal się. - jego słowa wcale ci nie pomagały. Nie chciałaś go widzieć.
- Co tak ostro? Chciałem cię pocieszyć.
- CZYM ?! SŁOWEM BEKSO ?! CZY RACZEJ ...CZEGO RYCZYSZ ?!
- No przepraszam....próbuję być miły, ale dla ciebie nie umiem. Nie wiem dlaczego. Po prostu cię nie lubię.
- Dobrze chociaż, że jesteś szczery. - przyznałaś. Zapunktował u ciebie szczerością. Tym, że mówi co myśli o tobie, prosto w twarz, a nie za plecami.
- A no.....może kiedyś cię polubię.
- No może. - zaśmiałaś się ocierając łzy.
- Już lepiej ?
- Tak.
- To chodź .....KOZO ! - krzyknął i wybiegł ze schowka.
- Yah ! KISEOP .........KRETYNIE !!!!!!!!!!!!!
--------------------------------------------------------------------
Nie zrobiłam karty Donghae ;//. Dorobię ją co tam XDD.
Kolejna część opowiadania będzie dłuższa obiecuję.
Zawsze jak zabieram się za pisanie to mi rodzice
karzą z kompa zejść i muszę kończyć :c.
Tak było też teraz, więc mianhae, że
takie krótkie znowu :c/
Hanae. ♥
niedziela, 23 czerwca 2013
I hate you. I love you. - Czemu już teraz dopada cię pech.?
Kto by pomyślał? Takie ładne słońce i skwar, a tu nagle deszcz. Nie miałaś gdzie się schować.
Usiadłaś na ławce i czekałaś na mamę. Było ci zimno, a już po chwili
byłaś cała mokra. Nagle jakby przestało padać. Spojrzałaś w górę.
Nad tobą widniała parasolka. Spojrzałaś w lewo. Koło ciebie siedział Kiseop.
Trzymał nad tobą duży parasol, a sam moknął.
- Nie chcę twojej pomocy. - powiedziałaś z oburzeniem.
- To, że cię nie lubię to nie znaczy , że pozwolę ci się przeziębić. Mam serce.
- Jak tam sobie chcesz.....i tak cię nie znoszę kretynie.
- Tak wiem. Ja ciebie też. - zaśmiał się. Pomyślałaś, że może nie jest taki zły, ale to rozwiało się w jednej sekundzie.
- Dobra nie chce mi się tu siedzieć. Dosyć tego dobrego. - zabrał parasol , wstał i bez pożegnania poszedł przed siebie.
- Kretyn ! - krzyknęłaś za nim . Wkrótce twoja mama przyjechała.
Od razu po powrocie zjadłaś coś i zabrałaś się do nauki. Jednak ze szkolnego transu wyrwała cię wiadomość na chacie.
Kiseop : I jak się mokło niezdaro ?
Ty : Jesteś żałosny.
Kiseop: Ah tak ? Tylko, że ja wziąłem parasolkę.
Ty: Skąd miałam wiedzieć, że będzie padać ?
Kiseop: Po to jest prognoza pogody niezdaro.
Ty: Kretyn.
Kiseop: Mówisz tak za każdym razem kiedy nie wiesz jak się wybronić.
Ty : ANIYO !
Kiseop: NE!
Ty: Nie przeszkadzaj mi kretynie. Uczę się.
Kiseop : I znowu to robisz !
Ty: yhh ....nienawidzę cię kretynie. Weź wyjdź tak ?
*Kiseop opuścił chat*
W pewnej chwili pomyślałaś, że trochę przesadziłaś, ale z drugiej strony......dobrze mu tak ! Robienie lekcji nie zajęło ci dużo czasu. Jednak dużo prędzej znużył cię głęboki sen.
* Kiseop pogłaskał cię po policzku.
- To nie jest tak, że cię nienawidzę. Ja....ja cię kocham. - powiedział.
- Ja ciebie też. - odparłaś a wasze usta złączyły się w gorącym pocałunku.*
- AAAAAAAAAAAAAAA !!! - krzynęłaś dostając jakiś drgawek. - uf....to tylko zły sen.
Rano obudziłaś się wypoczęta. Po ogarnięciu się, pobiegłaś do szkoły. Pogoda dopisywała. Chciałaś wszystko naprawić, co wczoraj nie wyszło. To był czas na drugie wrażenie.
