Urodziłaś się na wsi, ale kiedy miałaś 6 lat, razem z rodzicami wyprowadziliście się do miasta - stolicy. Wychowałaś się na strasznego mieszczucha. W domu mieszkało z tobą jeszcze 2 młodszych braci bliźniaków, którzy od chwili narodzenia działali ci na nerwy. W twojej rodzinie była pewna tradycja - każde młode pokolenie wysyłało się na wieś na wymiany rodzinne.
- NA WIEŚ ?! - wydarłaś się na mamę.
- Nie martw się. Będzie fajnie zobaczysz. - tłumaczyła twoja mama zachowując spokój, jednak ty nie miałaś do tego cierpliwości. Trzasnęłaś drzwiami od pokoju i rzuciłaś się na łóżko. - lepiej się już pakuj ! - rzuciła jeszcze mama zza drzwi. Byłaś zawiedziona faktem, że będziesz z dala od znajomych na jakimś zadupiu. No cóż.....stwierdziłaś , że choćbyś nie wiem jak się rzucała to nic nie zdziałasz, więc zaczęłaś z bólem pakować rzeczy do walizki. Następnego dnia zwlokłaś się z łóżka i oporządziłaś się. Chwyciłaś za walizkę i wyszłaś z domu. Rodzice zawieźli cię na stację kolejową. No i pojechałaś. Patrzałaś za okno jak obrazy szybko się przemieszczają. Nie chciałaś tam jechać.
' To tylko kilka dni. Dam radę' - myślałaś. Kiedy dojechałaś na miejsce, "rodzina" już na ciebie czekała. Wyglądali na miłych ludzi, ale pomimo tego nie miałaś ochoty wcale ich dobrze poznawać. Od razu pokazali ci twój pokój, a ty rozpakowałaś się.
- Czy mogę iść na spacer obejrzeć okolicę ? - spytałaś po namyśle.
- Jasne. Tylko wróć na kolację.
- Dobrze, dziękuję bardzo. - podziękowałaś i wyszłaś z domku. Szłaś teraz piaszczystą dróżką. Wokoło rosły kwiaty, a niebo było bez żadnej chmurki. Wymarzona pogoda na spacer. Jednak coś ci nie grało. Miałaś wrażenie, że ktoś za tobą idzie. Odwróciłaś się najszybciej jak mogłaś. Przed tobą stał młody chłopak. Najwyraźniej nie chciał, żebyś go zauważyła.
- Znam cię. - powiedział wprost.
- Hej ? ...... To niemożliwe. Widzę cię pierwszy raz w życiu. - odpowiedziałaś chłodno. Jednak.....jego twarz wydawała ci się znajoma.
- To ty _____? Co nie ?
- Hoya ! Jak ja długo cię nie widziałam ! - poznałaś go i rzuciłaś mu się na szyję. Hoya był twoim przyjacielem z dzieciństwa. Kiedy jeszcze mieszkałaś na wsi, zawsze razem biegaliście po łąkach i polach bawiąc się w najlepsze.
- Ale ty wyrosłaś ! I wyładniałaś !
- Dzięki. - zaśmiałaś się. Chodziliście sobie po lesie i wspominaliście dawne chwile. Nawet nei zauważyłaś kiedy zrobiło się ciemno.
- Muszę już iść. - powiedziałaś.
- No cóż....muszę się z tym pogodzić. To do zobaczenia. - i zostawiłaś go na drodze. Po powrocie zjadłaś kolację i poszłaś spać. Z Hoyą nie widziałaś się przez dwa dni. Cały czas pracowałaś na polu z "rodzeństwem". Miałaś dosyć ciągłych uwag " rodziców" na temat twojej pracy. Cały czas coś robiłaś źle. Pokłóciłaś się o to z "mamą" . Byłaś tak zła, że pod wpływem furii , wybiegłaś zdomu. Szłaś wkurzona na cały świat, a po twoim policzku spłynęła łza. Hoya stojący przed swoim domem zauważył to. Zrobiło ci się wstyd i pędem pobiegłaś w las. On biegł za tobą, ale w końcu znikłaś mu z oczu. Nie zauważyłaś, kiedy się zgubiłaś, a na dodatek zaczęło padać. Usiadłaś bezradnie pod drzewem i płakałaś jeszcze bardziej. Po kilku minutach byłaś cała przemoczona i zmarznięta. Nagle usłyszałaś szelest.
- ______ !!! Jesteś tutaj ?! - usłyszałaś znajomy głos.
- T-tak ! Tu `! - wyjąkałaś wystraszona przez łzy. Po chwili ujrzałaś Hoyę. Usiadł przy tobie.
- Co się stało ?! - spytał wyraźnie zmartwiony narzucając ci kurtkę na plecy.
- Tak bardzo się bałam. - powiedziałaś, a łzy nieustannie leciały.
- Już dobrze. Jestem tu. - przytulił cię.
- Nie chcę tu zostawać ! Chcę do domu ! Do miasta !
- Nie zostałabyś tu dla mnie ? - powiedział Hoya i złapał cię za rękę.
- Słucham ?
- Ja..................chcę żebyś została.
- Dlaczego ? - nie rozumiałaś.
- Nie zauważyłaś ?..........Przecież cię kocham. - byłaś zaskoczona. Spuściłaś wzrok. On tylko przeniósł rękę na twój podbródek i uniósł twoją głowę do góry, tak, żebyś mogła spojrzeć w jego śliczne oczy. Patrzał na ciebie głęboko, a jego oczy aż iskrzyły. Denerwował się, czułaś jak trzęsie mu się ręka.
- Hoya...... - wyszeptałaś. Nie zdążyłaś powiedzieć nic więcej, ponieważ przyciągnął twój podbródek tak, że aż czułaś jego oddech. Po chwili już wasze usta muskały się namiętnie. W tej jednej sekundzie uświadomiłaś sobie, że ty też go kochasz. Deszcz padał coraz mocniej, ale nie przeszkadzało wam to. Nagle Hoya oderwał się od ciebie.
- Rumienisz się. - zaśmiał się, a ty z nim.
- Saranghae oppa. - powiedziałaś łapiąc go za mokrą koszulę i przyciągnęłaś go do kolejnego, głębokiego pocałunku.
---------------------------------------------------------
Scenariusz na życzenie dla Park Ji Yong .
Jednak udało mi się go zamieścić wcześniej ^^ .
Hanae. ♥
Supeer scenariusz, fajny miałaś pomysł do niego. Jak można złozyć zamówinie, to poprosiłabym z Yoseob'em z B2st.
OdpowiedzUsuńDziękuję . C: Nie przepadam za Yoseob'em , ale postaram się napisać dla ciebie scenariusz, który ci się spodoba. :33
UsuńSuper wpis !!! Zapraszam do mnie :3
OdpowiedzUsuńkaszalotek.blogspot.com obserwuje i liczę na rewanż :)
Dziękuję. :33
UsuńHanae.
Awww so cute!
OdpowiedzUsuńKomawo :33
UsuńHanae.