Stałaś sama na przerwie, ponieważ Yury nie było w szkole. Zajadałaś kanapkę stojąc przy oknie, gdy nagle zaczął iść w twoim kierunku przystojny brunet.
- Jestem Donghae. - powiedział z uśmiechem wyciągając do ciebie rękę. Chłopak był tak cudowny, że z wrażenia upuściłaś kanapkę. Gdzie? NA JEGO SPODNIE.
------------------------------------------------
Jak wszystko się potoczy ? ;3
Hanae.♥
- Jestem Donghae. - powiedział z uśmiechem wyciągając do ciebie rękę. Chłopak był tak cudowny, że z wrażenia upuściłaś kanapkę. Gdzie? NA JEGO SPODNIE.
------------------------------------------------
Jak wszystko się potoczy ? ;3
Hanae.♥
I hate you. I love you. - Już zaczynają się problemy.
Chodziłyście z Yurą po szkole. Pokazywała ci różne szkolne zakamarki.
Opowiedziała ci nieco o uczniach z waszej klasy i tak dalej.
Dowiedziałaś się również, że chłopak z wcześniej to Kiseop.
Na twoje nieszczęście, również był członkiem twojej klasy. Nie byłaś tym specjalnie zachwycona.
- Spóźnimy się ! Szybko ! - krzyknęła nagle Yura spoglądając na zegarek i w mig pociągnęła cię za rękę biegnąc w głąb korytarza. Zapukała do jednej z sal. Wszyscy tam już byli.
Co za porażka.
- Dzień dobry , przepraszamy za spóźnienie ! - powiedziała twoja towarzyszka.
- Tak przepraszamy. - dodałaś.
- To twój pierwszy dzień młoda damo. Wybaczam ci więc z powodu nieznajomości szkoły. - rzekł nauczyciel pokazując na ciebie palcem. - siadać na miejsca. - dodał.
Co za pech ! Jedyne wolne miejsce, w ostatniej ławce było koło twojego "kolegi". Niechętnie zajęłaś miejsce obok niego, a on parsknął. Zmrużyłaś tylko oczy i wyjęłaś książki na stół.
Nie minęło 15 minut lekcji, a ujrzałaś koło siebie kartkę od Kiseopa. :
" Pozwolił ci ktoś usiąść obok mnie niezdaro? "
Poczerwieniałaś ze złości. Jednak ty nie umiałaś zbyty dobrze docinać. Ty tylko potrafiłaś się tłumaczyć.
" To było jedyne wolne miejsce. Więc nie miej do mnie wątów." - podrzuciłaś mu.
" Jaka ty jesteś naiwna. -,- Nie chcemy cię tu. Od razu widać, że będą z tobą kłopoty....mój nowy wrogu." - przeczytałaś i zacisnęłaś pięści.
"Powodzenia. " - dałaś mu. Nagle skapnęliście się, że patrzy na was nauczyciel.
- WIDZĘ WAS OBY DWOJE PO LEKCJACH ! - wydarł się na całą klasę, a ty posłałaś Kiseopowi wrogie spojrzenie. Pierwszy dzień i już pod górkę. Dzięki Yurze reszta tego przeklętego dnia minęła szybko. Czekało cię teraz najgorsze. Stałaś przed drzwiami szkolnej kozy. Otworzyłaś drzwi. "Kolega" już tam był, a nauczyciel siedział przy biurku.
- Skoro już jesteś, to wyjdę na chwilę. Tylko żadnych rozmów. ! - powiedział nauczyciel i wyszedł z sali. Ty zajęłaś jedno z miejsc.
- To twoja wina kretynie. - szepnęłaś do Kiseopa. On wyśmiał cię.
- Było koło mnie nie siadać.......M-I-T-S-U.
- Wiesz jak bardzo jesteś żałosny ? Dużo o tobie słyszałam. Myślisz , że skoro jesteś taki sławny w tej budzie i masz wszystkie laski , to będziesz mi rozkazywał i wpakowywał mnie w kłopoty?!
- Ne. - uśmiechnął się szyderczo.
- To wiedz, jak bardzo się mylisz.
- Jeszcze zobaczysz. Zakochasz się we mnie, a wtedy będzie problem, bo cię nie zechcę. Jesteś zbyt uparta jak na kogoś z kim miałbym być.
- HA ! Nie rozśmieszaj mnie kretynie. - pokazałaś na niego palcem.
- Spójrz. - powiedział powoli i dotknął twojej dłoni, a ciebie przeszły ciarki. - co czujesz ?
- Obrzydzenie. - wykrzywiłaś się i zabrałaś dłoń. - Nie dotykaj mnie.
- Jak sobie chcesz. Zadbam o to by twoje życie w tej szkole nie było za kolorowe.
- I nawzajem. - zakończyłaś tą rozmowę. Wasza kara minęła i wyszliście ze szkoły. Spojrzeliście tylko na siebie obrażonymi wzrokami i odeszliście w przeciwne strony.
-------------------------------------------------------------
Kolejna część. Podoba się ? ^^
Hanae.♥
-------------------------------------------------------------
Kolejna część. Podoba się ? ^^
Hanae.♥
niedziela, 16 czerwca 2013
I hate you. I love you. - Pierwszy dzień.
Stałaś przed drzwiami swojego nowego pokoju , rozpoczynając nowy etap życia. Przekroczyłaś jego próg, Pokoik był bardzo przytulny. Rozpakowałaś swoje walizki.
teraz marzyłaś tylko o tym, żeby położyć się spać. Tak też zrobiłaś. Szybki prysznic i już
leżałaś pod kołdrą. Myślałaś jak to będzie : nowa szkoła, nowi znajomi.
Czy w ogóle ktoś cię zaakceptuje? Bałaś się. Obciążona tym wszystkim - zasnęłaś.
Nazajutrz obudził cię budzik. Wygramoliłaś się z łóżka.
Jak dowiedziałaś się na stronie szkoły, uczniowie zastrajkowali no i tak się stało,
że ten cały rok szkolny chodzicie bez mundurków.
Uszczęśliwiona tyn newsem pobiegłaś do szafy. Wygrzebałaś z niej jakieś ciuchy :
.
Stwierdziłaś jednak , że w full capie wyglądasz nieco śmiesznie, więc szybko go zdjęłaś.
- Pa mamo ! - krzyknęłaś po oporządzeniu się, schodząc ze schodów.
- Powodzenia skarbie ! Nie narób sobie nieprzyjemności ! - zawołała mama za tobą, a ty wyszłaś
z domu i poszłaś prosto do szkoły. Była blisko więc autobus nie był konieczny. Minęło zaledwie 10 minut i już stałaś przed bramą szkoły. Trzęsły ci się ręce.
- Raz kozie śmierć. - szepnęłaś sama do siebie i weszłaś na plac szkolny.
Uczniowie siedzieli na trawnikach i rozmawiali. Ty jednak nie chciałaś się spóźnić, więc od razu zaczęłaś szukać sali od fizyki, bo tą lekcję miałaś pierwszą. Chodziłaś po szkole
i nie mogłaś znaleźć klasy. Nagle ktoś uderzył cię drzwiami i przewróciłaś się. Spojrzałaś w górę.
Nad tobą stał przystojny i wysoki chłopak o zabójczym spojrzeniu.
- Yah ! Uważaj trochę ! - krzyknęłaś na niego zirytowana.
- To ty wlazłaś mi pod drzwi.
- Powinieneś mnie chociaż przeprosić !
- Chciałbym, ale nie mam za co.....widać, że nowa. - posłał ci szyderczy uśmiech i ruszył przed siebie.
- KRETYN ! - krzyknęłaś za nim , a w odpowiedzi usłyszałaś głuchy śmiech. Wiedziałaś, że twoja znajomość z nim, nie będzie za kolorowa. Olałaś to i ponownie zaczęłaś
rozglądać się po szkole w poszukiwaniu gabinetu fizycznego.
- Czego tak szukasz ? - powiedziała do ciebie w pewnej chwili śliczna dziewczyna.
- Sali od fizyki. Jestem nowa i trochę się gubię.
- Czyli jesteśmy w jednej klasie ! To miło. Jestem Yura.
- Ja Mitsuyo.
- Mitsuyo? To japoński imię.
- Moja mama kocha japońskie imiona.
- To wszystko wyjaśnia............no nie ważne. Chodźmy bo spóźnimy się na lekcję. - uśmiechnęła się i ruszyłyście w głąb korytarza.
Przedstawienie potaci.
Mitsuyo :
To ty nią jesteś. Inaczej główną bohaterką opowiadania. Tak jak napisane jest na górze - masz na imię Mitsuyo. W skrócie Mitsu lub Uyo. Dlaczego japońskie imię ? Ponieważ twoja mama kocha japońskie imiona. Stąd ta odmienność. Twoje hobby to gra na gitarze i fortepianie. Kochasz białe róże, koszykówkę, zapach męskich perfum i męskie bluzy ♥. Wszyscy z twojej rodziny to koreańczycy, jednakże mieszkacie w Japonii. Oczywiście do czasu, ponieważ przeprowadzacie się z powrotem do ojczystego kraju. Z kim się zaprzyjaźnisz i jak potoczą się twoje losy jako Mitsuyo ? Zobaczymy.
Kiseop :
Wasze
pierwsze spotkanie doprowadza do tego, że zostajecie wrogami. Kiseop
jest w twojej nowej klasie. Bardzo dobrze się uczy, ale po zachowaniu
nikt by nie pomyślał, że jest prymusem. Mimo, że jest typem żywiołowego
człowieka, to czasem wydaje się być tajemniczy. Jego przyjacielem jest
Eli. Dziewczyny szaleją za Kiseopem, ale on nie zwraca uwagi na żadną z
nich. Chłopak uwielbia śpiewać i kocha ramen. Jego wrogiem stajesz się
ty. ( jako Mitsuyo).
( te informacje nie są zgodne z prawdą, wymyśliłam je na potrzeby opowiadania ^^ )
Eli :
Idealny przykład imprezowicza i podrywacza. Wywodzi się z bardzo bogatej rodziny. Bardzo ceni sobie przyjaźń. Jego najlepszym
przyjacielem jest Kiseop. Podoba mu się dziewczyna z klasy o imieniu
Amber. Eli bardzo dobrze gotuje. Uczy się przeciętnie. Kocha piłkę
nożną. Ty, jako Mitsu , jesteś jego dobrą koleżanką.
( informacje zmyślone jak poprzednio )
Yura :
Jest pewna siebie. Zawsze
stawia na swoim. Z powodu
swojej cudnej urody,
przewinęła się przez wielu
okrutnych chłopaków. Yura
nienawidzi nachalnych
ludzi. Kocha słuchać
muzyki. Jej najlepszą
przyjaciółką będziesz ty.
( tutaj również nie brałam prawdziwych cech tylko zmyśliłam)
.I INNI.
( przepraszam za wszystkie błędy wynikające z moich nieumiejętności informatycznych ;w; )
Hanae.
Opowiadanie. ;33
OGŁOSZENIE !
A więc. Chciałabym pisać opowiadanie wieloczęściowe.
I mam dylemat ;w;. Chciałabym pisać z :
a) U -KISS
b ) mieszani piosenkarze
Wybór należy do was. Piszcie w komentarzach ^^ .
Hanae. ♥
wtorek, 11 czerwca 2013
Kiedy tylko on potrafi cię pocieszyć. ( Hoya - Infinite )
Urodziłaś się na wsi, ale kiedy miałaś 6 lat, razem z rodzicami wyprowadziliście się do miasta - stolicy. Wychowałaś się na strasznego mieszczucha. W domu mieszkało z tobą jeszcze 2 młodszych braci bliźniaków, którzy od chwili narodzenia działali ci na nerwy. W twojej rodzinie była pewna tradycja - każde młode pokolenie wysyłało się na wieś na wymiany rodzinne.
- NA WIEŚ ?! - wydarłaś się na mamę.
- Nie martw się. Będzie fajnie zobaczysz. - tłumaczyła twoja mama zachowując spokój, jednak ty nie miałaś do tego cierpliwości. Trzasnęłaś drzwiami od pokoju i rzuciłaś się na łóżko. - lepiej się już pakuj ! - rzuciła jeszcze mama zza drzwi. Byłaś zawiedziona faktem, że będziesz z dala od znajomych na jakimś zadupiu. No cóż.....stwierdziłaś , że choćbyś nie wiem jak się rzucała to nic nie zdziałasz, więc zaczęłaś z bólem pakować rzeczy do walizki. Następnego dnia zwlokłaś się z łóżka i oporządziłaś się. Chwyciłaś za walizkę i wyszłaś z domu. Rodzice zawieźli cię na stację kolejową. No i pojechałaś. Patrzałaś za okno jak obrazy szybko się przemieszczają. Nie chciałaś tam jechać.
' To tylko kilka dni. Dam radę' - myślałaś. Kiedy dojechałaś na miejsce, "rodzina" już na ciebie czekała. Wyglądali na miłych ludzi, ale pomimo tego nie miałaś ochoty wcale ich dobrze poznawać. Od razu pokazali ci twój pokój, a ty rozpakowałaś się.
- Czy mogę iść na spacer obejrzeć okolicę ? - spytałaś po namyśle.
- Jasne. Tylko wróć na kolację.
- Dobrze, dziękuję bardzo. - podziękowałaś i wyszłaś z domku. Szłaś teraz piaszczystą dróżką. Wokoło rosły kwiaty, a niebo było bez żadnej chmurki. Wymarzona pogoda na spacer. Jednak coś ci nie grało. Miałaś wrażenie, że ktoś za tobą idzie. Odwróciłaś się najszybciej jak mogłaś. Przed tobą stał młody chłopak. Najwyraźniej nie chciał, żebyś go zauważyła.
- Znam cię. - powiedział wprost.
- Hej ? ...... To niemożliwe. Widzę cię pierwszy raz w życiu. - odpowiedziałaś chłodno. Jednak.....jego twarz wydawała ci się znajoma.
- To ty _____? Co nie ?
- Hoya ! Jak ja długo cię nie widziałam ! - poznałaś go i rzuciłaś mu się na szyję. Hoya był twoim przyjacielem z dzieciństwa. Kiedy jeszcze mieszkałaś na wsi, zawsze razem biegaliście po łąkach i polach bawiąc się w najlepsze.
- Ale ty wyrosłaś ! I wyładniałaś !
- Dzięki. - zaśmiałaś się. Chodziliście sobie po lesie i wspominaliście dawne chwile. Nawet nei zauważyłaś kiedy zrobiło się ciemno.
- Muszę już iść. - powiedziałaś.
- No cóż....muszę się z tym pogodzić. To do zobaczenia. - i zostawiłaś go na drodze. Po powrocie zjadłaś kolację i poszłaś spać. Z Hoyą nie widziałaś się przez dwa dni. Cały czas pracowałaś na polu z "rodzeństwem". Miałaś dosyć ciągłych uwag " rodziców" na temat twojej pracy. Cały czas coś robiłaś źle. Pokłóciłaś się o to z "mamą" . Byłaś tak zła, że pod wpływem furii , wybiegłaś zdomu. Szłaś wkurzona na cały świat, a po twoim policzku spłynęła łza. Hoya stojący przed swoim domem zauważył to. Zrobiło ci się wstyd i pędem pobiegłaś w las. On biegł za tobą, ale w końcu znikłaś mu z oczu. Nie zauważyłaś, kiedy się zgubiłaś, a na dodatek zaczęło padać. Usiadłaś bezradnie pod drzewem i płakałaś jeszcze bardziej. Po kilku minutach byłaś cała przemoczona i zmarznięta. Nagle usłyszałaś szelest.
- ______ !!! Jesteś tutaj ?! - usłyszałaś znajomy głos.
- T-tak ! Tu `! - wyjąkałaś wystraszona przez łzy. Po chwili ujrzałaś Hoyę. Usiadł przy tobie.
- Co się stało ?! - spytał wyraźnie zmartwiony narzucając ci kurtkę na plecy.
- Tak bardzo się bałam. - powiedziałaś, a łzy nieustannie leciały.
- Już dobrze. Jestem tu. - przytulił cię.
- Nie chcę tu zostawać ! Chcę do domu ! Do miasta !
- Nie zostałabyś tu dla mnie ? - powiedział Hoya i złapał cię za rękę.
- Słucham ?
- Ja..................chcę żebyś została.
- Dlaczego ? - nie rozumiałaś.
- Nie zauważyłaś ?..........Przecież cię kocham. - byłaś zaskoczona. Spuściłaś wzrok. On tylko przeniósł rękę na twój podbródek i uniósł twoją głowę do góry, tak, żebyś mogła spojrzeć w jego śliczne oczy. Patrzał na ciebie głęboko, a jego oczy aż iskrzyły. Denerwował się, czułaś jak trzęsie mu się ręka.
- Hoya...... - wyszeptałaś. Nie zdążyłaś powiedzieć nic więcej, ponieważ przyciągnął twój podbródek tak, że aż czułaś jego oddech. Po chwili już wasze usta muskały się namiętnie. W tej jednej sekundzie uświadomiłaś sobie, że ty też go kochasz. Deszcz padał coraz mocniej, ale nie przeszkadzało wam to. Nagle Hoya oderwał się od ciebie.
- Rumienisz się. - zaśmiał się, a ty z nim.
- Saranghae oppa. - powiedziałaś łapiąc go za mokrą koszulę i przyciągnęłaś go do kolejnego, głębokiego pocałunku.
---------------------------------------------------------
Scenariusz na życzenie dla Park Ji Yong .
Jednak udało mi się go zamieścić wcześniej ^^ .
Hanae. ♥
niedziela, 9 czerwca 2013
Kiedy cię chwali. ( Hanbyul - Led Apple )
Tak ! To mogła być twoja szansa by zasłynąć i by poznać cały zespół. Nagrodą w konkursie było wystąpienie w teledysku do nowej piosenki zespołu Led Apple. Marzyłaś o tym. Wzięłaś kamerę w dłoń i zamontowałaś ją na stojaku. Gdy usunęłaś z podłogi wszystkie walające się rzeczy, zaczęłaś tańczyć i śpiewać. Potem wystarczyło już tylko wstawić nagranie na stronę konkursu i czekać na wyniki.......Minął miesiąc. Wparowałaś do domu rzucając niedbale plecak na łóżko. Czym prędzej odpaliłaś laptopa. Śledziłaś dokładnie wzrokiem , listę uczestników, szukając napisu WYGRANA ! W jednym ułamku sekundy twoje marzenie się spełniło. Darłaś się ze szczęścia w niebogłosy. I choć podróż miała odbyć się dopiero za tydzień, ty już zaczęłaś się pakować.
2 TYG. PÓŹNIEJ..
- Raz dwa trzy cztery ! I obrót, i przód i prawo. ! - krzyczał trener. Nie szło ci źle, ale także nie najlepiej. Codziennie zostawałaś po treningu i sama szkoliłaś się. Do kompletnego braku sił tańczyłaś na sali do nocy. Tak jak dzisiaj. Wszyscy już wyszli, a ty kręciłaś się w rytm muzyki, starając się trzymać tempo. Widać było efekty, szło ci coraz lepiej. Jednak cały czas patrzałaś z zazdrością na innych, a szczególnie na Hanbyula. Tańczył niesamowicie......nie to co ty. Mimo tego nie poddawałaś się. Zmęczona tańcem usiadłaś pod lustrem sięgając po wodę. Nagle drzwi od sali uchyliły się.
- Oppa ? - powiedziałaś widząc Hanbyula w drzwiach....'o wilku mowa'.
- Jak ci idzie ? - spytał siadając blisko ciebie.
- Beznadziejnie.
- Pokaż mi.....to ocenię.
- Lepiej nie. - skrzywiłaś się.
- No juuuż......nie pękaj. - nie chciałaś żeby uważał cię za tchórza, więc w końcu wstałaś i włączyłaś piosenkę. To było niesamowite. Zaczęłaś nagle wyczuwać rytm muzyki , a twoje biodra same się kołysały. Nigdy się tak nie czułaś. Nagle ręce Hanbyula wylądowały na twoich i razem wirowaliście na parkiecie. Przetańczyliście cały utwór. Czyli jednak umiałaś cały układ ! A wydawało ci się , że nie. Wystarczyło tylko dać się ponieść. I tutaj CIACH. Ocknęłaś się. Byłaś w ramionach Hanbyula i oddychaliście szybko ze zmęczenia. Zarumieniłaś się i odsunęłaś szybko.
- Coś nie tak ? - spytał wyraźnie zmartwiony twoim nagłym gestem.
- uhm.....ani. Nic takiego. Dobrze się z tobą tańczy .
- Dałaś się ponieść muzyce. Tak trzymaj dalej, a będzie dobrze. Jestem z ciebie dumny. - powiedział i pocałował cię w czoło po czym wyszedł.
- Idziesz czy nie ? - krzyknął.
- Tak tak ! - spaliłaś buraka , sięgnęłaś po torbę i wybiegłaś za Hanbyul'em.
---------------------------------------------------------------
Scenariusz z Hanbyul'em dla Hinagiku.
Nie miałam zbytnio weny, dlatego scenariusz
pojawił się tak późno, przepraszam za to. ;w;
Nie jest on idealny, ale może tobie przypadnie
do gustu. Przynajmniej mam taką nadzieję. ^^
Hanae. ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)